Tytuł oryginału: "The X-files: Skin"
W dawnych czasach z zapałem oglądałam "Archiwum X", nie wiedziałam jednak, że na podstawie serialu zostały napisane książki. Z dużą ciekawością sięgnęłam więc po niedawno odkrytą "Skórę". Chciałam sprawdzić czy nadal będę odczuwać dreszczyk emocji przed kontaktem z kolejną niewyjaśnioną zagadką. Cóż, nie było dreszczyku. Widać wyrosłam już z archiwum X.
Na FDR Drive w Nowym Jorku ma miejsce karambol. Pacjenci przywożeni są na izbę przyjęć dyżurującego szpitala. Nad jednym z nich opiekę przejmują dwaj stażyści. Wydaje się, że młodzi adepci medycyny wszystko robią prawidłowo, jednak pod wpływem wyładowania z defibrylatora pacjent umiera. Trudno ustalić przyczynę zgonu, ale ponieważ nie ma żadnych widocznych chorób, pacjent zostaje zakwalifikowany jako dawca skóry. Kilka dni później profesor Stanton ulega poważnemu wypadkowi. Wybuchł bojler, w pobliżu którego pracował. Obrażenia są na tyle poważne, że musi dojść do przeszczepu skóry. Operacja się udała, ale tuż po jej zakończeniu dochodzi w pokoju profesora do straszliwej masakry, w wyniku której ginie młoda pielęgniarka a Stanton ucieka przez okno. Ponieważ sprawa jest bardzo nietypowa, do akcji włączają się agenci FBI, Mulder i Scully. Razem z nimi odkrywać będziemy kolejne ogniwa w łańcuchu dawców skóry. Zawędrujemy aż do Tajlandii, gdzie przyjdzie nam się zmierzyć z mitem Pożeracza Skóry, który być może nie będzie tylko opowieścią.
Czytadło, ale czyta się przyjemnie. Dość przewidywalna akcja pozwala z rozbawieniem patrzeć na trudy pracy agentów FBI. Książka dobra do poczytania w tramwaju czy pociagu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz