Kolejny XIX - wieczny pamiętnik. Kupiony kiedyś tam i całkowicie zapomniany. W długi listopadowy weekend odnalazłam go i utonęłam całkowicie. Nie wiem dlaczego, ale opisy życia ludzi sprzed dwóch stuleci mają dla mnie niesamowity urok i czar. A ten pamiętnik szczególnie, gdyż w zupełnie innym świetle pokazuje naszego słynnego komediopisarza, Aleksandra Fredrę.
Zofia Szeptycka jest córką Aleksandra Fredry. Patrzymy więc na poetę oczami dziecka i dorastającej dziewczynki. Dla niej to po prostu ojciec, surowy, sprawiedliwy, chroniący przed otaczającym ją światem, dbający o drobne przyjemności. W pamiętniku jest niewiele odniesień do twórczości pisarza. Pokazane są tylko wiersze pisane okazjonalnie, najczęściej z okazji czyjejś śmierci. Nie są to jednak wspomnienia smutne. Przeciwnie, zawierają sporo anegdotek o rodzinie Zofii, sąsiadach, koleżankach i innych ludziach, z którymi styka się pamiętnikarka. Może niektóre wyrażane opinie są naiwne, ale dodaje to tylko swoistego uroku wspomnieniom. Przecież my wiemy jak dalej potoczyła się historia. Autorka, choć pisze swoje wspomnienia retrospektywnie, nie ma wglądu w przyszłość. Perspektywa czasowa płata figla, całe życie autorki to dla nas drobny wycinek czasowy. Tak to już jest z historią.
Podobno do czytania biografii i pamiętników należy dorosnąć. Ja jednak uważam, że wspomnienia należy zacząć czytać jak najwcześniej. Można wtedy uniknąć popełnienia wielu błędów życiowych. Prawdą jest, że na błędach należy się uczyć, ale lepiej jeśli są to cudze błędy, a najlepiej jeśli są to błędy opisywane w książkach. Czytajmy więc pamiętniki.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz