czwartek, 19 kwietnia 2012

"Normalna polska rodzina" Robert Kucharski

Co to znaczy normalna rodzina na dodatek polska? Czy to stary schemat 2+2? A może nowocześniej 2+1? Albo zupełnie odmiennie 1+1+1+ kot? Czy w chwili obecnej można mówić jeszcze o  jakiejkolwiek normalności w tym zakresie? Autor podjął bardzo udaną próbę przekonania nas , że to co często uznawane jest za nienormalne przez ogół, przy bliższym poznaniu ma wszelkie cechy normalności.
Tym razem mamy do czynienia z bohaterem zbiorowym. W skład jego ciała wchodzą: narrator - w chwili obecnej bezrobotny przyszły autor bestselerowej bliżej nieokreślonej tematycznie  powieści, Bliska Mu Osoba - manager schyłkowego kabaretu, przysparzający kłopotów szkolnych nastoletni syn oraz kot co i rusz wypadający z okna. Tematem przewodnim natomiast jest życie codzienne wyżej wzmiankowanego ciała. Z tym, że życie to odbywa się na dwóch różnych płaszczyznach: indywidualnej i zbiorowej. Pojawiają się także osoby postronne typu Szczęśliwego właśnie się rozwodzącego Małżeństwa, którego perypetie poznajemy wraz z lekturą kolejnych stron codziennika. Codziennik to taki szczególny rodzaj pamiętnika pisany jest przez narratora w oczekiwaniu na natchnienie, które spowoduje, że powstanie unikatowa na skale światową pozycja literacka. Oczywiście, tematem przewodnim porannych rozważań są kłopoty egzystencjalno - emocjonalne Normalnej Polskiej Rodziny. Tak to się bowiem  najczęściej składa, że gdy problemów brak to wieje nudą, a ich nadmiar sprawia, że życie nabiera tempa i intensywności. Immanentna sprzeczność. Głównym problemem są, oczywiście, pieniądze a dokładniej ich brak. Trzeba mocno ruszyć głową aby wystarczyło na utrzymanie ludzi i zwierzęcia. Zawsze jednak udaje się jakoś rozwiązać problem finansowy ( najczęściej pożyczając gdzie i od kogo się da). Poza tym czasami  i dla normalnej nienormalnej rodziny zaświeci słońce. Powoli, ale daje się wyjść z finansowej zapaści, zamienić mieszkanie, wystarcza już i na bilet miesięczny i na wakacje w nikomu nie znanym miejscu.  Tylko tak książka na miarę Nike nie chce powstać. Może więc uda się opublikować codziennik? Nagrody pewnie za to nie będzie żadnej, ale wydawca hojnie wynagrodzi autora zapewniając tym samym spokojny byt Normalnej Polskie Rodzinie przez kilka nadchodzących miesięcy.
Książka składa się z krótkich felietonów napisanych bardzo charakterystycznym stylem. Ironia połączona z dużym poczuciem humaru oraz wyostrzonym zmysłem obserwacji autora sprawia, że relacje z dnia codziennego okraszone komentarzami politycznymi czyta się wspaniale. Dobra lektura na nadchodzące wolne dni.

wtorek, 10 kwietnia 2012

"Burzliwe życie T. T. Jeża" Stanisław Strumph Wojtkiewicz

Książka ta nie jest klasycznym pamiętnikiem.Stanowi zbeletryzowaną biografię T. T. Jeża, w której wykorzystane zostały obszerne fragmenty dziennika pisarza. Niestety, nie udało mi się dotrzeć do prawdziwego pamiętnika. Wiem, że został wydany w 1937 r we Lwowie pod znaczącym tytułem "Od kolebki przez życie". Bo cóż to było za życie ! Bogate, barwne choć najczęściej biedne, ale zacznijmy od początku.
T. T. Jeż to pseudonim pisarski Zygmunta Miłkowskiego. Szlachcic urodzony na Podolu w latach dwudziestych XIX wieku zmarł w Lozannie w 1915 r. Przeżył więc praktycznie cały wiek, a że był to okres bogaty w rozliczne wydarzenia historyczne o randze światowej i lokalnej więc i życie tak wybitnych jednostek nie mogło być monotonne i nudne. Już od wczesnej młodości Zygmunt Miłkowski brał udział w rozlicznych działaniach konspiracyjno -wyzwoleńczych. Był jedną z najważniejszych osób, które przyczyniły się do wybuchu powstania styczniowego, stworzył od podstaw emigracyjny Skarb Narodowy. Równocześnie z tak szerokimi działaniami patriotycznymi rozwijała się jego kariera pisarska. Kariera po części wymuszona przez życie. Nie mając innych źródeł utrzymania zmuszony został do zarobkowania piórem. Jest autorem szeregu dzieł historycznych np: "Pamiętnik starającego się", "Wasyl Hołub". Niestety, najczęściej skromne zarobki nie wystarczały na utrzymanie dość licznej rodziny. Podejmowane inne próby powiększenia dochodów ( np; otwarcie stancji dla chłopców) także kończyły się fiaskiem. W trudnych chwilach, gdy rodzinie Miłkowskich groziła katastrofa finansowa, pisarza wspierali przyjaciele i rodacy.
T. T. Jeż to autor, który nie trafił w swój czas. W okresie, w którym tworzył nie było zbyt dużego zapotrzebowania na działa historyczne. Rynek został całkowicie zmonopolizowany przez Kraszewskiego i ciężko było przebić się do czołówki wydawniczej. Stąd być może bierze się fakt, iż książki tego autora znane są tylko garstce czytelników. A szkoda, bo to dzieła podbudowane gruntowną analizą tematu. Może więc za pośrednictwem prezentowane książki uda się ocalić od zapomnienia tak piękną postać, jaką był Zygmunt Miłkowski.

niedziela, 1 kwietnia 2012

"Sosnowe dziedzictwo" Maria Ulatowska

Sięgnęłam po tę książkę, jak zwykle zachęcona opisem na ostatniej stronie. Lubię Kujawy, prawdziwy las to dla mnie las sosnowy więc optymistycznie założyłam, że jeśli w książce będą te wszystkie elementy to będzie to przyjemna lektura. Nie wzięłam tylko pod uwagę, że odczuwam przesyt kolejnymi książkami z tak ostatnio popularnej serii pogodnych opowiastek dla kobiet.
Anna Towiańska niespodziewanie zostaje spadkobierczynią Sosnówki, małego dworku gdzieś na Kujawach. Łączy się z tym romantyczno - tragiczna historia jej babki, której rodzice zginęli w Powstaniu Warszawskim, tuż po jej narodzeniu. Niemowlęciem zaopiekowali się dalsi krewni rejestrując maleństwo jako własne dziecko. Nikt jednak nie wiedział, że jest ona spadkobierczynią dość dużego majątku. Dopiero po latach, gdy prawda wyszła na jaw, wnuczce udaje się odzyskać rodzinne dobra. Dobra mocno zaniedbane i wymagające natychmiastowego remontu. Problemy nie stanowią jednak problemu dla naszej bohaterki. Jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki pojawia się ekipa remontowa, super wspaniała gosposia sama prosi o pracę,a nawet przygarnięty pies okazuje się miłym i łagodnym zwierzęciem. O opiekującym się nim a właściwie nią weterynarzu nie ma co wspominać, bo od razu wiadomo, że to miłość. Wszystko zmierza ku szczęśliwemu zakończeniu. A decyzja o pozostaniu w Sosnówce jest tylko kwestią czasu.
Cóż, kiedyś czytało się bajki o pięknych królewnach i księżniczkach. Teraz w modzie są opowiastki o młodych kobietach, które życie może i trochę kopie, ale w rezultacie i tak wygrywają wszystko co jest do wygrania. Niemniej jednak to także bajka.
Co mnie szczególnie raziło w tej książce? Po pierwsze nadmiar imienia Anna. Czasami trudno się zorientować, o którym pokoleniu Towiańskich mowa. Po drugie, mam wrażenie, że autorka usiłując przepchnąć Sosnówkę przez kolejne pokolenie i nie bardzo wiedząc co zrobić z poprzednim, wysyła wszystkich przedstawicieli rodu na tamten świat. To prawdziwy pogrom.
Tylko dla wielbicieli gatunku.