piątek, 2 grudnia 2011

"Sklepik z niespodzianką: Bogusia" Katarzyna Michalak

Myślałam, że w sklepiku z niespodzianką kryje się prawdziwa niespodzianka. Rozczarowanie: ten sklepik nie skrywa żadnej tajemnicy. On nic nie skrywa. Pusty i pozbawiony treści, podobnie jak poprzednie książki tej autorki.
Bogusława Leszczyńska wraca z praktyk w Holandii. Przejeżdżając przez niewielką miejscowość o nazwie Pogodna, pod wpływem impulsu, postanawia wynająć dom w rynku. Nie wiadomo dlaczego, ale ma zamiar  rozpocząć w nim nowe życie. Trzeba jeszcze wymyślić tylko z czego będzie żyć w Pogodnej. Dla dzielnej dziewczyny żaden to problem, otworzy sklepik z kurzołapkami (dla niewtajemniczonych: kurzołapki to wszystkie niepotrzebne nikomu graciki, które doskonale przechowują kurz). Ponieważ jednak mieszkańcy Pogodnej okazują się bardziej rozsądni niż pani sklepikarka i nie chcą kupować kurzołapek, sklep musi powiększyć się o czekoladziarnię z dwuasortymentową cukiernią. W tle oczywiście mamy rozliczne problemy miłosne i rodzinne bohaterki i jej nowych koleżanek.
Nie wiem dlaczego, ale autorka z uporem stosuje wytarte już w poprzednich powieściach schematy. Bohaterka nie wiadomo dlaczego postanawia zacząć nowe życie w nowym miejscu, bardzo szybko aklimatyzuje się w nim i zdobywa przyjaciół do grobowej deski, przynajmniej jedna osoba z jej otoczenia  ma coś wspólnego z magią, a perypetie uczuciowe zazwyczaj dotyczą arystokracji. O takich drobiazgach, jak całkowita niedojrzałość emocjonalna i życiowa nie warto już nawet wspominać (Bogusława ma pretensje do własnego ojca, że po ciężkim wypadku lotniczym nie jest już jej dawnym tatusiem, który spełniał każde życzenie rozpuszczonej jedynaczki). Koszmar. Jeżeli autorka ma w swoim otoczeniu takie osoby jak jej bohaterki, to powinna szybko zmienić środowisko. Może wśród dojrzałych i odpowiedzialnych osób napisze lepsze książki.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz