Tytuł oryginału: "Haunt me still".
Zachęcona "Szyfrem Szekspira" z ochotą sięgnęłam po kolejną książkę tej samej autorki. Liczyłam, że odnajdę w niej ten sam mroczny klimat wiktoriańskiej Anglii i Szkocji wpleciony w tragiczne wydarzenia teraźniejszości. I wszystko to znalazlam, tylko jakoś inaczej.
Lady Nairn, dawna gwiazda scen teatralnych, postanawia powrócić na scenę. Będzie to równocześnie powrót i zamknięcie dawnej kariery. Pragnie zagrać rolę jednej z czarownic w "Makbecie" Szekspira. To pierwszy kamyczek, który poruszył lawinę morderstw, porwań i zawikłanych intryg. Powracają dawne urazy, a za błędy popełnione przez przodków płacić muszą ich obecnie żyjący potomkowie. Zagadkę zaginionego rękopisu rozwikłać musi Kate, jedyna osoba, dla której życie i twórczość autora "Makbeta" nie stanowi tajemnicy. U jej boku dzielnie stanie wypróbowany już przyjaciel, Ben. Tylko czy nie zwątpi w swoją przyjaciółkę, gdy zobaczy ją skapaną we krwi? Aurę tajemniczości pogłębiają zachowane i nadal praktykowane obrzędy celtyckie i wiccańskie. Czy to czarna magia? A może jednak biała? I po której stronie opowie się jej młoda adeptka, Lily?
Nie jest to na pewno łatwa książka. Wymaga od czytelnika zaangażowania i minimalnej wiedzy o twórczości Szekspira. Jednak wciąga, a zawikłana intryga, nieoczekiwane zmiany akcji, wszechobecna magia i opisy celtyckich świąt, powodują, że nikt nie nudzi się podczas czytania.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz