Po drugą część trylogii Katarzyny Michalak sięgnęłam z dużymi obawami, gdyż część pierwsza nie wzbudziła mojego entuzjazmu. Niestety, moje obawy to nic w porównaniu z tym co przeżyłam czytając "Zachcianek". Całkowity koszmar. Dalsze przygody pani weterynarz Patrycji Marynowskiej napisane są tak ckliwym i sentymentalnym tonem, że po lekturze przestałam jeść słodycze. Zasłodziłam się na długie miesiące i to chyba jedyna korzyść jaką odniosłam z tej lektury.
A co czeka na czytelnika w tym tomie? Magia, seks, wyidealizowani i zupełnie nieprawdziwi bohaterowie ( książę na białym koniu, litości... ), wątła akcja z podtekstem reinkarnacyjnym ( główna trójka bohaterów kotłuje się ze sobą w różnych konfiguracjach przez wieki) i nic więcej.
W założeniu miała to chyba byc opowieść o pięknej ale trudnej miłości, niełatwych wyborach, o tym, że nic w życiu nie dostaje się za darmo, a raz wyrządzone zło zawsze wraca. Wyszedł z tego horror literacki. Patrycja kreowana jest na subtelną panienkę z dobrego domu, patrzącą na świat szeroko otwartymi oczętami. Tak naprawdę zaś jest bezwolną kukłą, którą wszyscy robią w lewo ( kolejni kochankowie, przyszywana matka, ukochany śp. tatuś, przyjaciółka i krąg wiedźm ). Łukasz i Gabriel stanowią wzór męskości dla małoletnich panienek wychowanych na "Przeminęło z wiatrem" i "Trędowatej".
Jedyne co podobało mi się w tej książce to opowieści o pracy w zoo. Może więc zamiast tworzyć niestrawne sentymentalne historie autorka napisałaby coś o zwierzętach. Gwarantowany sukces!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz