Sięgnęłam po tę książkę, jak zwykle zachęcona opisem na ostatniej stronie. Lubię Kujawy, prawdziwy las to dla mnie las sosnowy więc optymistycznie założyłam, że jeśli w książce będą te wszystkie elementy to będzie to przyjemna lektura. Nie wzięłam tylko pod uwagę, że odczuwam przesyt kolejnymi książkami z tak ostatnio popularnej serii pogodnych opowiastek dla kobiet.
Anna Towiańska niespodziewanie zostaje spadkobierczynią Sosnówki, małego dworku gdzieś na Kujawach. Łączy się z tym romantyczno - tragiczna historia jej babki, której rodzice zginęli w Powstaniu Warszawskim, tuż po jej narodzeniu. Niemowlęciem zaopiekowali się dalsi krewni rejestrując maleństwo jako własne dziecko. Nikt jednak nie wiedział, że jest ona spadkobierczynią dość dużego majątku. Dopiero po latach, gdy prawda wyszła na jaw, wnuczce udaje się odzyskać rodzinne dobra. Dobra mocno zaniedbane i wymagające natychmiastowego remontu. Problemy nie stanowią jednak problemu dla naszej bohaterki. Jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki pojawia się ekipa remontowa, super wspaniała gosposia sama prosi o pracę,a nawet przygarnięty pies okazuje się miłym i łagodnym zwierzęciem. O opiekującym się nim a właściwie nią weterynarzu nie ma co wspominać, bo od razu wiadomo, że to miłość. Wszystko zmierza ku szczęśliwemu zakończeniu. A decyzja o pozostaniu w Sosnówce jest tylko kwestią czasu.
Cóż, kiedyś czytało się bajki o pięknych królewnach i księżniczkach. Teraz w modzie są opowiastki o młodych kobietach, które życie może i trochę kopie, ale w rezultacie i tak wygrywają wszystko co jest do wygrania. Niemniej jednak to także bajka.
Co mnie szczególnie raziło w tej książce? Po pierwsze nadmiar imienia Anna. Czasami trudno się zorientować, o którym pokoleniu Towiańskich mowa. Po drugie, mam wrażenie, że autorka usiłując przepchnąć Sosnówkę przez kolejne pokolenie i nie bardzo wiedząc co zrobić z poprzednim, wysyła wszystkich przedstawicieli rodu na tamten świat. To prawdziwy pogrom.
Tylko dla wielbicieli gatunku.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz