wtorek, 10 grudnia 2013

"Taniec z aniołem" Ake Edwardson


Tytuł oryginału: "Dans med en angel"


Moda na skandynawskie powieści kryminalne nadal trwa. Mroczne, pełne półcieni, niewyjaśnionych okoliczności, z bohaterami o skomplikowanej osobowości. Niestety, ilość książek z tamtego rejonu, które ukazują się na naszym rynku, nie przeszła w jakość. Z każdą przeczytaną pozycją uważam, że jest gorzej. A może miałam po prostu pecha i sięgnęłam po książki niereprezentatywne ?
W pokoju hotelowym w Londynie został zamordowany młody chłopak pochodzący ze Szwecji. Śledztwo prowadzone przez komisarza Macdonalda wykazuje, że zbrodnia ta miała nietypowy przebieg, a mordercy należy szukać gdzieś w półświatku. Równocześnie w Goteborgu dochodzi do podobnego morderstwa, którego ofiarą pada młody Anglik. Oficer prowadzący to dochodzenie, Eryk Winter, nawiązuje kontakt ze swym angielskim kolegą. Współpraca ta ma zaowocować ( i zaowocuje ) znalezieniem mordercy. Oto główna treść książki. Reszta to niekończące się dywagacje poszczególnych bohaterów na bliżej nieokreślone i najczęściej nie mające nic wspólnego z akcją książki tematy.
Czytając tę książkę zastanawiałam się, za co Szwedzka Akademia Kryminału przyznała temu pisarzowi swą nagrodę? Czegoś w tej książce musieli się dopatrzeć, czegoś, co mi umknęło.
Przez pierwsze rozdziały myliły mi się morderstwa, miejsca akcji i bohaterowie. Kompletnie powyginane językowo dialogi sprawiały, że aby je zrozumieć należało się, najczęściej, cofnąć o kilka stron. Zresztą wpadek językowych jest w tej pozycji więcej. Oto przykład jednej z nich: "Tylko nieprawdopodobne wycie ścian i podłogi docierał do Wintera, rzucał się na niego". Wielokrotnie czytałam tekst przed i za tym zdaniem usiłując dociec kto się rzucał i docierał, aż w końcu to do mnie dotarło, że to wycie ścian docierało i rzucało się na Wintera. Podobnych błędów jest dużo, dużo więcej. I o ile te pomyłki można przypisać niestarannej korekcie to umieszczenie w tekście zwrotów, że: "ktoś jeździł po mieście z ułańską fantazją" lub "Ada to nie wypada" uważam za pójście przez tłumacza na łatwiznę. Polski czytelnik nie jest idiotą i chce tekst, który jest jak najbliższy oryginałowi, a nie dowolną projekcję tłumacza. Jednym słowem czterysta stron nudy.








poniedziałek, 9 grudnia 2013

"Tajemnice Warszawy z lat 1822 - 1830" Karolina Beylin

Lata tuż przed powstaniem listopadowym. Choć przygnieciona rozbiorami to jednak tli się iskra polskości w narodzie, a jej głównym źródłem jest Warszawa. To tu właśnie związują się nowe organizacje mające na celu walkę z caratem, tu stare związki patriotyczne mają swe zakonspirowane siedziby. Warszawa to centrum ruchu narodowo - wyzwoleńczego. Nic więc dziwnego, że głęboko skrywa swe liczne małe i wielkie tajemnice. Autorka spróbuje odsłonić przed nami choć część z nich i zabrać nas do miejsc, które już dawno odeszły.
Prezentowana książka nie ma zapisu chronologicznego. Często w swych opowieściach autorka cofa się w czasie lub opowiada o tych samych wydarzeniach z różnych punków widzenia. Jakie to więc historie możemy odkryć tym razem?
Książka rozpoczyna się od tragicznej historii majora Łukasińskiego, który za udział w działalności spiskowej został zdegradowany i skazany na dziesięć lat ciężkiego więzienia. Potem na chwilę zajmie nas rzekomy romans pana Newachowicza z jedną ze znanych aktorek, na chwilę wpadniemy także w odwiedziny do wielkiego księcia Konstantego, a namiestnikowa Zajączek zdradzi nam sekret wiecznej młodości. Poruszy nas prześladowanie przez kolegów młodego Zygmunta Krasińskiego i  ciężki los oraz tragiczny koniec znanego ( teraz ) malarza Malczewskiego. Odkryją przed nami swe sekrety praskie szynki,  i drzwi salonów staną otworem. A główny szpieg Mackrott przedstawi nam swe raporty.
Wszystkie te historie mają jedną zaletę. To nie są tylko suche opowieść oparte na biograficznych faktach. Autorka tworzy historię w sposób tak plastyczny, że ma się nieomal wrażenie współuczestnictwa w wydarzeniach. A wszyscy bohaterowie stają się nam bliscy jak sąsiedzi zza ściany. Nic, tylko czytać.