wtorek, 11 czerwca 2013
"Karuzela samobójczyń" S.J. Bolton
Tytuł oryginału: " Dead Scared"
Czasem bywa tak, że debiut jest udany, ale kolejne pozycje nie trzymają już tego samego poziomu. Nie tym razem jednak, nie w przypadku S.J. Bolton. Kontynuacja jest równie dobra, a może nawet lepsza niż debiutanckie "Ulubione rzeczy". Oto więc przed nami kolejne spotkanie z Lacey Flint.
Wydawałoby się, że po skomplikowanym śledztwie w sprawie rzekomego Kuby Rozpruwacza i po wielkich problemach uczuciowych, Lacey wieść będzie spokojne życie policjantki. Jednak spokój i stagnacja nie są jej pisane. Zostaje przeniesiona do grupy dochodzeniowej, z którą współpracowała przy poprzednim śledztwie i wciągnięta w dość nietypowe dochodzenie.
Cambridge - tym niewielkim miasteczkiem wstrząsa seria samobójstw studentek. Każde samobójstwo wygląda jak dobrze przygotowany i wyreżyserowany spektakl. Widowiskowy spektakl, dodać należy. Ofiar pozornie nic nie łączyło. Pochodziły z różnych środowisk, studiowały różne kierunki, mieszkały w innych domach studenckich. Jednak psychiatra, badająca te przypadki, podejrzewa, że mogą to nie być zwykłe samobójstwa. Lacey będzie musiała wtopić się w tłum studentów i spróbować znaleźć jakiekolwiek powiązania, o ile takowe istnieją, pomiędzy wszystkimi zgonami.Dość szybko dostrzega pewien schemat. Każda z dziewczyn najpierw zaczynała cierpieć na zaburzenia snu, potem pojawiały się omamy słuchowe i węchowe. Na kilka dni przed zgonem znikały na kilkanaście godzin, a po powrocie nie umiały powiedzieć gdzie były i co robiły. Sytuacja komplikuje się, gdy Lacey zaczyna u siebie zauważać podobne objawy. Czy udało jej się uchwycić nitkę prowadzącą do rozwiązania zagadki? Czy może będzie kolejną ofiarą z listy studentów?
Mam nadzieję, że nie jest to ostatnie spotkanie z Lacey Flint. Niesamowicie sprawnie skonstruowana intryga wciąga czytelnika z siłą czarnej dziury. Całkowicie zaskakujące zakończenie powoduje, że wniwecz idą wszelkie domysły i założenia, jakie sobie stworzymy podczas lektury. Krótkie rozdziały i prosty, jasny język sprawiają, że opowiadana historia tchnie autentycznością.
Zdecydowanie polecam, ale tylko wtedy, gdy ma się dużo czasu przed sobą, bo od tej książki naprawdę nie można się oderwać.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz