środa, 28 grudnia 2011

"Wspomnienia" Maryla Wolska, Beata Obertyńska

"Dzbanek malin", prawda, że to ładna nazwa? Ale czy wiecie dlaczego tak został nazwany jeden z najważniejszych, w twórczości Maryli Wolskiej, tomików jej poezji? Jakie miejsce chciała upamiętnić w tak nietypowy sposób?
Po raz pierwszy czytałam wspomnienia skomponowane tak niestandardowo. Podwójnie. Matka i córka wspominają ten sam okres, te same wydarzenia. Dla pierwszej jest to jej czas, jej życie, dla drugiej to zbiór rodzinnych opowieści, które stanowią swoisty komentarz dla wspomnień głównej bohaterki.
Obie panie wychowywały się w nietypowych, jak na koniec XIX  i początek XX wieku, rodzinach. W okresie tym dopiero zaczynały budzić się ruchy feministyczne. Obrazem porządnej kobiety była matrona skupiona na domu, mężu, dzieciach. Bogobojna i pełna pokory patronka domowego ogniska. Od takich schematów poetka odstawała zdecydowanie. Jak wspomina jej córka, Maryla nie umiała i nie chciała zajmować się małym dziećmi. Wszystkie troski o ich codzienne potrzeby przejęły osoby bardziej kompetentne ( babcia, niania). Tak naprawdę, pojawiła się w ich życiu dopiero, gdy mogła z nimi  nawiązać więź intelektualną. Nawet wtedy, nie była jednak matką a towarzyszką, z którą odkrywa się  i przemierza niezmierzone obszary wyobraźni. I za to dzieci kochały ją tak bardzo. Za to, że nie rozmieniła się na drobne w powodzi soczków, pieluch, wyżynających się ząbków. Była to odważna decyzja, ale ze wszech miar słuszna.
"Wspomnienia" to nie tylko opowieść o rodzinie. Przez strony książki przewija się galeria mniej lub bardziej znanych postaci ( Grottger, Staff ), miejsc ( Storożka, Lwów, Zaświecie) i wydarzeń historycznych (odzyskanie niepodległości ). Małe sprawy przeplatają się z dużymi tworząc niesamowity klimat i dlatego właśnie zdecydowanie polecam tę książkę.

niedziela, 18 grudnia 2011

"Wydobyć Titanica" Clive Cussler

Tytuł oryginału: "Raise the Titanic"

Kilkakrotnie próbowałam wyobrazić sobie moment wydobycia z morskich głębin Titanica. I za każdym razem nawet wyobrażenie sobie takiej próby  budziło mój sprzeciw. Titanic to nie tylko wrak leżący na dnie morskim. To przede wszystkim symbol ludzkiej omylności. Miał być wspaniały, największy, najmocniejszy i niezatapialny - utonął  dziewiczym rejsie. Wszystkie założenia z jakim powstawał utonęły razem z nim, w wypadku, który nie powinien się zdarzyć. A jednak się zdarzył. Może więc można wydrzeć morzu Titanica?
Dirk Pitt, syn słynnego kongresmena, dyrektor w NUMA, przede wszystkim jednak zawadiaka i poszukiwacz przygód, dostaje zlecenie wydobycia  statku. W jego ładowniach znajduje się bardzo rzadki pierwiastek, który potrzebny jest do zbudowania nowej tarczy obronnej nad USA. Musi ona powstać bez względu na ewentualne koszty, nie tylko finansowe. To samo pragnienie ma strona przeciwna czyli Rosja. Wiadomo więc, że prowadzona akcja nie będzie ani łatwa, ani przyjemna. Drużyna Pitta musi walczyć nie tylko z oczywistymi  przeciwnikami , ale także ze zdrajcami we własnym kręgu, anomaliami pogodowymi, a nawet z samym Titanicem. Kiedy jednak wszystkie trudności zostały pokonane i Titanic, spóźniony o parę dobrych lat, kończy swój pierwszy rejs, sytuacja znowu się komplikuje.
Wartka akcja, trzymająca w napięciu intryga i zupełnie zaskakujące zakończenie to znaki firmowe Cusslera. Prezentowana książka nie odbiega od tego schematu. I choć czyta się bardzo dobrze, to jednak pomysł wydobycia Titanica nadal mi się nie podoba. Mam nadzieję, że jest to tylko wytwór fantazji pisarskiej i nikomu taka myśl nawet nie zaświta. Na wszelki wypadek  powtarzam za Lady Pank " zostawcie Titanica" !

niedziela, 11 grudnia 2011

"Kamieniarz" Camilla Lackberg

Tytuł oryginału: "Stenhuggaren"

Mrok, mrok, mrok spowija Skandynawię. Nic więc dziwnego, że i powstające tam kryminały pełne są mrocznych tajemnic. Cóż, widocznie brak słońca mocno oddziałuje na wyobraźnię twórców. Nie jestem fanką, tak ostatnio popularnych, kryminalnych sag skandynawskich, ale "Kamieniarz" wciągnął mnie całkowicie.
To miał być zwykły połów, jednak w ostatnim więcierzu zamiast homarów znajdowało się ciało dziewczynki. Wszystko wskazuje, że utonięcie Sary to wypadek. Jednak dogłębne badania kryminalistyczne pozwalają postawić zadziwiającą hipotezę. Sarę została zamordowana. Kto pragnąłby śmierci siedmioletniej dziewczynki? Podejrzanych jest wielu. Niezwykle kłótliwy sąsiad, jego syn chory na zespół Aspergera, ojciec Sary, także jej dziadek. Każda z tych osób skrywa są własną tajemnicę, której broniąc mogłaby dopuścić się morderstwa. Dodatkowo w miasteczku dochodzi do dziwnych wydarzeń dotyczących dzieci. Jednym ze skrzywdzonych  maluchów jest Maja, córka policjanta prowadzącego śledztwo. Czyżby była to próba zastraszenia przedstawiciela władzy? Co oznacza tajemniczy pył, którym naznaczone zostało każde dziecko?
Wspaniała wielowątkowa historia kryminalno - psychologiczna. Wątek retrospektywny pokazuje w jaki sposób wydarzenia sprzed wielu lat mogą wpłynąć  na czas teraźniejszy kształtując postawy i zachowania ludzi. Zło kiedyś zasiane wzejdzie nawet wiele lat później.
To książka, od której naprawdę trudno się oderwać. Na dodatek, krótkie rozdziały zachęcają do przeczytania " jeszcze jednego" i w ten sposób, nie wiadomo kiedy, ma się cały kryminał za sobą.

niedziela, 4 grudnia 2011

"Kochanek Justyny w Warszawie ! " Janina Siwkowska

Kto kocha dziewiętnastowieczną Warszawę, kto lubi zanurzać się w tamten czas i klimat, ten musi koniecznie sięgnąć po tę książkę. Stanowi ona zbiór bogato ilustrowanych szkiców warszawskich. Opowiada o pojedynczych osobach, zbiorowościach, codziennym życiu i wielkich wydarzeniach historycznych.
Szczególne wrażenie robi na czytelniku prawie że chronologiczny opis wypadków z lutego 1861 roku. Strzały Moskali, skierowane do gromadzącego się tłumu, śmierć jaką poniosło pięć osób sprawiły, iż Polacy znowu stali się jednym narodem. Nieważne, że rozbitym pomiędzy trzy zabory. Jednoczyła ich siła, której nie mogły przełamać ani moskiewskie armaty, ani liczne aresztowania, ani setki dekretów zabraniających każdej aktywności. Nic nie zdołało złamać rozbudzonego polskiego ducha. Prym w tym narodowym poruszeniu wiodła, oczywiście, Warszawa. To w niej biło serce tajnego komitetu, którego  odezwy były nie tylko czytane, ale także realizowane w sposób całkowicie bezwarunkowy. Gdy niemożliwa była bezpośrednia walka orężem, został  on zastąpiony czynem, gestem, ubiorem. To także broń, może nawet groźniejsza i dotkliwsza niż strzelające armaty. Cały naród walczył. Na rzecz sprawy narodowej płynęły datki (czasami był to przysłowiowy ostatni grosz), obowiązywała tzw. gruba żałoba. Stosowały się do niej nawet małe dzieci. Co tam dzieci, ich zabawki także zostały ubrane w żałobne szaty. Żaden inny kolor poza czernią i bielą nie miał prawa pojawić się na ulicy. I na nic zdały się wydawane rozporządzenia. Początkowo zakazy ignorowano, później wymyślono tysiące sposobów aby je obejść. Przecież Polak potrafi, choć raz w słusznej sprawie.
Czytając zastanawiałam się czy my Polacy XXI wieku potrafilibyśmy tak jak nasi przodkowie zjednoczyć się w słusznej sprawie. Co byłoby ważniejsze, Polska czy nasze prywatne podwórko?

piątek, 2 grudnia 2011

"Sklepik z niespodzianką: Bogusia" Katarzyna Michalak

Myślałam, że w sklepiku z niespodzianką kryje się prawdziwa niespodzianka. Rozczarowanie: ten sklepik nie skrywa żadnej tajemnicy. On nic nie skrywa. Pusty i pozbawiony treści, podobnie jak poprzednie książki tej autorki.
Bogusława Leszczyńska wraca z praktyk w Holandii. Przejeżdżając przez niewielką miejscowość o nazwie Pogodna, pod wpływem impulsu, postanawia wynająć dom w rynku. Nie wiadomo dlaczego, ale ma zamiar  rozpocząć w nim nowe życie. Trzeba jeszcze wymyślić tylko z czego będzie żyć w Pogodnej. Dla dzielnej dziewczyny żaden to problem, otworzy sklepik z kurzołapkami (dla niewtajemniczonych: kurzołapki to wszystkie niepotrzebne nikomu graciki, które doskonale przechowują kurz). Ponieważ jednak mieszkańcy Pogodnej okazują się bardziej rozsądni niż pani sklepikarka i nie chcą kupować kurzołapek, sklep musi powiększyć się o czekoladziarnię z dwuasortymentową cukiernią. W tle oczywiście mamy rozliczne problemy miłosne i rodzinne bohaterki i jej nowych koleżanek.
Nie wiem dlaczego, ale autorka z uporem stosuje wytarte już w poprzednich powieściach schematy. Bohaterka nie wiadomo dlaczego postanawia zacząć nowe życie w nowym miejscu, bardzo szybko aklimatyzuje się w nim i zdobywa przyjaciół do grobowej deski, przynajmniej jedna osoba z jej otoczenia  ma coś wspólnego z magią, a perypetie uczuciowe zazwyczaj dotyczą arystokracji. O takich drobiazgach, jak całkowita niedojrzałość emocjonalna i życiowa nie warto już nawet wspominać (Bogusława ma pretensje do własnego ojca, że po ciężkim wypadku lotniczym nie jest już jej dawnym tatusiem, który spełniał każde życzenie rozpuszczonej jedynaczki). Koszmar. Jeżeli autorka ma w swoim otoczeniu takie osoby jak jej bohaterki, to powinna szybko zmienić środowisko. Może wśród dojrzałych i odpowiedzialnych osób napisze lepsze książki.

wtorek, 22 listopada 2011

"Złoto Spartan" Clive Cussler, Grant Blackwood

Tytuł oryginału: "Spartan Gold"

Dawno, dawno temu Clive Cussler był moim ulubionym pisarzem przygodowo- archeologicznym. Potem odeszłam od tego gatunku, a po latach  z radością odkryłam, że dawny ulubieniec nadal trzyma wysoki poziom.
Wojna persko - grecka za rządów Kserksesa. Zwycięzcy opuszczają Delfy zabierając ze sobą najcenniejszy skarb. Niestety, nie wiadomo gdzie został ukryty. Nie przetrwały żadne relacje, żadne dokumenty.
Po kilkunastu wiekach Napoleon Bonaparte podczas swej przeprawy przez Alpy dokonuje niesamowitego odkrycia. Nie zdążył go jednak ogłosić światu, przeszkodziła mu w tym klęska najazdu na Moskwę i detronizacja. Mając jednak świadomość wagi dokonanego odkrycia, postanawia użyć go do przywrócenia świetności własnego rodu. Wraz z oddanymi przyjaciółmi tworzy zagadkę historyczną, śladem której podążyć ma jego następca. Napoleon II nigdy nie podjął wyzwania. Odnaleziony skarb ponownie ukrył się w odmętach historii.
Małżeństwo poszukiwaczy przygód, Sam i Remi Fargo, próbują odnaleźć wśród mokradeł Great Pocomoke skarb znanej zabójczyni Marthy Cannon. Zamiast niego odrywają niemieckiego U -bota. Penetracja wnętrza wraku dostarcza wielu ciekawych odkryć. Jednym z nich jest tajemnicza butelka z dziwnym symbolem. Wyruszając śladem wyznaczonym przez kolejne butelki będą musieli odwiedzić groźny i tajemniczy zamek If ( tak, tak, Hrabia Monte Christo ), włamać się do siedziby ukraińskiego milionera, dokonać eksploracji grobowca i tajemniczych jaskiń. Wszystko to doprowadzi do szczęśliwego finału, tylko że dla Napoleona o trzy wieki za późno.
Trochę słabsza książka, niż te które pamiętam z dawnych lat. Nadal jednak zachowane zostało szybkie tempo akcji i różnorodność  opresji, w które wpadają główni bohaterowie. Spora dawka przemyconej wiedzy historycznej jest dodatkowym atutem.

" Z archiwum X: Skóra" Ben Mezrich

Tytuł oryginału: "The X-files: Skin"

W dawnych czasach z zapałem oglądałam "Archiwum X", nie wiedziałam jednak, że na podstawie serialu zostały napisane książki. Z dużą ciekawością sięgnęłam więc po niedawno odkrytą "Skórę". Chciałam sprawdzić czy nadal będę odczuwać dreszczyk emocji przed kontaktem z kolejną niewyjaśnioną zagadką. Cóż, nie było dreszczyku. Widać wyrosłam już z archiwum X.
Na FDR Drive w Nowym Jorku ma miejsce karambol. Pacjenci przywożeni są na izbę przyjęć dyżurującego szpitala. Nad jednym z nich opiekę przejmują dwaj stażyści. Wydaje się, że młodzi adepci medycyny wszystko robią prawidłowo, jednak pod wpływem wyładowania z defibrylatora pacjent umiera. Trudno ustalić przyczynę zgonu, ale ponieważ nie ma żadnych widocznych chorób, pacjent zostaje zakwalifikowany jako dawca skóry. Kilka dni później profesor Stanton ulega poważnemu wypadkowi. Wybuchł bojler,  w pobliżu którego pracował.  Obrażenia są na tyle poważne, że musi dojść do przeszczepu skóry. Operacja się udała, ale tuż po jej zakończeniu dochodzi w pokoju profesora do straszliwej masakry, w wyniku której ginie młoda pielęgniarka a Stanton ucieka przez okno. Ponieważ sprawa jest bardzo nietypowa, do akcji włączają się agenci FBI, Mulder i Scully. Razem z nimi odkrywać będziemy kolejne ogniwa w łańcuchu dawców skóry. Zawędrujemy aż do Tajlandii, gdzie przyjdzie nam się zmierzyć z mitem Pożeracza Skóry, który być może nie będzie tylko opowieścią.
Czytadło, ale czyta się przyjemnie. Dość przewidywalna akcja pozwala z rozbawieniem patrzeć na trudy pracy agentów FBI. Książka dobra do poczytania w tramwaju czy pociagu.

sobota, 12 listopada 2011

"Zwyczajny facet" Małgorzata Kalicińska

Zwyczajny facet ma zwyczajne życie, zwyczajną rodzinę, zwyczajną pracę. Czy to jest materiał na nadzwyczajną książkę? Niestety, nie. To za mało, nawet na zwyczajną książkę. Przeczytałam kilka powieści Małgorzaty Kalicińskiej, ale żadna nie rozczarowała mnie tak bardzo.
Wiesiek, mężczyzna około pięćdziesiątki traci pracę. Do tej pory był stoczniowcem. Teraz musi odnaleźć się w zupełnie innej rzeczywistości. Na dodatek i życie domowe, który nigdy nie układało się gładko, komplikuje się jeszcze bardziej. W oczach Joanny, jego żony, jest nieudacznikiem, pierdołą, który nie potrafi poradzić sobie z najprostszymi sprawami. Brak pracy potęguje jeszcze narastające konflikty. Wreszcie jeden ze znajomych Wieśka proponuje mu wyjazd do Finlandii, gdzie stocznie pracują pełną parą, a na polskich stoczniowców jest nieustanne i zarabia się zupełnie inne pieniądze niż u nas. Główny bohater podejmuje decyzję o wyjeździe. Liczy na to, iż oddalenie pozwoli ponownie odnaleźć się w małżeństwie. Stworzy nowe, dodatkowe więzi. Niestety, próba ta kończy się rozwodem. Trzeba od nowa układać sobie życie.
Wydaje mi się, że zgodnie z założeniami autorki, Wiesiek miał postacią pozytywną, która gotowa jest wiele poświęcić dla własnej rodziny. Joanna natomiast jest jego całkowitym przeciwieństwem. Niestety, pisarka przesadziła z nadmiarem cech pozytywnych u głównego bohatera. Jest on postacią całkowicie niestrawną, bezbarwną, pozbawioną jakiejkolwiek inicjatywy. Jego życie dzieje się gdzieś poza nim, a on biernie poddaje się. Nie dziwi więc, nawet przejaskrawione awanturnictwo Joanny. W każdej potrawie potrzeba trochę pieprzu. W małżeństwie też.

piątek, 11 listopada 2011

"Starsza pani w Holandii" Klara S. Meralda

Dobry kryminał w starym stylu. Tylko tak można skomentować te książkę, bo po co pisać więcej o czymś co jest świetne samo w sobie.
Starsza pani wyjeżdża do Holandii. Ma tam odwiedzić przebywającego na stypendium syna, pomóc trochę synowej i w ogóle pożyć w kapitalistycznym luksusie. Oczywiście, wiezie z kraju prezenty dla rodziny, dość nietypowe, razowy chleb i biały ser. Przez ten niecodzienny bagaż zostanie wplątana  w międzynarodową aferę przemytu narkotyków, będzie musiała stawić czoła członkom gangu ( w tym tajemniczemu, wysokiemu Holendrowi ), odwiedzić zakazaną dzielnicę w Amsterdamie, zgłębić tajniki boksu i rozwikłać zagadkę polskiego weterana. Na dodatek wszystkie te zajęcie ukrywane są starannie przed rodziną, która nie uwierzyłaby w opowiedzianą jej historię. Leniwy pobyt w nudnej i bezpiecznej Holandii zmienia się stresujące dwa miesiące. Gdyby mogła choć oddać sąsiadce z pociągu zapomnianą przez nią lisią czapę. Ale nawet w tak prozaicznej czynności los ukrył niemiłą niespodziankę.
Podobnie jak większość miłośników kryminałów uważam, że kiedyś były one lepsze. Miały sens, fabułę i potrafiły wciągnąć czytelnika w tworzącą się zagadkę. Przykładem takiego właśnie dobrego kryminału jest prezentowana książka. Wartka i ciekawa akcja, dość luźny styl prowadzenia narracji sprawiają, że jest to wspaniałe czytadło na długie jesienne wieczory. Dodatkowego smaczku dodają wstawki społeczne z tamtego okresu. Zestawienie Polski z czasów głębokiego PRL-u i kapitalistycznej Holandii to dla koneserów wspaniała przygoda. Polecam.

wtorek, 8 listopada 2011

"Tamtego lata na Sycylii" Marlena de Blasi

Tytuł oryginału: "That summer in Sicily"

Sycylia kojarzy się nam przede wszystkim z mafią. To ona rządzi i ustala reguły gry. Każdy kto spróbuje się wyłamać z panującego schematu zostanie ukarany. Przykładnie ukarany, bez względu na swój status społeczny.
Tosca, biedna, sycylijska dziewczyna,  pewnego dnia zostaje sprzedana przez swojego ojca księciu Leo d`Anjou. Trafia do pałacu, gdzie przypada jej rola wychowanicy. Razem z córkami księcia bawi się, uczy, korzysta z pięknych strojów i dobrego jedzenia. Okazuje się, że jest o wiele inteligentniejsza niż książęce córki, dlatego jej edukacja zostaje wzbogacona o muzykę, języki obce, historię i inne przedmioty. Z boku wszystko wygląda wspaniale, ale Tosca słyszy za plecami szepty. Czyżby książę przygotowywał ją do roli puttaniny? Mijaja lata, Tosca dorasta i zaczyna brać udział w innowacyjnych projektach księcia. wspólnie chca poprawić byt sycylijskich chłopów, którzy zamieszkują na książęcej ziemi. Wprowadzane zmiany nie podobają się innym posiadaczom ziemskim, ale przede wszystkim nie są akceptowane przez  mafię. Książę dostaje od niej ostrzeżenie - zapłaci za naruszenie ustalonego porządku. Pomimo grozy sytuacji budzi się uczucie pomiędzy Toscą a księciem. Z obu stron jest to prawdziwa i głęboka miłość. Tylko, czy przetrwa wszystko, nawet śmierć?Wreszcie nadchodzi zapowiedziany dzień zapłaty. Dzień, który zmieni diametralnie życie wszystkich mieszkańców pałacu.
Jest to książka utrzymana w charakterze wywiadu rzeki. Tosca opowiada swoje fascynujące życie dziennikarce. Nie ocenia ani nie usprawiedliwia swojego postępowania. Po prostu opowiada.
Książka przepojona jest klimatem, zapachem i smakiem Sycylii. Czytając niemal czuje się zapach czosnku, ziół, duszonych pomidrów i bakłazanów. Chce się razem z Sycylijkami myć włosy w fontannie i zaplatać warkoczyki. Opisy te rekompensują  nużącą, w niektórych momentach, akcję. Ponad to książka oparta jest na faktach, a to czyni ją godną polecenia.

poniedziałek, 7 listopada 2011

"Wspomnienia z lat ubiegłych" Zofia z Fredrów Szeptycka

Kolejny XIX - wieczny pamiętnik. Kupiony kiedyś tam i całkowicie zapomniany. W długi listopadowy weekend odnalazłam go i utonęłam całkowicie. Nie wiem dlaczego, ale opisy życia ludzi sprzed dwóch stuleci mają dla mnie niesamowity urok i czar. A ten pamiętnik szczególnie, gdyż  w zupełnie innym świetle pokazuje naszego słynnego komediopisarza, Aleksandra Fredrę.
Zofia Szeptycka jest córką Aleksandra Fredry. Patrzymy więc na poetę oczami dziecka i dorastającej dziewczynki. Dla niej  to po prostu ojciec, surowy, sprawiedliwy, chroniący  przed otaczającym ją światem, dbający o drobne przyjemności. W pamiętniku jest niewiele odniesień do twórczości pisarza. Pokazane są tylko wiersze pisane okazjonalnie, najczęściej z okazji czyjejś śmierci. Nie są to jednak wspomnienia smutne. Przeciwnie, zawierają sporo anegdotek o rodzinie Zofii, sąsiadach, koleżankach i innych ludziach, z którymi styka się pamiętnikarka. Może niektóre wyrażane opinie są naiwne, ale dodaje to tylko swoistego uroku wspomnieniom. Przecież my wiemy jak dalej potoczyła się historia. Autorka, choć pisze swoje wspomnienia retrospektywnie, nie ma wglądu w przyszłość. Perspektywa czasowa płata figla, całe życie autorki to dla nas drobny wycinek czasowy. Tak to już jest z historią.
Podobno do czytania biografii i pamiętników należy dorosnąć. Ja jednak uważam, że wspomnienia należy zacząć czytać jak najwcześniej. Można wtedy uniknąć popełnienia wielu błędów życiowych. Prawdą jest, że na błędach należy się uczyć, ale lepiej jeśli są to cudze błędy, a najlepiej jeśli są to błędy opisywane w książkach. Czytajmy więc pamiętniki.

poniedziałek, 31 października 2011

"Tajemnica 13 apostoła" Michel Benoit

Tytuł oryginału: "Le secret du treizieme apotre"

Dziwna książka. Myślałam, że będzie to kolejna pozycja z szeroko obecnie dostępnej serii religijno-archeologiczno- przygodowej. I tak jest, tylko nie do końca.
Akcja książki rozgrywa się w dwóch przestrzeniach czasowych: teraźniejszości i szeroko pojętej przeszłości. Teraźniejszość to Watykan i wszystkie jego sekrety, przeszłość to czas od momentu ostatniej wieczerzy do dnia wczorajszego. W pewnym francuskim opactwie jeden z mnich odkrywa sekret, który może wstrząsnąć podwalinami kościoła katolickiego. Niestety, nie udaje mu się podzielić z nikim swym odkryciem. Zostaje zamordowany i wyrzucony z pędzącego pociągu. Maleńka karteczka, która trzyma w zaciśniętej pięści jest jedynym śladem jego sekretu. Trop ten podejmuje najbliższy przyjaciel zamordowanego mnicha, ojciec Nil. Nie wie, że rozpoczynając własne śledztwo narazi się nie tylko Watykanowi (a w szczególności Stowarzyszeniu Piusa V, którego zadaniem jest strzec sekretu), ale także przedstawicielom innych religii. Prześladowcy zjednoczą się, aby prawda nie ujrzała światła dziennego. Informacja, że Chrystus nie był Synem Bożym, nie zmartwychwstał, a jego grób znajduje się gdzieś na pustyni, spowodować może niewyobrażalne zmiany w powszechnie ustalonym porządku sił na świecie. Lepiej więc aby trzynasty apostoł i jego tajemnica nadal pozostały w zapomnieniu.
Intryga się wyjaśnia, winni ponoszą częściową karę, niewinni muszą za prawdę zapłacić. I pozostaje tylko jedna tajemnica. Kim był trzynasty apostoł?

piątek, 28 października 2011

"Mój dom i Jasna Polana" Tatiana Kuźmińska

Tytuł oryginału: "Moja żyźń doma i w Jasnoj Polanie"

Zafascynowana polskimi pamiętnikami z XIX wieku z pewnym niepokojem sięgnęłam po pamiętnik Tatiany Kuźmińskiej. Niby okres ten sam, ale nacja zupełnie inna i wroga nam, Polakom. Na szczęścia mało w nim polityki ( choc uważnie czytając da się odnaleźc niezbyt miłe wstawki o Polsce i Polakach) a dominują przeżycia wieku młodzieńczego czyli miłośc, miłośc i jeszcze raz miłośc.
Przed naszymi oczami przewija się  życie nie tylko samej Tani i jej bliskich, ale także zaprzyjaźnionych z jej rodziną osób. Najważniejsza z nich to oczywiście Lew Tołstoj. Najpierw przyjaciel domu, potem mąż starszej siostry Tani, Soni. Tworząc swoje największe dzieło "Wojnę i pokój" Tołstoj uwiecznił otaczające go osoby na kartach książki. Tania np: to pierwowzór książkowej Nataszy Rostowej. Wszystkie przygody, przeżycia i rozterki swojej szwagierki  Lowoczka dokładnie zapisał i wykorzystał obdarzając nimi Nataszę. A Tania? Tania uwielbia swojego szwagra. Nie wie jeszcze, że zostanie on zaliczony w poczet największych pisarzy rosyjskich. Dla niej to po prostu przyjaciel. Osoba, z której opinią zawsze będzie się liczyc, i która będzie miała największy wpływ na jej życie. Zresztą, o mały włos los nie połączył ich jeszcze bliższym pokrewieństwem. Przecież wielką i niespełnioną miłością pamiętnikarki jest Sergiusz Tołstoj, brat pisarza. To z jego powodu Tania usiłowała popełnic samobójstwo.
Pamiętniki Tatiany Kuźmińskiej pokazują nam w sposób bardzo drobiazgowy życie dośc zamożnej rodziny mieszczańskiej w carskiej Rosji. Młoda dziewczyna jest wprowadzana w świat, bywa na wielkich balach, przeżywa pierwsze miłości i rozczarowania. Usiłuje odnaleźc swoje miejsce w otaczającej ją rzeczywistości. Jednocześnie z jej perspektywy patrzymy na pracę twórczą i powstawanie wielkiego dzieła. I to jest własnie najbardzie fascynujące w tych wspomnieniach.

piątek, 14 października 2011

"Pałac tajemnic" Agnieszka Pietrzyk

Zawiodłam się na tej książce. Z opisu wynikało, że będzie to kryminał z wartką akcją, pełną zwrotów i wątków pobocznych osadzonych w mrocznej atmosferze starego pałacu. Co najzabawniejsze, wszystko to jest w tej książce tylko nie takie, nie takie jak powinno być.
W podupadłym mazurskim pałacu popełniono okrutną zbrodnię. Ofiarami jest rosyjskie małżeństwo i ich córka. Ponieważ w noc morderstwa drzwi do pałacu były zamknięte należy domniemywać, że mordercą jest ktoś z lokatorów pałacu. A jest to grupa liczna i barwna. Pełen przegląd przez wszystkie warstwy społeczne ( pijaczkowie, drobni przestępcy, szarzy obywatele, a nawet profesor uniwersytetu ). Grono lokatorów zostaje powiększa się o Alicję, pisarkę, która zamierza w swojej najbliższej książce opisać popełnione morderstwo. zbiera więc materiał rozmawiając z każdym z lokatorów. Zbierając informację do informacji Alicja odkrywa kto jest mordercą.
Prawda, że wygląda ciekawie? Niestety, autorka skutecznie zarżnęła tak dobrą fabułę. Płaskie, pozbawione emocji dialogi, z których bije sztuczność bardzo obniżają wartość książki. Bohaterowie nie zostali ostro zarysowani. Bez względu na swój stan społeczny ich wypowiedzi są jednakowe. nie sposób odróżnić czy jest to opowieść profesora uniwersytetu czy zapijaczonego moczymordy. Zaczęte i niedokończone wątki ( tajemniczy drugi policjant, zmarła córka ) wprowadzają chaos i zaciemniają całą akcję. Może jednak w ten sposób została otwarta furtka do kontynuacji przygód dzielnej pani Alicji. Oby nie.

środa, 12 października 2011

"Księga Umarłych" Douglas Preston, Lincoln Child

Tytuł oryginału: "The book of the Dead"

Agent Pendergast powraca w wielkim stylu. Nie wiem, jaka jest kolejność książek o tym superagencie, czytam więc to co uda mi się upolować w zaprzyjaźnionej bibliotece. Na szczęście, każdą z tych publikacji można traktować jako osobną całość a poprzednie części są streszczane w toku książki. Nic więc nie umknie z treści i nie ma się uczucia zagubienia w akcji.
Nadal trwa rodzinna rozgrywka pomiędzy braćmi. Diogenes realizuje plan dokonania przestępstwa doskonałego. Ma to być zemsta za wypadek, któremu kiedyś uległ. Wszystkie elementy planu wydają się być zapięte na ostatni guzik. Jedyna osoba, która mogłaby przeniknąć jego zamiary i  powstrzymać go, jest w więzieniu. Czas więc rozpocząć zemstę.
Do muzeum narodowego ktoś przysyła sproszkowany pył diamentowy. Bliższa analiza wskazuje, że są niedawno skradzione z tegoż muzeum diamenty. Tajemniczy darczyńca ofiarowuje ogromną dotację, która ma zostać wykorzystana do ponownego otwarcia grobowca Senefa. Grobowiec te nie był otwierany od siedemdziesięciu lat. Nie wiadomo dlaczego na początku XX wieku dyrekcja muzeum zdecydowała się na jego zamknięcie. Dokumenty dotyczące tego faktu zostały pogrzebane głęboko w archiwum muzealnym.
To dopiero wstęp do dalszych przygód agenta Pendergasta i grupy pomagających mu osób. Z każda przeczytaną stroną coraz trudniej się oderwać od lektury. A kiedy dojdziemy już do ostatniej strony to zaczynamy się zastanawiać czy to już naprawdę koniec. Może autorzy przygotowali nam kolejna niespodziankę? Oby...., czas odwiedzić bibliotekę.

czwartek, 6 października 2011

"Moja les" Zofia Staniszewska

Bardzo rzadko w naszej literaturze poruszane są tematy związane z homoseksualizmem. A już ze świecą można szukac polskich książek, w których pokazany jest sposób w jaki funkcjonuje od środka związek lesbijski. Dlatego, wydaje mi się, że "Moja les" jest swoistym ewenementem, zważywszy także na to, iż autorka jest zadeklarowaną heteryczką więc opisywane środowisko zna tylko z zewnątrz.
Miłka i Dorotka żyją w związku partnerskim. Razem mieszkają, wspólnie wychowują dzieci Miłki z małżenstwa. Mają dużo znajomych branżowych i niebranżowych. Wiodą spokojne i umiarkowane życie. Typowe życie jak wiele rodzinw tym kraju. Od czasu do czasu ich orientacja seksualna wzbudza zainteresowanie lub nieżyczliwe działania ale dziewczyny szybko przechodzą nad tym do porządku dziennego. Wspólnie decydują, że będą miały jeszcze jedno dziecko. Rozpoczyna się więc poszukiwanie dawcy. I nagle pojawia się ta trzecia. W uładzone życie rodzinne wprowadza zamieszanie, trzęsie posadami związku i wystawia go na bardzo poważną próbę.
Książka lekko ironiczna, pokazująca dystans jaki główna bohaterka ma do siebie, otaczających ją ludzi i świata w ogóle. Czytelnikom pokazuje, że pary homoseksualne żyją tak samo i mają takie same problemy jak związki heteroseksualne. Tak samo kochają się, kłócą, godzą, wychowują dzieci.
Szwankuje tylko zakończenie, nieostre, niepodsumowujące niczego. Może to celowy zabieg aby kiedyś powstał dalszy ciąg ?

piątek, 30 września 2011

"Kresowym szlakiem. Gawędy o miejscach, ludziach i zdarzeniach" Katarzyna Węglicka

Kresy, Dzikie Pola, dawne rubieże Rzeczpospolitej. Kiedyś ziemie te należały do nas, dziś niewiele już pozostało tam pamiątek po naszych przodkach. Dlatego tak ważne jest aby zachowac chocby pamięc o dawnych czasach, ludziach, którzy w nich żyli, miejscach i zwyczajach. Jednak aby pamiętac trzeba najpierw poznac, rozsmakowac się w tamtejszej rzeczywistości. Początkującym i tym bardziej zaawansowanym w kresowym świecie wspaniale pomogą się odnaleźc książki Katarzyny Węglickiej.
Tym razem przemierzymy bardzo długi kresowy szlak. Zwiedzimy nie tylko nieznane zakątki Wilna, Halicza, Czortkowa, ale odkryjemy wioski, których nie ma już na żadnych mapach (może poza wojskowymi sztabówkami). Oczami wyobraźni odwiedzimy miejsca, które przetrwały już tylko w pamięci nielicznych Polaków zamieszkujących te ziemie. Miejsca jednak zawsze wiążą się z ludźmi, którzy je zasiedlali. W książce więc najwięcej jest opowieści o dawnych mieszkańcach tamtych ziem. Adam Mickiewicz, Juliusz Słowacki, Maria Rodziewiczówna, matka Marcelina Darowska to tylko przykładowe postaci, które żyły i pracowały na wschodzie RP.
Lubię książki napisane przez tę autorkę. Zafascynowana XIX -wiecznymi pamiętnikami  w książkach tych mogę odnaleźc  dawne miejsca we współczesnych realiach. Jedno mam tylko do zarzucenia autorce. Te krótke sprawozdania z wypraw po Kresach są zbyt powierzchowne, dotykają zbyt wielu spraw przedstawiając je w dużym skrócie. Przydałoby się aby te krótkie opowieści przybrały kiedyś dłuższą formę.

czwartek, 22 września 2011

"Sklep potrzeb kulturalnych" Antoni Kroh

Dochodząc do wieku pewnego każdy z nas ze wzruszeniem zaczyna wspominac dzieciństwo. Idealizujemy je, bo patrząc z perspektywy lat jest to jedyna bezpieczna przystań. Wszystkie poznane w dzieciństwie osoby, zwiedzone miejsca, przeżyte dramaty i radości nabierają wraz z upływającym czasem barw szczególnych. Podobne odczucia ma się po przeczytaniu  "Sklepu potrzeb kulturalnych". Nic to, że było biednie, zgrzebnie i szaro. Dzieciństwo spędzone w Bukowinie Tatrzańskiej  było dla autora jednym z najlepszych wydarzeń w życiu. I byc może ukształtowało jego dalszą przyszłośc.
Sklep Potrzeb Kulturalnych istniał w Bukowinie naprawdę. I naprawdę taką nosił nazwę. Sprzedawano w nim oprócz obowiązkowej wówczas literatury propagandowej, poradniki rolnicze, lekury szkolne, przybory szkolne i......... papier toaletowy. Z nim było najwięcej kłopotu, bo starsznie zagracał i tak już ciasne pomieszczenie. Na szczęście, zdumieni faktem, że w takim grajdole jest ten wielce potrzebny artykuł higieniczny, letnicy, szybko go wykupywali i już nie było problemu.
Te książkę powinien przeczytac każdy, kto zainteresowany jest Podhalem.Tym prawdziwym, obdartym ze sztuczności i pozłoty jaką przybierało dla ceprów. Z góralską logiką przegrywały nawet najbardziej zaawansowane kampanie propagandy komunistycznej. Na nic się zdały te wyrafinowane akcje. Góral pozostał Góralem a Podhale Podhalem. I niech tak zostanie na wieki wieków.

poniedziałek, 19 września 2011

"Sześc świętych kamieni" Matthew Reilly

Tytuł  oryginału: "The six sacred stones".

Po przeczytaniu "Siedmiu cudów Starożytności" wydawało się, że nasz świat został uratowany już na zawsze i nic nie może mu zagrozic. Nic bardziej błędnego. Tartar jak się okazuje był tylko wstępem do totalnej zagłady i choc udało się na chwilę zapobiec katastrofie to nadal zagraża nam całkowite unicestwienie. Jest jednak dzielna ekipa, która zamierza uratowac ludzkośc - Jack West i jego oddział, Lily, Mistrz, Zoe i inni. Tworzą razem niesamowitą grupę zdolną wygrac nawet z samym diabłem. W nadchodzącej rozgrywce  potrzebne będą im nie tylko niecodzienne umiejętności, którymi dysponują, ale także spora doza szczęścia, gdyż na drodze do celu staną im, jak zwykle, niebezpieczni przeciwnicy. Walka toczyc się będzie na wielu frontach. A ponieważ nagrody są niezmiernie cenne np: wiedza o niewyczerpanym źródle energii więc i  będzie ona zażarta i bezkompromisowa.
Tym razem los będzie nas wiódł razem z bohaterami książki przez Chiny, ruiny Stonehenge, Egipt do serca dżungli gdzie żyje zapomniane przez wszystkich plemię Neetha. Ekipa Jacka Westa musi odnaleźc tajemnicze kamienie, o których informacje przetrwały tylko w podaniach i legendach. Na dodatek trzeba zrobic to w określonym czasie, tak aby mogły zostac przeprowadzone odpowiednie rytuały mające uchronic nasz glob. A zegar tyka już od pierwszej strony książki.
Kolejne fajne czytadło tego autora. Tym razem z dodatkowym smaczkiem, gdyż wiadomo, że powstanie częśc trzecia.  Z niecierpliwością będę czekac na 17 grudnia br, gdyż na ten dzień zapowiedziana jest premiera "Pięciorga największych wojowników" czyli dalszych przygód Westa.

środa, 7 września 2011

"Ostatnie pokolenie" Eliette Abecassis

Tytuł oryginału: "La derniere tribu"

Z opisu na okładce książki nie wynikało, że jest to kontynuacja dwóch poprzednich części. I choc teoretycznie można potrakowac tę książkę jak indywidualnośc, to w treści jest jednak wiele odniesień do poprzednich wydarzeń, które rzutują na obecne wydarzenia.
Ary Cohen, agent Mossadu, arcykapłan Esseńczyków, wyrusza do Japonii aby zbadac zamrożone zwłoki mężczyzny sprzed dwóch tysięcy lat. W dłoniach mężczyzny znaleziono zwój, który może stanowic ważny krok w ustaleniu pochodzenia religii szintoistycznej. Jak to zwykle bywa w takich przypadkach do rozwiązania zagadki wiedzie droga bardzo kręta i najeżona przeciwnościami. Aremu przyjdzie zmierzyc się nie tylko z potężną sektą, która zamierza przejąc władzę w Japonii, ale przede wszystkim z własnymi słabościami. Długa i mozolna wędrówka w głąb własnego umysłu pozwoli mu nie tylko poukładac własne życie, ale także doprowadzi go do rozwiązania całkowicie rzeczywistych zagadek.
Niewiele jest  książek, które mi się nie podobają. I to właśnie jest jedna z nich. Nie umiem określic co spowodowało moją niechęc. Może kiepskie tłumaczenie? A może płytkośc akcji i postaci? Czytając ma się wrażenie beznamiętnośc opowieści głównego bohatera. Ważne wydarzenia,  w których bierze udział, opowiada w sposób całkowicie pozbawiony emocji. Tak naprawdę, to dzieją się one gdzieś poza nim, a on jest ich biernym uczestnikiem.
Nie podoba mi się także usiłowanie dopasowania do siebie dwóch religii. Każda z nich istnieje osobno i niech tak zostanie. Jednym słowem - niekoniecznie !

niedziela, 4 września 2011

"W ciemno. Zabawne przypadki z podróży" Don George

Tytuł oryginału: "By the seat of my pants. Humorous tales of travel and misadventure."


Każdy kto choć trochę podróżował po świecie wie, że w odkrywaniu nowych miejsc najfajniejsze jest to co nieznane i nieprzewidywalne. Sztywne trzymanie się planu podróży odbiera jej posmak przygody, a staje się tylko odfajkowaniem kolejnych miejsc z listy. A ponieważ nie można przygotować się na wszelkie okoliczności czasami zdarzają się różnego rodzaju wpadki i nieoczekiwane zdarzenia. Właśnie o takich nieoczekiwanych okolicznościach opowiadają kolejni współautorzy książki. Okazuje się, że aby przeżyć zabawną przygodę nie trzeba wyruszać na kraj świata. Wystarczy np: wejść do biblioteki. Tak, tak, to szacowne miejsce może nam dostarczyć zdarzeń mrożących krew w żyłach. Musi być to jednak biblioteka w nudnej i cichej Holandii. I już. Mamy przygodę. Nawet podczas kupowania  butów można się świetnie bawić. Pod warunkiem, że kupujemy buty kowbojskie a sklep usytuowany jest Austin. O bardziej oddalonych miejscach już nawet nie wspomnę. Im dalej tym ciekawiej i zabawniej. Choć nie zawsze.
Książka Dona George`a to zbiór relacji z podroży stworzony przez wielu autorów. Duża część z nich to zawodowi przemierzacze świata. Wspaniała jest więc świadomość, że i im zdarzają się niecodzienne wydarzenia, że i oni popełniają błędy kulturowe.
Ten zbiór opowiadań to dobra lektura i dla tych, którzy zamierzają wyruszyć na podbój świata, i dla tych którzy wolą poznawać go tylko ze swej kanapy. Dostarcza dobrej zabawy, a przy okazji pozwala dowiedzieć się trochę o świecie bardzo odległym i całkiem bliskim.

piątek, 2 września 2011

"Zmiłuj się" Jean - Christophe Grange

Tytuł oryginału: "Miserere"

Sięgając po "Zmiłuj się" wiedziałam, że przede mną zagadka na najwyższym poziomie. Grange potrafi zaskoczyć czytelnika nagłymi zwrotami akcji, zawikłaną i rozgałęzioną intrygą, niecodziennymi rozwiązaniami technicznymi.
Lionel Kasdan, emerytowany policjant,jest jednym z członków parafii ormiańskiej. Pewnego dnia na terenie przynależnego do parafii kościoła dochodzi do morderstwa. Ofiarą jest cichy i spokojny organista parafialny, Wilhelm Goetz. Trudno ustalić w jaki sposób dokonano morderstwa. Jeszcze trudniej znaleźć motyw. Kasdan zaczyna więc  prowadzić własne, nieoficjalne śledztwo. Pomaga mu w nim Cedric Volokine, także policjant, w chwili obecnej przebywający na odwyku. Wkrótce giną kolejne osoby związane z Goetzem, a wszystkie posiadane informacje wskazują, że zabójcą może być dziecko. Trop jak znajdą nasi detektywi zawiedzie ich nie tylko do tajemniczej kolonii, ale także w mroki II Wojny Światowej, gdzie być może, ukryte jest rozwiązanie mnożących się zagadek. Tak zagmatwane śledztwo wymagać będzie od głównych bohaterow zmierzenia się z wieloma przeciwnościami, w tym z własną przeszłością.
Lubię tego autora za niekonwencjonalne pomysły, nieszablonowe zagadki. Tym razem jednak wydaje mi się, że trochę przesadził. Umieszczenie w jednej powieści tak rozległego spectrum  ( naziści, Pinochet, tajemicza sekta zajmująca się badaniem możliwości ludzkiego głosu, rozliczne grupy specjalne francuskiej policji ) to zbyt wiele. W pewnym momencie czytelnik gubi się w rozlicznych postaciach i wątkach. Niemniej jest to dobra i wciągająca lektura. A perspektywa zabijania wrogów głosem nadzwyczaj kusząca. Czyż nie?

czwartek, 1 września 2011

"Brak wiadomości od Gurba" Eduardo Mendoza

Tytuł oryginału: "Sin noticias de Gurb"

Czy wyobrażaliście sobie kiedyś jak bardzo dziwne i nieracjonalne jest nasze życie z punktu widzenia np: kosmity? Ta cała bezsensowna bieganina za małymi rzeczami, nieustanna chęć posiadania więcej i więcej, drobne zawiści, małe kłamstewka i wielkie przekręty. To my - ludzie. Pewnie są wyjatki od powyższego opisu, ale kto z nas jest bez grzechu? I oto mamy okazję spojrzeć na naszą rasę z zupełnie innej perspektywy.
Kosmita, nieznany nam z imienia, przybywa wraz z towarzyszem, w misji badawczej na naszą planetę. Towarzysz, zwany Gurbem, od razu ginie gdzieś w ziemskich odmętach. Bez niego nasz główny bohater nie może odlecieć, gdyż do prowadzenia pojazdu kosmicznego potrzebne są dwie istoty. Nie ma więc innego wyjścia jak sprobować przystosować sie do ziemskich warunków i czekając na wiadomość od Gurba, badać ludzkie zachowania i samych ludzi jako takich. Co i rusz wprawiamy kosmitę w konsternację. Kierując się częściej emocjami niż zdrowym rozsądkiem jesteśmy całkowicie nieprzewidywalni. Wnioski wyciągane z naszych zachowań są więc zaskakujące i odświeżające zarazem.
"Brak wiadomości od Gurba" to solidna porcja humoru. Eduardo Mendoza wyśmiewając nasze ludzkie przywary, pozwala nam spojrzeć na siebie oczami obcej istoty, dla której większość celów, do których dążymy nic nie znaczy.Liczy sie tylko czysty intelekt, a ten nie potrzebuje drogiego opakowania.  Czy wobec tego jestesmy tak strasznym gatunkiem? Chyba nie, skoro kosmici postanowili zostać tu na dłużej.

poniedziałek, 22 sierpnia 2011

"Biografie nietypowe" Bożena Krzywobłocka

Lubię książki napisane przez panią Bożenę Krzywobłocką. Potrafią one w niesamowity sposób przenieść nas w dawne czasy. Dokładność szczegółów i detali pozwala wyobrazić sobie tamten czas i tamtych ludzi. Tym razem udało mi się wyszuakc w antykwariacie "Biografie nietypowe". Zbiór krótkich życiorysów Polaków znanych i nieznanych. Przed naszymi oczami przewija się galeria postaci ciekawych i niezwykłych. Możemy przeczytac o wielkiej, niespełnionej miłości Żeromskiego, Faustynie Morzyckiej, która zamiast spokojnie wyjśc za mąż wolała rzucac bomby. Wpadniemy na chwilę do Kazimierzówki, której właścicielem jest Tadeusz Bobrowski, wuj i wychowawca słynnego Conrada Korzeniowskiego, aby podelektowac się jego pikantnymi wspomnieniami. Poznamy drugą twarz Feliksa Dzierżyńskiego.
Książka ta to wspaniała wyprawa po życiarysach ludzi, którzy umieli życ naprawdę. Wiedzieli o co i dlaczego walczą. Gotowi byli poświęcic nawet własne życie, aby bronic wartości, w które głęboko wierzyli. Zwłaszcza w naszych mocno skomercjalizowanych czasach, gdy odnotowuje się całkowity zanik altruizmu, chęci poświęcenia własnego dobra w imię dobra wspólnego, przytoczone biografie skłaniają do refleksji. Może można, a może nawet trzeba życ inaczej. Zauważac innych ludzi wokół siebie, ich potrzeby, problemy. Uwierzyc, że nawet działając na małym wycinku społecznym przyczyniamy się do polepszenia ogólnego bytu narodu. Czego sobie i państwu życzę.

piątek, 12 sierpnia 2011

"Podróż Bena" Doris Lessing

Tytuł oryginału: "Ben, in the World"

Podeszłam do tej książki całkowicie surowa. Nigdy wcześniej nie miałam kontaktu z twórczością tej autorki. Nie wiedziałam także, że jest to kontynuacja "Piątego dziecka". Niemniej książka wywołała na mnie pewne wrażenie, choc przyznam szczerze, że nie do końca pozytywne.
Ben, osiemnastolatek o twarzy i wyglądzie trzydziestolatka, po opuszczeniu rodziny podejmuje samodzielne życie. Trudne życie, ponieważ i wyglądem fizycznym, i stanem psychicznym odbiega od powszechnie obowiązujących norm. A wszystko co wykracza poza przyjęte standardy stanowi potencjalne zagrożenie lub wzbudza chęc wykorzystania. Na drodze Bena pojawiają się różni ludzi, dobrzy i zły. Jedni wykorzystują go do własnych celów, okradają, zmuszają do przemytu narkotyków. Inni próbują mu pomóc w przystosowaniu się do normalnego życia. Nie ma jednak nikogo, kto zająłby się nim naprawdę. Dla wszystkich jest środkiem do osiągnięcia celu. A ten cel najczęściej jest bardzo odległy od tego czego chce Ben. Pewnego dnia dowiaduje się, że w wysokich górach mieszka plemię podobne do niego.  Ben wraz z Teresą i jej chłopakiem wyrusza aby ich odnaleźc. I odnajduje,ale nie tak jak się tego spodziewał. "Jego" ludzie to prehistoryczne malunki naskalne. Przez chwilę są widoczne, ale później odchodzą w mrok. Odchodzi także Ben.
Samotnośc. Nikt kto jest samotny nie jest szczęśliwy. Każdy chce miec dokoła siebie ludzi, którzy go kochają lub chocby akceptują. Grupę, z której nie będzie się wyróżniał. "Podróż Bena" to książka o wędrówce, ale nie tej geograficznej ( choc Ben odwiedza kilka krajów ). Wedrówce i odkrywaniu własnych potrzeb, własnego wnętrza. Czytając zastanawiałam się, czy także zerkałabym na Bena z pytanie: człwiek czy nie? I nie udało mi się znaleźc odpowiedzi na to pytanie.

wtorek, 9 sierpnia 2011

"Stowarzyszenie Miłośników Literatury i Placka z Kartoflanych Obierek" Mary Ann Shaffer, Annie Barrows

Tytuł oryginału: "The Guernsey Literary and Potato Peel Pie Society"

Już za sam tytuł można tę książkę pokochac. Placek z kartoflanych obierek, na dodatek oblany czekoladą. Po przeczytaniu, że coś takiego jest w ogóle możliwe do zrobienia, nabrałam ochoty ma spróbowanie. Co tam, jedni jedzą szarańczę, to ja mogę obierki. Tylko skąd wziąc przepis na takie kulinarne cudo?
Pewnego dnia do Juliet, młodej pisarki, przychodzi list z wyspy Guernsey. W przypadkowy sposób jedna z książek, która kiedyś była jej własnością,  zawędrowała aż tak daleko. Jest to przyczynek do nawiązania znajomości, najpierw z obecnym właścicielem książki, potem z innymi członkami stowarzyszenia. Rozkwitająca korespondencja podsuwa Juliet pomysł na książkę. W celu zgromadzenia obszerniejszych informacji o wojennych losach wyspy musi ją odwiedzic. Nie wie, że właśnie zaczyna się w jej życiu okres intensywnych zmian. Trzeba dodac, pozytywnych zmian.
Wydaje się, że jest to książka lekka i zabawna, ale to tylko pozór. Opowiada o okresie wojennej okupacji wysp Normandzkich. Poprzez zabawne opowieści o ukrywaniu prosiaka, czy tytułowym placku przebija cała groza wojenna. Może była to inna okupacja niż ta nam znana, ale tak samo niszczyła człowieczenstwo, solidarnośc międzyludzką. Dlatego tak ważna jest postawa jednej z założycielek stowarzyszenia, Elisabeth, która trafia do obozu koncentracyjnego za pomoc Polakowi. W rezultacie tuż przed wyzwoleniem traci życie. Wyspiarze w podzięce i ze szczerej przyjaźni zajmują się jej małą, czteroletnią córeczką.
To piękna książka,pełna barwnych opisów poszczególnych postaci. Warto ją przeczytac. Polecam.

poniedziałek, 8 sierpnia 2011

"Wciąż mnie prześladują...." Jennifer Lee Carrell

Tytuł oryginału: "Haunt me still".

Zachęcona "Szyfrem Szekspira" z ochotą sięgnęłam po kolejną książkę tej samej autorki. Liczyłam, że odnajdę w niej ten sam mroczny klimat wiktoriańskiej Anglii i Szkocji wpleciony w tragiczne wydarzenia teraźniejszości. I wszystko to znalazlam, tylko jakoś inaczej.
Lady Nairn, dawna gwiazda scen teatralnych, postanawia powrócić na scenę. Będzie to równocześnie powrót i zamknięcie  dawnej kariery. Pragnie  zagrać rolę jednej z czarownic w "Makbecie" Szekspira. To pierwszy kamyczek, który poruszył lawinę morderstw, porwań i zawikłanych intryg. Powracają dawne urazy, a za błędy popełnione przez przodków płacić muszą ich obecnie żyjący potomkowie. Zagadkę zaginionego rękopisu rozwikłać musi Kate, jedyna osoba, dla której życie i twórczość autora "Makbeta" nie stanowi tajemnicy. U jej boku dzielnie stanie wypróbowany już przyjaciel, Ben. Tylko czy nie zwątpi w swoją przyjaciółkę, gdy zobaczy ją skapaną we krwi? Aurę tajemniczości pogłębiają zachowane i nadal praktykowane obrzędy celtyckie i wiccańskie. Czy to czarna magia? A może jednak biała? I po której stronie opowie się jej młoda adeptka, Lily?
Nie jest to na pewno łatwa książka. Wymaga od czytelnika zaangażowania i minimalnej wiedzy o twórczości Szekspira. Jednak wciąga, a zawikłana intryga, nieoczekiwane zmiany akcji, wszechobecna magia i opisy celtyckich świąt, powodują, że nikt nie nudzi się podczas czytania.

sobota, 6 sierpnia 2011

"Siarka" Douglas Preston, Lincoln Child

Tytuł oryginału: "Brimstone"

Sięgnęłam po tę książkę z przekonaniem, że jest to kolejny horror z elementami thrillera. Pomyliłam się i to bardzo. Duet Preston & Child stworzył bardzo, bardzo dobry thriller z lekka osnuty motywami paranormalnymi. Dominującym motywem książki jest wszechobecna tajemniczośc. Tajemnicze morderstwa, tajemniczy motyw i oczywiście najbardziej tajemniczy z tajemniczych - agent FBI Pendergast.
W niewyjaśnionych okolicznościach ponoszą śmierc kolejne osoby. Czy fakt, że kiedyś każda z tych osób wzięła udział w obrzędzie satanistycznym może byc powodem jej zgonu? Za takim wyjaśnieniem przemawiają okoliczności śmierci: dziwny zapach siarki unoszący się na miejscu zbrodni, w niezrozumiały sposób wypalone znaki na podłogach i ścianach. Tylko agent Pendergast, wspierany w śledztwie przez sierżanta D`Agostę, nie wierzy w działalnośc dziwnych mocy. W poszukiwaniu prawdy zawędrują razem aż do Włoch, zgłębiac będą działanośc tajnych stowarzyszeń i sztukę polowania na dzika. Decydujące zaś znaczenie będzie miec końskie włosie.
Od "Siarki" trudno się oderwac. Stworzenie superagenta Pendergasta to przysłowiowy strzał w dziesiątkę. Wszystko wie, wszystkich zna i wszystko przewiduje. Nic nigdy nie może go zaskoczyc. Czytając najpierw czeka się na to jak wybrnie z kolejnych przeszkód, które mnożą się podczas prowadzonego śledztwa. W miarę zaś jak ubywa kartek w książce czeka się czy i jemu w końcu powinie się noga i wpadnie w kłopoty, które go całkowicie przerosną.
Moje zadanie przy najbliższym pobycie w bibliotece: znaleźc pozostałe części historii Pendergasta.

niedziela, 31 lipca 2011

"Złoto Zoi" Philip Sington

Tytuł oryginału: "Zoia`s gold"

Zbeletryzowana biografia Zoi Koriwn - Krukowskiej, jednej z nielicznych artystek posiadających umiejętnośc malowania na złocie. W wątki biograficzne wplecione zostały elementy thrilleru i dramatu psychologicznego.
Marcus Elliot, były marszand, ma stworzyc tekst do katalogu powstającej, pośmiertnej, wystawy obrazów Zoi. Zmusza go to do dokładnej analizy dokumentów jakie pozostały po artystce. Wśród tych papierów usiłuje odnlaeźc odpowiedź na pytanie: dlaczego pomiędzy obrazami Zoi i jej życiem jest tak wielki dysonans. Początkowo wydaje się, że artystka Zoia i kobieta Zoia to dwie różne osoby. Jednak wchodząc coraz głębiej w życie osobiste malarki, poznając jej przeszłośc, zwłaszcza tę, która dotyczy dzieciństwa i młodości ,spędzonej najpierw w carskiej a potem w komunistycznej Rosji, odnajduje nic łączącą te pozornie odległe osobowości. Teraz pozostaje tylko odnaleźc obrazy ilustrujące te głęboko skrywane uczucia. Równocześnie pojawia się wątek kryminalny: pewna dziennikarka twierdzi, że testament malarki został sfałszowany, a prawdziwi spadkobiercy zostali pozbawieni przynależnego im dziedzictwa.
"Złoto Zoi" to książka z ukrytym drugim dnem. Na przykładzie Zoi dowiadujemy się, jak źle podjęte decyzje wpływają na całe nasze życie. Jak za jedno ustępstwo trzeba płacic przez resztę swych dni, nigdy nie znajdując spokoju. Równocześnie przykład Elliota pokazuje, że należy wyciągac wnioski z cudzych błędów, że pozornie niekorzystne i niełatwe dla nas decyzje mogą przynieśc nam najwięcej prawdziwych korzyści.
To trudna książka, ale bardzo mądra i dlatego polecam ją koneserom tego gatunku.

niedziela, 24 lipca 2011

"Zbrodnia w błękicie" Katarzyna Kwiatkowska

Ostatnio na rynku pojawia się coraz więcej kryminałów w stylu retro. Jedną  z takich pozycji jest właśnie "Zbrodnia w błękicie", całkiem udany debiut Katarzyny Kwiatkowskiej.
Tuż przed nadchodzącą śnieżycą do dworu Tadeusza Tarnowskiego dociera wraz ze służącym, jego przyjaciel, Jan Morawski - detektyw amator. Podczas powitalnej kolacji okazuje się, że w pałacu jest więcej gości, nie zawsze życzliwie do siebie usposobionych. Wzajemne animozje powodują, że podczas posiłku dochodzi do nieustannych scysji. Następnego dnia, w mroźny i śnieżny poranek, służąca odkrywa zwłoki młodej dziewczyny, Zofii. Ponieważ pałac jest całkowicie odcięty od świata, nie można zawiadomic władz o tragedii jaka się wydarzyła. Jedyną osobą, która może odkryc mordercę jest Jan i to jemu zostaje powierzone prowadzenie śledztwa. Pierwszy wniosek, do którego dochodzi brzmi złowieszczo: każda z przebywających w pałacu osób miała motyw i możliwośc by zabic Zosię.
Autorka wspaniale buduje intrygę. Proste opisy postaci sprawiają, że są one bardzo naturalne a co za tym idzie wiarygodne. Pozowliło to na realizowanie koncepcji: "od wszyscy podejrzani do nikt nie jest winny". Książka wciąga, z trudem można się powstrzymac przed zerknięciem na jej koniec, aby sprawdzic kto zabił. I nie jest nużąca. Nawet zręcznie wplecione w akcję wątki historyczno - wyzwoleńcze, nie przeszkadzają a stanowią dodatkowy wątek mylący tropy. A opisy arcydzieł kulinarnych przygotowywanych przez kucharkę? Te babeczki z kremem waniliowym, ptysie z wiśniami, combry sarnie. Po skończonej uczcie duchowej człowiek z zapałem rzuca się do opróżniania lodówki. Jednym słowem polecam. Zwłaszcza niejadkom.

czwartek, 21 lipca 2011

"Gwałt" Joanna Chmielewska

Kocham Chmielewską, kocham jej PRL - owskie kryminały, ale ..... te stare. Współczesne komplikacje polityczno - kryminalno - prawne, opisywane przez autorkę, nie maja już tej dozy humoru i absurdu co książki z okresu błędów i wypaczeń. Dlatego podoba mi się, że pisarka w ostatnich pozycjach usiłuje nawiązac do dawnego klimatu poprzez dobrze znanych bohaterów, miejsca akcji.
"Gwałt" osadzony został w samym środku komunizmu. Tajemnica goni tajemnicę, w pozornie błahej sprawie można dopatrzec się drugiego a nawet i trzeciego dna. Wszędzie działa niewidoczna siła kumoterstwa i układu. Kolega partyjny wspiera kolegę partyjnego w największej głupocie ale równocześnie czyha, aby podstawic mu nogę. Rozumu nie używa już nikt z tego skamieniałego już solidnie betonu partyjnego. W tym wszystkim, młoda ale pełna samozaparcia, płocczanka, Stefcia Rucka postanawia stracic cnotę. Na ewntualnego kandydata wybiera znanego w mieście kasanowę. Niestety, wada anatomiczna dziewicy powoduje, że konsument cnoty zarzuca jej kłamstwo. Trochę w obronie własnego honoru a bardziej podjudzana przez byłą kochankę kasanowy, Stefcia składa doniesienie do prokuratury  o rzekomym gwałcie. Prowadzone postępowanie sądowe to jeden wielki cyrk. Prokurator nie wierzy w winę gwałciciela, poza tym zajęty jest piękną dziennikarką. Obrońca wie, że i tak przegra, ale robi co może. I tylko stary i zramolały sędzia wierzy we własne posłannictwo. W tle majaczą główki kapusty i kolejne kieliszki wódki.
To dobre czytadło na letnie dni. Nie absobuje za bardzo, a opisywane absurdy tamtego okresu mogą podnieśc i tak wakacyjny nastrój.

wtorek, 19 lipca 2011

"Na ostatniej placówce" Elżbieta z Zaleskich Dorożyńska

Świat dawnych dworów zagubionych gdzieś wśród rozległych i żyznych pól ukraińskich. Świat, który od dawna nie istnieje, a do którego tak często wracamy. Niestety, już tylko we wspomnieniach. Najbardziej lubię czytac te opowieści, które opisują codzienne życie takiego dworu, jego samowystarczalnośc, ludzi, którzy pracowali na jego rzecz, okoliczne ziemiaństwo itd. "Na ostatnie placówce" odbiega od tego schematu. Sielsko - anielskie życie ziemiańskie pojawia się we wspomnieniach autorki, ale to tylko reminescencja czegoś co już nigdy nie wróci, a stanowi kontrast do rzeczywistości w jakiej przyszło jej życ.
Elżbieta z Zaleskich Dorożyńska dośc wcześnie stała się właścicielką kilku majątków ziemskich na Podolu i Wołyniu. Historia nie była jednak łaskawa dla tej młodej dziewczyny. Lata 1917 - 1921 to okres, gdy zaczyna się tworzyc nowa Ukraina, dodatkowo do głosu dochodzą elementy bolszewickie. Przez kresowe ziemie maszerują różne wojska, grasują bandy, chłopi są niechętni. Polska, która dopiero odzyskała niepodległośc dośc słabo upomina się o swe dawne ziemie. W tym historycznym chaosie autorka wspomnień, która postanawia zachowac swe dawne majątki za wszelką cenę,  chcąc aby przetrwała w nich polskośc. Z pasją angażuje się w działalnośc społeczną: zarządza polskimi szkołami, prowadzi szpital, ukrywa uciekinierów, opowiada pozostałym w okolicy Polakom  o tym jak teraz wygląda wolna Polska. Jednocześnie musi troszczyc się o chorego ojca, zapewnic aprowizację dworu, balansując na cienkiej linie utrzymywac poprawne stosunki z każdą nową władzą. Dużo tego jak na wychuchaną panienkę, która do tej pory żyła w zbytku i luksusie.
Książka ta to zapis ciężkich zmagań o zachowanie tego co w życiu człowiek najważniejsze: honoru, godności, człowieczeństwa. Czytając nie raz zadawałam sobie pytanie: dlaczego autorka tam została? Dlaczego będąc już w Polsce wróciła na Ukrainę? Dlaczego? Odpowiedź jest banalnie prosta. Tam był jej dom.

"Esperanza i jej święci" Maria Amparo Escandon

Tytuł oryginału: "Esperanza`s Box of Saints"

Jeśli chcecie przenieśc się w barwny świat meksykańskiej rzeczywistości to z całą odpowiedzialnością polecam tę książkę. Opowieśc o świecie, który diametralnie różni się od otaczającej nas codzienności, wciąga aż do ostatniej strony. Opisywany świat przepełnia magia, kolor i zapach. Jest on naiwnie prosty a jednocześnie tak prawdziwy. O wiele bardziej prawdziwy niż nasz. Mentalnośc latynoska połączona z mocną wiarą katolicką tworzą mieszankę, której trudno się oprzec.Tak, bo nawet religia jest tam zupełnie inna. Bóg, święci, aniołowie, to nie tak jak u nas, istoty groźne i dalekie, a przyjaciele, do których można się zwrócic o pomoc w trudnych sprawach. Kościół jest miejscem wesołego spotkania z oczekującymi tam przyjaciółmi.
Esperanza Diaz, samotna matka, w wyniku zakażenia wirusowego traci swą jedyną córkę. Już ma pogrążyc się w głębokiej rozpaczy, gdy na drzwiczkach od piecyka objawia się jej święty Juda Tadeusz oznajmiając, ni mniej ni więcej, że dziewczynka żyje a ona musi wyruszyc na jej poszukiwanie. W ten sposób razem z Esperanzą zaczynamy przemierzac zakazane dzielnice, odwiedzamy schroniska dla bezdomnych, burdele i inne tego typu przybytki. Poznajemy ludzi, dla których ten świat jest jedynym prawdziwy. Jednak dzięki opiece rozlicznych świętych uda się Esperanzy przejśc przez wszystkie pułapki jakie zgotował dla niej los, zachowując czystośc duchową. Tylko czy uda się jej odnaleźc córkę?
Bardzo ładna książka, zachwycająca prostą formą. Czyta się wspaniale, a przedstawiony w książce świat kolorowych domów pomalowanych na jaskrawe kolory, ludzi i świętych, którzy współpracują ku dobru wspólnemu szybko staje się miejscem, do którego chce się wrócic znowu.

sobota, 16 lipca 2011

"Dom w Toskanii" Anita Stojałowska

Podobno pierwszy dom buduje się dla wroga, drugi dla przyjaciela a dopiero ten trzeci jest dla nas. Idealny, bo stworzony po wielu próbach. Główni bohaterowie książki też po raz trzeci zabierają się do budowania nowego miejsca do życia. Tylko, że tym razem jest to skok na głęboką wodę. Remont domu, którego podwaliny położono w XV wieku to duże wyzwanie. Jeśli dodać, że trzeba tego dokonać w obcym kraju, nie znając miejscowych stosunków, z minimalną znajomością języka to wyzwanie wydaje się przekraczające ludzkie możliwości. Czy na pewno?
O wszystkim decyduje przypadek. To miała być miła wycieczka do Danii, ale nieuczciwa Dunka ( czy to na pewno możliwe? ) nie potwierdziła rezerwacji. Co robić? Anka i Kuba decydują się w zamian na wyjazd do Toskanii. Nie przewidzieli, że jest to pierwszy krok ku innemu życiu. A potem pojawiają się marzenia, które trzeba starać się realizować. Własny dom, widok z okien na wzgórza pokryte cyprysami, upalne lato, mokre zimy i chianti pite do wszystkiego. Tylko, że niedobry los lubi płatać figle. Kiedy wydaje się, że realizacja marzenia jest na wyciągnięcie ręki nagle życie dokonuje się gwałtownego zwrotu i trzeba od nowa poukładać rzeczywistość.
"Dom w Toskanii" to miła opowieść o tym jakże uroczym regionie Włoch. Przede wszystkim to jednak historia domów. Domów i ludzi, którzy kiedyś je zamieszkiwali. W ścianach mieszkań został ich śmiech, radość, płacz i rozpacz. Ich całe życie. Teraz my dokładamy własną historię, tak aby po latach ktoś wsłuchując się w trzaski ognia na kominku, mógł ją odtworzyć. I o tym właśnie jest ta książka.

poniedziałek, 11 lipca 2011

"Przysięga milczenia" Linda Castillo

Tytuł oryginału: "Sworn to silence"

Odwiedziny w wiosce amiszów to od lat moje marzenie. Podobno ma się niesamowite wrażenie przeniesienia w czasie do wieku XIX. Niestety, nigdy nie było mi dane zrealizować tego marzenia. Kiedy więc w księgarni wypatrzyłam książkę dziejącą się w tym środowisku, wiedziałam, że muszę ją przeczytać. Dodatkową zachętą był fakt, iż jest to kryminał. Pora wakacyjna to i lektury mogą byc lżejsze.
Painters Mill to małe i senne miasteczko, w którym w pozornej zgodzie koegzystują dwie grupy ludności: "Anglicy" i amisze. Najczęściej wspólne życie nie sprawia żadnych problemów. Jednak przed szesnastu laty  miasteczkiem wstrząsnęła seria brutalnych morderstw. Historia Rzeźnika do dnia dzisiejszego wzbudza strach wśród mieszkańców. Sporo na ten temat ma do powiedzenia obecna szefowa policji, Kate Burkholder. Pomimo to wydaje się, że miasteczko poradziło sobie z traumą jaką były tamte morderstwa. Pewnego dnia na polu odkryte zostają zwłoki kobiety. Charakterystyczne okaleczenia nie pozostawiają wątpliwości. Rzeźnik powrócił....
"Przysięga milczenia" to dobry, wakacyjny kryminał. Nieoczekiwane zwroty akcji, jej dynamika, nie pozwolą aby czytelnik nudził się podczas lektury. Nieprzewidywalne zakończenie stanowi dodatkową gratkę. Tylko, mało w tej książce opisów amiskiego życia, na które tak liczyłam. Niemniej jest to dobra lektura na nadchodzące upalne lato, zwłaszcza, że cała historia rozgrywa się podczas mroźnej zimy.

poniedziałek, 4 lipca 2011

"Lawendowy pył" Ewa Marcinkowska - Schmidt, Danuta Marcinkowska, Klaudyna Schmidt

Uwielbiam sagi rodzinne. Śledzenie powikłanych losów ludzkich jest fascynującym zajęciem. Można wiele nauczyc się patrząc jak kolejni bohaterowie radzą sobie z problemami. Dlatego też z radością sięgnęłam po "Lawendowy pył". Historia tocząca się przez sześc pokoleń to coś w sam raz dla mnie. I zawiodłam się okrutnie. Może sześc pokoleń to jednak zbyt wiele jak na jednotomową opowieśc?
Głównymi bohaterkami są kolejne pierwsze córki pierwszej córki. Razem z nimi przeżywamy koszmar II - giej Wojny Światowej, wywózki na Sybir, budowy nowego życia w powojennej Polsce komunistycznej, trudności stanu wojennego i rozkwit gospodarki rynkowej. Zmieniają się czasy, okoliczności ale kłopoty i problemy przechodzą z pokolenia na pokolenie. Przechodzi także wiedza jak przeżyc w najtrudniejszych warunkach, a potem odnaleźc swoje miejsce we wszechświecie. I tyle.
"Lawendowy pył" to książka bardzo kobieca. Pisana przez kobiety, dla kobiet i to kobiety stanowią jej główny nerw. Mężczyźni to drugi plan ( walczą, siedzą w łagrze ), a ich żony i matki rozwiązują codzienne egzystencjalne problemy rodziny, tak aby mężczyźni mieli dokąd wrócic.
Książka, która w założeniu miała byc ciepłą opowieścią męczy już po przeczytaniu połowy. Nadmiar bohaterów, skoki czasowe, trudności z ustaleniem koligacji rodzinnych powodują, że czyta się ją coraz wolniej i wolniej z trudem odnajdując się w toczącej się opowieści. Jednym słowem rozczarowanie.Zachwyca tylko fantastyczna okładka. Za nią daję książce małego plusika ( naprawdę małego).

niedziela, 3 lipca 2011

"Zapiski z wielkiego kraju" Bill Bryson

Tytuł oryginału: "Notes from a big country"

Jedno wiem na pewno, jeśli kiedykolwiek uda mi się zawędrowac do Stanów Zjednoczonych, będę musiała odpowiednio się do tej wyprawy przygotowac wykupując wszelkie możliwe ubezpieczenia - od wszystkiego. Wszak to jeden z najbardziej niebezpiecznych dla człowieka krajów. I jakoś nie pociesza mnie stwierdzenie, że najbardziej narażeni są sami Amerykanie. W państwie, w którym 400 tys. wypadków rocznie spowodowanych jest przez sofy, kanapy i fotele, trzeba byc przygotowanym na każde okoliczności. Poza tym nie mam pewności, że kanapa, na której będę spac odróżni mnie od rdzennego Amerykanina.
Bill Bryson ma niewątpliwy talent do wyłapywania absurdów codziennego życia, jeśli dodac do tego cięty język i dużą dozę ironii ( czasam nawet autoironii) to otrzymamy "Zapiski z wielkiego kraju". Pisarz wraz z rodziną wraca do USA po kilkunastoletnim pobycie w Wielkiej Brytanii. Ze zdumieniem zauważa jak bardzo zmienili się jego rodacy. W swych felietonach bezlitośnie wyśmiewa amerykański styl życia, wszechobecny konsumpcjonizm, rozliczne procedury, którym wszyscy podporządkowują się z ochotą, nie zastanawiając się nad sensem ich stosowania. Jednak pod powierzchniową warstwą dowcipu dostrzec można głęboką troskę o Amerykę i jej dalszy los. Ogólna bezmyślnośc i brak refleksji nie wróżą dobrze przyszłości Stanów Zjednoczonych. Bryson próbuje więc obudzic swych rodaków z letargu, w którym się pogrążają.
Książkę polecam jako godną przeczytania. W końcu i u nas można już wypróbowac rozliczne sposoby wykorzystania maszynki do rozdrabniania odpadów.

sobota, 2 lipca 2011

"Starorzecza" Antoni Kroh

Starorzecze to według encyklopedii "fragment byłego koryta rzeki, odciętego od głównego nurtu wałem przykorytowym". Okazuje się jednak, że nazwę tę można zastoswac i do przemijającego czasu. Po każdej zmianie historycznej pozostaje grupa osób kontynuująca dawne zwyczaje, zasady, przestrzegająca etosu, w którym została wychowana.
Właśnie o ludzkich starorzeczach snuje swoją opowieśc Antoni Kroh. Na przykładzie własnej rodziny pokazuje dzieje przedwojennego ziemiaństwa. Warstwy społecznej, którą Polska Ludowa postanowiła całkowicie wyeliminowac stosując różnorakie metody, aby przetrwac należało pozornie dostosowac się do panującego ustroju. Pozornie, bo przecież nadal obowiązywały takie proste zasady moralne jak: uczciwośc, prawdomównosc, chęc niesienia pomocy potrzebującym, wiara w to, że kiedyś uda się odzyskac prawdziwą niepodległosc, przywiązanie do ziemi. Piękna jest opowieśc o tym, jak rodzina autora w okresie odwilży, gdy krążyły pogłoski o zwrocie zabranych majątków, zastanawia się jak poradzi sobie z odbudową zrujnowanych Serebryszcz. Nie ma żadnych wahań czy w ogóle podejmowac to wyzwanie. To ich ziemia rodzinna i należy o nią dbac i kochac i nie jest ważne, że wiek już nie ten i sił mało.
Książka ta to także zabawny zapis mało zabawnej rzeczywstości PRL-owskiej z wszystkimi absurdami tego systemu. Ci, którzy mieli okazję życ w tym okresie ze wzruszeniem przypomną sobie tamten niełatwy czas. Młodsi nie uwierzą, że tak można było życ. Jednym słowem to książka dla każdego.

czwartek, 23 czerwca 2011

"Dawna Warszawa" Jadwiga Waydel Dmochowska

Lubię chodzic po Warszawie i odnajdywac miejsca opisywane w starych pamiętnikach. Jest to dośc trudne zadanie, bo niewiele takich miejsc pozostało. W końcu każde miasto zmienia się, żyje, przystosowuje do nowych czasów. Tym bardziej cieszę się, gdy uda mi się stary tekst dopasowac do nowej rzeczywistości. "Dawna Warszawa" Jadwigi Waydel Dmochowskiej może posłużyc za wspaniały przewodnik po naszej stolicy z przełomu wieków. Autorka z drobiazgową dokładnością opisuje  numer po numerze domy, które mijała chodząc na spacery, uczęszczając na komplety czy lekcje tańca. Miłośnicy dawnej Warszawy ze wzruszeniem dowiedzą się ile kosztowały pierniki, pralinki miętowe lub jak wyglądało ustalone normami zwyczajowymi, pudełko czekoladek, które należało ofiarowac damie podczas pobytu w filharmonii, czy jak spędzano wolny czas w Dolinie Szwajcarskiej.
Przez karty książki przewija się galeria różnych postaci, od tych znanych z lekcji historii po osoby, nieznane z nazwiska, wykonujące zawody, które dawno odeszły do lamusa. Kto z nas miał  do czynienia z prawdziwą praczką, froterem czy lauferm? Chyba nikt. A w tamtym okresie były to zawody bardzo popularne. A taka krawcowa? W tej branży był ścisły podział według posiadanej specjalizacji. Były krawcowe, które zajmowały się tylko szyciem spódnicy i takie, które szyły tylko staniki lub tylko bieliznę. A posłańcy? Bez nich przecież nie funkcjonowałoby życie towarzyskie. To oni codziennie przenosili setki listów i liścików z tysiącem plotek.
Dawno żadna książka tak mnie nie wciągnęła. Odrywanie świata, który już przeminął, zagłębianie się w  zwyczaje, przesądy, które obowiązywały w tamtym czasie  to tak jakby odbyc wycieczkę w przeszłośc wehikułem czasu. Polecam miłośnikom gatunku.

poniedziałek, 20 czerwca 2011

"Kobieta zaklęta w kamień" Marta Fox

Dotychczas twórczośc Marty Fox kojarzyła mi się tylko i wyłącznie z literaturą młodzieżową, dlatego gdy w zaprzyjaźnionej bibliotece wpadła mi w ręce "Kobieta zaklęta w kamień" sięgnęłam po nią bez wahania, zachęcona opisem umieszczonym na okładce.
Emilia, główna bohaterka, jest pisarką. Taką prawdziwą, której ksiażki są wydawane i nawet czytane przez może nielicznych, ale czytelników. Spełniona zawodowo, spełnia się także w życiu prywatnym. Trójka udanych dzieci, kochający i długofalowy partner, pozwalają optymistycznie patrzec w przyszłośc. Jednak jak to zwykle w życiu bywa pojawiają się problemy. Małe plamki rozsiane tu i tam nie zwiastują nieszczęścia. Alergia, egzema, atopowe zapalenie skóry...., mnóstwo chorób dermatologicznych ma podobne objawy. Niestety, te najgorsze także. Sklerodermia, choroba powodująca twardnienie skóry, aż ciało zmieni się w przysłowiowy kamień. Choroba, "na którą szybko się nie umiera, ale długo się cierpi". Czas cierpienia jest potrzebny Emilii, by zastanowic się na własnym życiem, przewartościowac je całkowicie, odkryc, ze dawne winy należy wybaczyc i zapmniec. Zapomniec i nigdy nie wracac, nie rozpamiętywac, nie nosic w sobie urazy a życie poświęcic budowaniu szczerych i dobrych relacji.
Książka ta skłania do refleksji, do pochylenia się nad naszą codziennością, na którą najczęściej nie zwracamy uwagi. Życie przecieka nam między palcami, a my pozwalamy  unosic się fali złych emocji. A przecież można inaczej, bo najważniejsze to życ w zgodzie, przede wszystkim ze sobą samym.

sobota, 18 czerwca 2011

"Dziewice, do boju" Monika Szwaja

Druga częśc trylogii o losach szczecińskich dziewic. Komu spodobała się częśc pierwsza ten z przyjemnością śledzic będzie dalsze zmagania z życiem czterech przyjaciółek. A dzieje się,dzieje !
We względnie poukładany świat znowu wkracza huragan miłości przewracając wszystko do góry nogami i po raz kolejny wskazując najważniejsze życiowe priorytety. Los złośliwie plącze ścieżki ludzkie, aby potem w wielkim finale wyprostowac je w sposób iście magiczny.
Agnieszka, na skutek działań jednej z matek, zostaje zwolniona ze swojej ukochanej szkoły. Chwilowo zatrudnia się jako sprzedawczyni grabi, ale już na horyzoncie rysuje się wspaniała perspektywa własnego liceum i wspólnika, który może okazac się kimś bardzo ważnym.
Alina podejmuje nową pracę w klinice, gdzie jedną z pacjentek jest Niki. Ciocia Grosik bardzo troskliwie  się nią zajmuje, a przy okazji zwraca na siebie uwagę jej ojca, przystojnego kapitana Mokrzyckiego.
Michalina razem z Grzegorzem, mimo sprzeciwu swojej mamy, wyrusza do Irlandii, aby odnaleźc ojca. Okazuje się to bardzo łatwym zadaniem, a odnaleziony tata zostaje wprzęgnięty w plany przyjaciółek.
Marcelina wychowuje Krzysię - Marysię i przy pomocy bączka Teodora usiłuje złapac w sidła przystojnego ornitologa.
"Dziewice, do boju" to klasyczne czytadło jakich wiele w tej chwili na rynku. Jednak optymizm i radośc życia jakie można odnaleźc w tej książce zdecydowanie wyróżniają ją na plus z powodzi podobnych publikacji. Tak trzymac. W końcu słońce świeci wszystkim !

środa, 15 czerwca 2011

"Grabarz" Peter Grandbois

Tytuł oryginału: "Gravedigger"

Dziwna, magiczna książka, pełna zadumy nad życiem ludzkim i tym jak szybko przemija pozostawiając tylko powikłane historie człowieczych losów. Dobrze, że jest osoba, która potrafi usłyszec opowieści płynące z drugiej strony i przekazac je tym, którzy jeszcze tu pozostali.
Juan Rodrigo, podobnie jak jego ojciec i dziadek jest grabarzem. Podobnie jak oni rozmawia z duchami. Każda z osób zmarłych przychodzi do niego, gdy Juan kopie dla niej grób i opowiada swoją historię. Później, podczas czuwania przy zwłokach, grabarz powtarza tę opowieśc najbliższej rodzinie. Wychodzą na jaw długo skrywane tajemnice, błędy popełnione za życia, niedokończone sprawy, które wymagają zamknięcia. Te opowieści, choc nie zawsze miłe dla słuchaczy, mają działanie terapeutyczne. Pomagają rodzinie przejśc przez okres żałoby, uporządkowac relacje i własne odczucia. Wytrwałym słuchaczem wszystkich historii jest Esperanza, córka Juana. Towarzyszy mu zawsze podczas opowieści, a w drodze powrotnej do domu dopytuje o szczegóły różnych zachowań ludzkich. Rodrigo chętnie dzieli się z nią zasłyszanymi historiami, nie przypuszcza, że szybko nadejdzie moment, gdy to Esperanza opowie mu swoją historię, z której dowie się wiele o sobie samym.
W "Grabarzu" podoba mi się sposób w jaki autor połączył zwyczajne życie małej wioski, zagubionej gdzieś na południu Hiszpanii z magicznym światem życia po drugiej stronie. Koegzystencja tych dwóch światów sprawia, że wpływają one na siebie w sposób znaczący, przenikają się wzajemnie i uzupełniają. Dopiero ich wypadkowa określa pełnię życia przed i po, dając nadzieję, że nasi bliscy, którzy odeszli jednak są na wyciągnięcie ręki.

wtorek, 14 czerwca 2011

"Burza piaskowa" James Rollins

Tytuł oryginału: "Sandstorm"

Biblioteka, do której przynależę podobnie jak ja kocha Rollinsa. Przy każdym pobycie udaje mi się znaleźc jakąś jego nową pozycję. Nową tylko dla mnie, bo wydaną już jakiś czas temu. Tym sposobem wpadła mi w ręce "Burza piaskowa".
Pewnej nocy w Muzeum Brytyjskim dochodzi do tajemniczego wybuchu. Siła rażenia jest tak duża, że kompletnie niszczy jedno ze skrzydeł budynku. Nikt nie wie co spowodowało wybuch. Prowadzone badania, po odrzuceniu wszystkich racjonalnych hipotez, wskazują, że mamy do czynienia z antymaterią. W stan pogotowia zostają postawione największe agencje rządowe i Gildia, międzynarodowa organizacja przestępcza. Rozpoczyna się wyścig, kto pierwszy odnajdzie źródło antymaterii ten zyska ogromną władzę nad światem. Wszystkie znaki wskazują, że złoże znajduje się na terenie Ubaru. Zagadka więc wydaje się względnie prosta, tylko że Ubar, miasto tysiąca kolumn, od 3000 tysięcy lat jest pogrzebany w pustynnych piaskach prawdopodobnie gdzieś na terenie Omanu. Aby je odnaleźc podążyc należy tropem starożytnej królowej Saby, która po ostatnim katakliźmie osobiście zamknęła miasto rozwiązują pozostawione przez nią zagadki.
Dla mnie każda książka Rollinsa to inspiracja do dalszych poszukiwań i zgłębiania wiedzy. Przy tym jest to świetna zabawa, oddzielanie prawdy od fikcji. "Burza piaskowa" wciąga i zabiera czas. Lepiej więc nie zabierac się do niej gdy ma się dużo zaplanowanych zajęc. Nie zostaną wykonane. Gwarantuję.

piątek, 10 czerwca 2011

"Zimowa róża" Christian Signol

Tytuł oryginału: "Une annee de neige"

Jeśli komuś podobała się książka "Oskar i pani Róża" to z przyjemnością sięgnie po "Zimową różę" (dziwny zbieg róż w tytułach), w której odnajdzie podobny klimat i sposób myślenia. Opowieść  Signola oparta jest prawdziwej historii tym bardziej cieszy jej pozytywne zakończenie.
U dziesięcioletniego Sebastiena stwierdzono  postępującą białaczkę. Trzeba szybko znaleźć odpowiednią chemię, aby pokonać nowotwór. Chłopiec decyduję, że chciałby wyjechać do rodziców swojej mamy, do małej wioski zagubionej gdzieś na dalekiej prowincji. Tylko tam czuje się bezpiecznie i wierzy, że tylko przy pomocy dziadków uda mu się pokonać chorobę. Dziadkowie dokonują cudu, mimo ciężkiej choroby Sebastien wiedzie prawie normalne życie. Razem z dziadkiem łowi ryby, wyprowadza krowy na pastwisko, z babcią piele ogródek i handluje na pobliskim targu wyhodowanymi warzywami. Odkrywa dawne tajemnice rodzinne, zawiązuje nowe przyjaźnie, przeżywa pierwsze miłosne zauroczenie. Sielanka, którą zakłócają tylko co miesięczne wizyty w szpitalu. Podczas jednej z wypraw po okolicznych górach dziadek opowiada chłopcu o rzadkiej roślinie mającej uzdrawiającą moc. Kłopot polega  na tym, że można ją znaleźć tylko zimą a do niej jeszcze tak daleko. Czas mija, stan zdrowia Sebastiena ciągle się pogarsza. Zastosowane leczenie nie przynosi rezultatów. I nagle nadchodzi zima, dziadek wyrusza na poszukiwania ciemiernika i ......., ale dalej musicie przeczytać już sami.
Wbrew pozorom to nie jest smutna książka. Niesie bardzo ważne przesłanie: zawsze trzeba mieć nadzieję, nawet, gdy jest ona oparta na wątłych podstawach. Tak wątłych jak niepozorny kwiatek ukryty gdzieś pod śniegiem. I tego się trzymajmy.

środa, 1 czerwca 2011

"Opowieści starego Kairu" Nadżib Mahfuz

Tytuł oryginału: "Bajna Al - Kasrajni"

Nobel zobowiązuje. Zaiste zobowiązuje i Mahfuz wywiązuje się wspaniale z tego zobowiązania. Każdy kto sięgnie po pierwszy tom kairskiej trylogii zostanie zauroczony opisywanym światem i wciągnięty w wir życia rodziny As - Sajjida. Takie było zresztą założenie autora. Czytelnik musi stać się kolejnym członkiem rodziny, by dobrze poznać i zrozumieć obowiązujące w niej powiązania i wzajemne zależności. A kiedy wrośnie już w tę rodzinę to z przyjemnością sięgnie po kolejne tomy.
W książce nie ma spektakularnych wydarzeń. Gdzieś w tle toczą się walki o wolność i niepodległość Egiptu, ale dopóki nie wpłyną one bezpośrednio na życie rodziny, toczą się jakby z boku. Są, oczywiście, przedmiotem rozmów przy poobiedniej kawie, ale nie porywają do walki, nie zapalają umysłów. Tylko Fahmi jest zaangażowany w działalność wyzwoleńczą, za co zapłaci zresztą cenę najwyższą.
Wspaniale przedstawiona jest mentalność Egipcjan. Absolutna dominacja mężczyzny i całkowite poddanie się kobiet. W domu As - Sajjida tylko on jest panem i władcą, jedynym i absolutnym. Od jego wyroków nie ma odwołania. Nawet doroślli synowie nie są w stanie przeciwstawić się ojcu. Dla As - Sajjida, jego dom jest twierdzą i miejscem absolutnie czystym moralnie. Nie wyobraża sobie np: że jakiś mężczyzna mógłby zerknąć na jego córki, ale równocześnie każdego wieczoru zdradza własną żonę z utrzymankami. Mahfuz wspaniale opisuje dwoistość natury mężczyzny i łatwość dopasowania trudnych zasad moralnych do własnych potrzeb.
"Opowieści starego Kairu" to powieść społeczno - obyczajowa. Autor wspaniale oddaje życie egipskiej klasy średniej. Pozornie błahe wydarzenia wciagają jak największa przygoda. Przedstawione postaci stają się bliskie i niemal namacalne. Razem z nimi przeżywamy codzienne kłopoty i drobne radości,  a kiedy książka się kończy chcemy jeszcze, jeszcze i jeszcze.

czwartek, 26 maja 2011

"Spisek franciszkanów" John Sack

Tytuł oryginału: "The franciscan conspiracy"

Czy próbowaliście sobie kiedykolwiek wyobrazić co dzieje się za klasztorną furtą? Jakie tajemnice ukrywają się w pozornej ciszy klasztornych cel? A jeśli do tego lubicie średniowiecze to na pewno spodoba się Wam "Spisek franciszkanów".
Młody zakonnik, Konrad, dostaje pewnego dnia list od swego dawnego mistrza. Tajemnica zawarta w tym piśmie zmusza go do opuszczenia pustelni i wyruszenia w długą i pełną niebezpieczeństw podróż po ówczesnej Italii. Konrad nie przypuszczał nawet, iż jego decyzja o odkryciu prawdy uruchomi machinę wydarzeń, które doprowadzą go do klasztornego lochu, wioski trędowatych i przed oblicze papieża. Nie wiedział także, że za rzekomą prawdę będzie musiał bardzo drogo zapłacić, a to co znajdzie nie będzie tym czego szukał.
John Sack oparł swoją książkę na bardzo bogatej podbudowie historycznej. Przez opowieść przewija się galeria postaci znanych nam z kartek podręczników do historii: od słynnego podróżnika Marco Polo poczynając, a kończąc na głównym bohaterze, który po swojej śmierci został błogosławionym. Na dodatek te osoby wydaja się nam jak najbardziej realne (w odróznieniu od nich samych na lekcjach historii). Przeżywaja dylematy moralne, są pełne sprzeczności pomiędzy obowiązującymi kanonami moralnymi a porywami własnych namiętności. Uczą się, ze czasami trzeba poświęcić jednostkę aby mogła przetrwać społeczność.
Książka, choć opowiada o mało pociągającym okresie historycznym, nie jest nudna. Czyta się ją bardzo dobrze. Polecam.

piątek, 20 maja 2011

"Prowincja pełna gwiazd" Katarzyna Enerlich

Jakiś czas temu przeczytałam "Prowincję pełną marzeń", spodobał mi się klimat jaki panował w tej książce, dlatego, gdy w bibliotece odkryłam dalszy ciąg przygód Ludmiły Gold sięgnęłam po nią bez wahania. Znowu chciałam poczuć magię Mazur, zatracić się w ich tajemniczej historii, odkrywać powikłane losy mazursko-niemiecko-polskich rodzin. Drugi tom zachował klimat pierwszej powieści. Ci sami bohaterowie, te same miejsca, inny czas, inne życie. Wszystko się zmienia, zmiany dotykają więc także główną bohaterkę. Ze swobodnej singielki zmienia się w zapracowaną mamę, sfrustrowaną żonę, synową opiekująca się ciężko chorą teściową. O innych powikłaniach siostrzano-rodzinno-Piotrowych nawet nie warto wspominać. Dużo tego, ale Ludmiła sobie poradzi. Ona zawsze sobie radzi, przez to wydaje się trochę nierealna, nie przeżywa żadnych emocji, wszystko przyjmuje ze stoickim spokojem. Nawet gdy na horyzoncie pojawia się rywalka, a mąż zachowuje się co najmniej dwuznacznie, godzi się z tym. Nie płacze, nie krzyczy, nie rzuca talerzami, nic...
Głównym walorem tej książki jest to, iż autorka pozwala nam odkrywać miejsca magiczne w zupełnie zwyczajnych miasteczkach i wioskach. Takich jakie mija się jadąc samochodem lub autobusem. Uzmysławiamy sobie, że te miejsca mają swoja historię, którą są gotowe nam opowiedzieć. Trzeba się tylko zatrzymać, choć na chwilę.
Dla mnie ta książka jest szczególnie ważna, gdyż odnalazłam w niej dwa szczególnie bliskie mi wątki: judaizm i Łódź. Judaizm interesuje mnie od zawsze i bardzo żałuję, że nie mam żadnych korzeni żydowskich. Jako Łodziankę wzruszył mnie opis Piotrkowskiej i jej kamieniczek. Niestety, nie udało mi się odkryć restauracji Anatewka w Manufakturze, ale mam nadzieję, że kiedyś doprowadzą mnie do niej kręte ścieżki przeznaczenia.

"Piramida" Tom Martin

Tytuł oryginału: "Pyramid"

Kolejna książka z serii archeologiczno- przygodowej. Można nawet powiedzieć, że stanowi swego rodzaju klasykę w tej dziedzinie, gdyż główna część akcji dzieje się w samym sercu Egiptu, w Gizie. w cieniu majestatycznych piramid rozgrywa się walka o to aby nasz świat przetrwał nadchodzący kataklizm. Dawno zaginiona cywilizacja ukryła w różnych punktach ziemi dowody świadczące o tym, iż co kilkaset tysięcy lat nasz glob ulega zagładzie. To dlatego mity, które znamy z różnych kultur są tak do siebie podobne. Miały nam przenieść przez wieki bardzo konkretne przesłanie: ludzkość zginie jeśli nie powstrzyma nadciągającego kataklizmu. Jak zwykle w takich książkach jest grupka naukowców, którzy opowiedzieli się po właściwej stronie mocy i ze wszystkich sił walczą o ocalenie pobratymców. Nie brak i czarnych charakterów, które chcą nadchodzący kataklizm, a przede wszystkim pozostawioną przez Starożytnych mądrość wykorzystać do własnych, niecnych celów. Żyjemy więc jak wskazują wszyskie znaki na niebie i ziemi udało się dobrym zwyciężyć tych złych.
Zupełnie zgrabna historia, tym bardziej godna pochwały, iż wątek ogólnoświatowej katastrofy jest już dość mocno wyeksploatowany przez różnej maści pisarzy. Rozczarowuje jedynie zakonczenie. Po tak skomplikowanej intrydze jaką dane jest śledzić czytelnikowi, wydaje się zbyt oczywiste, banalne. Oczekiwałoby się jakiegoś spektakularnego wydarzenia. Pojawiający się wątek ekologiczny nie bardzo pasuje do całej konstrukcji akcji powieści. Całość czyta się jednak zupełnie znośnie, a wplecione informacje na temat gematrii mogą sprowokować do pogłębienia wiedzy w tej dziedzinie.

wtorek, 10 maja 2011

"Sekrety Egiptu faraonów" Christian Jacq

Tytuł oryginału: "L`Egypte ancienne au jour le jour"

Egipt, starożytna kraina, która większości populacji ludzkiej kojarzy się z piramidą Cheopsa, piaskami pustyni i drinkami nad hotelowym basenem. Niewielu z nas oglądając odkryte przez archeologów zabytki zastanawia się jak one powstały, co myśleli budowniczowie piramid, skrybowie tworzący papirusy. Jeszcze mniejsza grupa zamyśla się nad codziennym życiem przeciętnego mieszkańca Egiptu. A szkoda, bo przecież fascynująca byłaby możliwość przeniesienia się w ten odległy i tak mało znany świat.
Możemy się jednak zbliżyć do tego utraconego świata, wystarczy sięgnąć po "Sekrety Egiptu faraonów" Christiana Jacq. Wraz z autorem przyglądać będziemy się powstawaniu wielkości i potęgi Egiptu, tworzeniu się ówczesnej państwowości, przyłączaniu nowych terytoriów. Wpadniemy na chwilę do okresu stablilizacji władzy, by zaraz skupić się na powolnym upadku dawnego imperium. Autor, w krótkich opowiadaniach, prezentuje nam sposób funkcjonowania dworu faraona, zakres jego władzy i kompetencje, barwnie opisuje życie poszczególnych urzędników od wezyra po zwykłych budowniczych. Zabiera nas także do wiejskie zagrody, w której ograbiony z całego majatku wieśniak, postanawia dochodzić sprawiedliwości przed najwyższym majestatem, wierząc, że w Egipcie opartym na zasadzie harmonii i ładu nikt nie może być pokrzywdzonym.
Podoba mi sie chronlogiczny sposób ułożenia opowiadań. Każdy kolejny epizod powiązany jest z poprzednim choćby poprzez osobę narratora. W rezultacie, taki układ, daje przejrzysty schemat ważnych wydarzeń z dziejów Egiptu. Jeśli dodać do tego, iż duża dawka wiedzy historycznej podana jest w sposób lekki i zapadający w pamięć ( każdy czytelnik na pewno zapamięta po przeczytaniu, jak w bitwie pod Kadesz,. Ramzes II sam rozgromił pięć tysięcy hetyckich rydwanów ) książka ta jest wspaniałą lekturą dla tych, którzy chcą poszerzyć swą wiedzę o dawnym Egipcie.

piątek, 6 maja 2011

"Zmyślona" Katarzyna Michalak

Trzecia część trylogii Katarzyny Michalak nie odbiega poziomem ani stylem od dwóch pierwszych historii. Kolejna bajka dla małych dziewczynek, które uwielbiają marzyc przed zaśnięciem o księciu na białym koniu. 
A co czeka młodą panią weterynarz? Tym razem akcja komplikuje się o wiele bardziej. Patrycja po ślubie wiedzie sielski żywot u boku Łukasza. W ich życiu panuje pełna harmonia i spokój, a raczej panowałaby gdyby nie Gabriel, który nie może zapomnieć o dawnej ukochanej. Jak zwykle zaczyna mącic nie zważając na uczucia innych osób. W rezultacie dochodzi do tragedii w wyniku, której Patrycja zapada w śpiączkę ( chyba, bo z medycznego punktu widzenia jest to bardzo dziwna śpiączka). Sytuacja wygląda tak, że Patrycja sobie śpi a pozostałe osoby miotają się i wzajemnie oskarżają o winy popełnione. I tak przez 200 stron. Całość, oczywiście, kończy się wielkim happy endem. Każdy odnajduje swoją drugą połowę, a przy okazji miejsce w życiu. Amen.
Tę część przeczytałam już siłą rozpędu. Chciałam się także przekonać gdzie jeszcze może zawieść autorkę nieposkromiona wyobraźnia. I nie zawiodłam się !. Taką szmirę i kicz trudno znaleźc w jakiejkolwiek innej książce. To już nie są bladzi bohaterowie, ich po prostu nie ma. Wszystko jest rozmyte i rozwodnione, wielkie emocje i tragedie zamiast wyciskac łzy, śmieszą do łez. I może tak trzeba traktowac tę książkę, jako parodia jest świetna.

czwartek, 5 maja 2011

"Jarmark odmieńców" Katherine Dunn

Tytuł oryginału: "Geek love"

Sięgnęłam po "Jarmark odmieńców" zachęcona opisem umieszczonym na okładce książki. Dziwna rodzina Binewskich przemierzająca Stany Zjednoczone w cyrkowym wozie to odległy ode mnie świat a tym samym bardzo ciekawy i intrygujący. Nie przypuszczałam, że autorka przygotowała dla czytelników jeszcze cały szereg o wiele mroczniejszych sekretów i tajemnic.
Binewscy to bardzo specyficzna rodzina. Kiedyś, przed laty rodzice doszli do wniosku, że tylko własne dzieci mogą zapewnic firmie właściwy rozwój i stały dopływ nowych widzów. A ponieważ ta firma to cyrk więc i potomstwo musi byc odpowiednio cyrkowe.Crystal Lil (mama Binewska ) zaczęła więc podczas kolejnych ciąż eksperymentowac z różnymi lekami i innymi specyfikami. W rezultacie tych eksperymentów rodzą się siostry syjamskie, dziewczynka z ogonem jaszczurki, chłopiec, który zamiast kończyn ma płetwy, łysa karlica albinoska i Kurczak, który wbrew przezwisku nie wygląda jak kurczak. Jest zwykłym chłopcem, tak bardzo zwykłym, że rodzice postanawiają go porzuci, bo normalność nie pasuje do tej rodziny. Wtedy ujawniają się ukryte talenty Kurczaka.
Wędrując z tą rodziną przez niewielkie miasteczka amerykańskie obserwujemy dorastanie każdego z dzieci, powstanie ruchu arturian, stopniowe przejęcie władzy w miasteczku cyrkowym i spektakularny upadek rodziny. Jednocześnie to retrospektywne opowiadanie wyjaśnia nam dlaczego karlica Olympia zrobiła to co zrobiła w obronie inności własnej córki.
Pozornie jest to bardzo lekka książka, którą można czytac jak kryminał, ale.... Książka pokazuje nam zupełnie nie spotykane spojrzenie na odmiennośc drugiego człowieka. To nie tylko akceptacja, ale afirmacja, która w rezultacie prowadzi do kolejnych tragedii.

niedziela, 1 maja 2011

"Amazonia" James Rollins

Tytuł oryginału: "Amazonia"

Kolejna z książek mojego ulubionego autora, która udało mi się dopaść w miejscowej bibliotece. Dla mnie więc jest to ostatnia z przeczytanych, dla niego jedna z pierwszych jakie napisał. I to widać, słychać i czuć podczas czytania. "Amazonia" standardem daleko odbiega ( w sensie negatywnym ) od tego do czego Rollins przyzwyczaił nas w swych późniejszych pozycjach. Ma to także swoją dobrą stronę. Możemy obserwować, jak w miarę tworzenia kolejnych opowieści wzbogaca się język, wyobraźnia i cały warsztat literacki autora.
Tym razem jesteśmy obserwatorami wyprawy do amazońskiej dżungli. Kilka lat wcześniej ekspedycja Carola Randa, której głównym celem było opisanie i sklasyfikowanie nowych plemion, zaginęła. Wydawało się, że nie przeżył nikt z jej uczestników, aż do momentu, gdy w jednej z wiosek pojawia się członek tej wyprawy, żywy, choć bardzo chory. Jego powrót powoduje lawinę komplikacji, których uwieńczeniem jest stworzenie nowej ekspedycji mającej odkryć co stało się z zaginioną wyprawą. Jej uczestnicy to doborowe towarzystwo: syn Carola Randa, rodzeństwo O` Brienów, profesor Kouwe i kilka innych osób. Amazońska dżungla to środowisko samo z siebie bardzo niebezpieczne, jeśli dodać do tego jeszcze nieokiełznaną wyobraźnię autora, to przemienia się w prawdziwe piekło na ziemi. Ekspedycja na swje drodze spotka wiele niebezpiecznych gatunków zwierząt i roślin ( żabopiranie, kajmany dł. 40 m, olbrzymie jaguary, szarańczę, którą można sterować jak pociskiem balistycznym ), tajemnicze plemię, o którym wszyscy słyszeli, ale nikt go na oczy nie widział ( przynajmniej nikt żywy). Plemię Ben -ali skrywa tajemnicę, która może zmienić los całego świata, zapobiec rozprzestrzeniającej się epidemii, ale zapłata za sekret może okazać się dużo większa niż możliwości członków ekspedycji..
Uwielbiam Rollinsa za sposób prowadzenia akcji, za jego przygotowanie merytoryczne do każdej z książek, za wyobraźnię. W "Amoaznii" jednak autor idzie czasami na skróty, wymyślając rozwiązania nijak mające się do rzeczywistości.Niemniej jest to książka, którą czyta się jednym tchem i od której trudno się oderwać. Czas staje w miejscu, codzienne życie traci na ważności, a czytelnik chce wiedziec co dalej z głównymi bohaterami i tak aż do ostatniej strony. Dobra odskocznia od codzienności. Polecam !

poniedziałek, 18 kwietnia 2011

"Węzeł Leto" Marina Warner

Tytuł oryginału: "The Leto Bundle"

Po tę książkę sięgnęłam kierowana chęcią przeczytania czego innego niż standardowa literatura dostępna  w księgarniach. I nie zawiodłam się, gdyż jest to jedna z najbardziej zadziwiających, pod względem prowadzenia akcji, powieści jaką czytałam. Autorka w niesamowity sposób meandruje głównym wątkiem  przez wieki. Zachwycające i zmuszające do refleksji są skoki w czasie, niekiedy dopiero po kilku stronach orientujemy się, że to już zupełnie inna, nowa rzeczywistośc.
Leto, matka Apollina i Artemidy, zrodzonych z jej związku z Zeusem, jest prześladowana przez zazdrosną Herę. Ziemia podporządkowana zagniewanej bogini nie pozwala aby Leto urodziła na niej swe dzieci. Tylko kamienista i prawie pozbawiona życia i roślinności wyspa Delos przygarnia wygnankę.Wokól tego mitu rozgrywa się pozostała częśc książki. Śledzimy wędrówkę Leto i jej dzieci przez czas i historię aż docieramy do wieku XX, w którym opowieśc powinna znaleźc roozwiązanie, a rozproszona rodzina powinna się połaczyc. Niestety, klątwa Hery trwa nadal. W momencie, gdy wydaje się, że wszystko zmierza już ku szczęścliwemu zakończeniu los znowu się odmienia. Dla wiecznej tułaczki nie ma spoczynku, ponownie musi błądzi po bezkresach czasu ( tego możemy się już tylko domyślac).
"Węzeł Leto" to piękna historia o nieustannym poszukiwaniu samego siebie, o docieraniu do najgłębszych sfer własnych emocji, aby odnaleźc tam siłę do dalszej wędrówki. To także opowieśc o przynależności do czasu, miejsca, ludzi. Do tego wszystkiego co kształtuje nas jako osobny byt, ale jednocześnie sprawia, że możemy powiedzie, iż jesteśmy stąd.
To trudna książka, znudzi osoby, które szukają lektury łatwej i niewymagającej myślenia. Polecam ją jednak wszystkim, którzy szukają książek wnoszących coś w nasze życie.

sobota, 16 kwietnia 2011

"Egiptolog" Arthur Phillips

Tytuł oryginału: "The Egyptologist".

Opis książki umieszczony na okładce wskazywał, że będzie to kolejna pozycja z gatunku archeologiczno-awanturniczo-przygodowego. Nic bardziej mylnego. Tzn, w książce jest szeroko rozwinięty wątek archeologiczny, jest awantura obejmująca kilka kontynentów, jest także przygoda ( dla niektórych bohaterów ostatnia w życiu), ale to jednak  nie to czego można spodziewać się po okładkowym opisie.
Młody archeolog wyrusza w podróż do Egiptu, aby odkryć grobowiec króla XIII dynastii Atum -Hadu. Nikt poza nim nie wierzy, że taka postac w ogóle istniała. Przekonany o własnej nieomylności Ralph Trilipush stawia wszystko na jedną kartę, pozostawia w Bostonie narzeczoną, inwestuje wszystkie posiadane środki finansowe oraz pieniądze wspólników ( w tym przyszłego teścia ) i wyjeżdża po chwałę odkrywcy. W Egipcie zawiązuje znajomość z Carterem, dzięki czemu ma możność uczestniczyc w otwarciu grobowca Tutenchamona. W przekonaniu Ralpha skarby zgromadzone w tym grobowcu to nędzna namiastka tego co sam spodziewa się wykopać. Jednak sprawy zaczynają się komplikować, wspólnicy nie przysyłają obiecanych pieniędzy, narzeczona pisze dziwne listy, publika tłumnie odwiedza Cartera nazywając go odkrywcą wszechczasów i nawet Atum-Hadu zawodzi. Pozwala co prawda odnaleźć swój ślad, ale czy to na pewno jest ten grobowiec?
Książka ma zadziwiającą formę listu i pamiętnika. Te same wydarzenia  śledzimy z perspektywy różnych osób. Składając w całość ich relacje poznajemy prawdę, że nic nie jest oczywiste i pewne, a te same wypadki wyglądają zupełnie inaczej w zależności od tego kto i z jakimi intencjami je opowiada.

"Zachcianek" Katarzyna Michalak

Po drugą część trylogii Katarzyny Michalak sięgnęłam z dużymi obawami, gdyż część pierwsza nie wzbudziła mojego entuzjazmu. Niestety, moje obawy to nic w porównaniu z tym co przeżyłam czytając "Zachcianek". Całkowity koszmar. Dalsze przygody pani weterynarz Patrycji Marynowskiej napisane są tak ckliwym i sentymentalnym tonem, że po lekturze przestałam jeść słodycze. Zasłodziłam się na długie miesiące i to chyba jedyna korzyść jaką odniosłam z tej lektury.
A co czeka na czytelnika  w tym tomie? Magia, seks, wyidealizowani i zupełnie nieprawdziwi bohaterowie ( książę na białym koniu, litości... ), wątła akcja z podtekstem reinkarnacyjnym ( główna trójka bohaterów kotłuje się ze sobą w różnych konfiguracjach przez wieki) i nic więcej.
W założeniu miała to chyba byc opowieść o pięknej ale trudnej miłości, niełatwych wyborach, o tym, że nic w życiu nie dostaje się za darmo, a raz wyrządzone zło zawsze wraca. Wyszedł z tego horror literacki. Patrycja kreowana jest na subtelną panienkę z dobrego domu, patrzącą na świat szeroko otwartymi oczętami. Tak naprawdę zaś jest bezwolną kukłą, którą wszyscy robią w lewo ( kolejni kochankowie, przyszywana matka, ukochany śp. tatuś, przyjaciółka i krąg wiedźm ). Łukasz i Gabriel stanowią wzór męskości dla małoletnich panienek wychowanych na "Przeminęło z wiatrem" i "Trędowatej".
Jedyne co podobało mi się w tej książce to opowieści o pracy w zoo. Może więc zamiast tworzyć niestrawne sentymentalne historie autorka napisałaby coś o zwierzętach. Gwarantowany sukces!

środa, 30 marca 2011

"Ksiądz Rafał: niespokojne czasy" Maciej Grabski

Wracamy do Gródka. Witają nas starzy znajomi: pogodzona rada parafialna,organista z rodziną, kawalerka pełna pomysłów, szalona siostra proboszcza i sam proboszcz, Rafał Nowina. Pozornie nic się nie zmieniło, trwają przygotowania do pielgrzymki Ojca Świętego, zły urodzaj spowodowany deszczowym latem przysparza ludziom wielu trosk. Jednak tętni życie podskórne.Jest to przecież okres silnego rozwoju Polski podziemnej. Nawet w Gródku spotykamy opozycjonistów. A i w szeregach kapłańskich także dużo się dzieje. Chętnych do przejęcia spuścizny biskupa Jakuba jest wielu. Zawiązują  się różne frakcje popierające swych kandydatów, tworzą się układy i układziki. Jak w tym wszystkim odnajdzie się ubogi ksiądz z dalekiej parafii? Czy przetrwa na swym stanowisku?
Wszystkie te animozje wygasaja gdy wybuch stan wojenny. Ludzie jednoczą się wiedząc, że tylko razem przetrwają najgorszy czas. A ponieważ wprowadzono zakaz zgromadzeń więc zbieraja się w jedynym dozowlonym miejscu, w kościele. Jeśli jeszcze dodać do tego różne perypetie rodzinno - społeczne, które spadają na księdza Rafała uzyskamy całkiem niezłe czytadło.
Jedyne co mogę zarzucić tej książce to fakt, że nadal jest w niej zbyt mało emocji. Nawet w momentach, w których uczucia powinny eksplodować, ksiądz Rafał jest tak poprawny, że aż sztuczny. Żadnych dylematów, rozterek, zawsze wie co jest dobre a co złe. Zbyt czarno-biały jest to świat a przez to wydaje się zupełnie nierealny. Czyta sie jednak dobrze.

piątek, 25 marca 2011

"Wagon Rosja" Natalia Kluczariowa

Nikita, niepoprawny romantyk ze skłonnościami do częstych omdleń, wyrusza w metaforyczną podróż. Do jego wagonu wsiadają różni ludzi obarczeni różnymi historiami. Każda z nich w przedziwny sposób zostaje w nim, wypełnia go, wiodąc ku przeznaczeniu. Poznajemy  historię nauczyciela geografii, który po powrocie do rodzinnego miasteczka usiłuje walczyc z rozprzestrzeniającą się ze szpitala gruźliczego epidemią tuberkulozy, a którego wszyscy, nawet jego najbliższa rodzina traktują jak wariata. Inna opowiedziana historia to dzieje Czeczenki, Taisy Josifowny, siedemdziesięcioletniej uciekinierki z Groznego, która mimo podeszłego wieku, sprząta piętnastopiętrowy budynek, zarabiając w ten sposób na życie, śpiąc w pokoju recepcjonistek.
Każda z tych opowieści to osobna historia człowieczego życia, wszystkie razem składają się na wielką, nieopowiedzianą historię Rosji. Czy po przeczytaniu wszystkich będziemy wiedziec więcej o naszym sąsiedzie? Nie sądzę. Utrwalimy się tylko w przekonaniu o szalonym, nieopisanym, niemożliwym do opanowania rosyjskim duchu.
"Wagon Rosja" to książka o ogromnych możliwościach człowieka i o jego, jakże ludzkiej, niemocy. Słaby Nikita odnajduje siłę, nie tyle w sobie, co w staruszkach wędrujących do Moskwy. Wie, że oni nie dojdą, ale on może dojśc, donieśc ich historię. Rzucic  prezydentowi w twarz ich frustracje, niewypowiedziany żal, dawno już pożegnane marzenia. Stąd już tylko krok do starcia: kwiaty kontra karabiny. Kto wygra? Jak potoczą się losy zwykłych ludzi? Dokąd zmierza wagon Rosja?

środa, 23 marca 2011

"Dziennik pisany później" Andrzej Stasiuk

Sięgając po najnowszą książkę Andrzeja Stasiuka wiedziałam, że przede mną kilka trudnych ale wspaniałych godzin lektury. Już na pierwszych stronach odnalazłam klimat "Jadąc do Babadag" i "Fado". Te same okolice, ci sami ludzie. Znów podążamy wraz z autorem przez bezdroża Albanii, Macedonii, Serbii czy Bośni. Spotykamy zmęczonych ludzi, którym nic się nie chce, młodzież obwieszoną złotem w wybajerowanych brykach. Wszechogarniającą nudę, biedę i ......wojnę. Wojnę, której już nie ma, ale którą można odnaleźć w każdym zakątku Bałkanów. Odwiedzamy nowe-stare cmentarze, pełne białych mogił, które nie pokryły się jeszcze patyną, wśród zgliszczy i ruin czujemy zapach siarki po odległych, ale ciągle bliskich działaniach wojennych.
Piękny, prawie poetycki obraz Bałkanów jest jednak tylko wstępem do dalszych rozważań. Niespodziewanie znajdujemy się na polskim gruncie i w naszym polskim piekiełku. Licheń ze swą złocistością, ogromem ( w końcu został wybudowany na miarę naszej manii wielkości ), odpustowymi straganami z badziewnymi pamiątkami, wśród których dominuje chiński plastik. Rodziny zwiedzające przepiękne pałace tylko po to aby pstryknąć kolejne zdjęcie do umieszczenia na "Naszej Klasie". Nigdy nie zastanawiający się nad sensem istnienia, bycia człowiekiem. To nasza polska rzeczywistośc. Nasz kod genetyczny przekazywany przez pokolenia, choc może jest to raczej jakaś swoista aberracja chromosomowa, bo tacy kiedyś nie byliśmy.
Książkę czyta się wspaniale, cho rozliczenie z naszą polskością jest jak zawsze bolesne. Warto jednak zmierzyć się z naszymi narodowymi przywarami. Może, może uda się cos ocalić lub odbudować.