Zawiodłam się na tej książce. Z opisu wynikało, że będzie to kryminał z wartką akcją, pełną zwrotów i wątków pobocznych osadzonych w mrocznej atmosferze starego pałacu. Co najzabawniejsze, wszystko to jest w tej książce tylko nie takie, nie takie jak powinno być.
W podupadłym mazurskim pałacu popełniono okrutną zbrodnię. Ofiarami jest rosyjskie małżeństwo i ich córka. Ponieważ w noc morderstwa drzwi do pałacu były zamknięte należy domniemywać, że mordercą jest ktoś z lokatorów pałacu. A jest to grupa liczna i barwna. Pełen przegląd przez wszystkie warstwy społeczne ( pijaczkowie, drobni przestępcy, szarzy obywatele, a nawet profesor uniwersytetu ). Grono lokatorów zostaje powiększa się o Alicję, pisarkę, która zamierza w swojej najbliższej książce opisać popełnione morderstwo. zbiera więc materiał rozmawiając z każdym z lokatorów. Zbierając informację do informacji Alicja odkrywa kto jest mordercą.
Prawda, że wygląda ciekawie? Niestety, autorka skutecznie zarżnęła tak dobrą fabułę. Płaskie, pozbawione emocji dialogi, z których bije sztuczność bardzo obniżają wartość książki. Bohaterowie nie zostali ostro zarysowani. Bez względu na swój stan społeczny ich wypowiedzi są jednakowe. nie sposób odróżnić czy jest to opowieść profesora uniwersytetu czy zapijaczonego moczymordy. Zaczęte i niedokończone wątki ( tajemniczy drugi policjant, zmarła córka ) wprowadzają chaos i zaciemniają całą akcję. Może jednak w ten sposób została otwarta furtka do kontynuacji przygód dzielnej pani Alicji. Oby nie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz