Tytuł oryginału: "Ice cold/ The killing place"
Lubię autorów, którzy potrafią przykuć uwagę czytelnika przez wiele stron książki. Takich, którzy tworząc akcję powieści w jej głębi ukrywają prawdziwą zagadkę i pozwalają się czytelnikowi tylko domyślać zakończenia, które zazwyczaj okazuje się zupełnie inne niż snute podczas czytania domysły i przypuszczenia. Niekwestionowaną mistrzynią takich historii jest Tess Gerritsen. A oto kolejna odsłona jej twórczości.
Doktor Maura Isles jest patologiem sądowym. Podczas trwającego właśnie kongresu spotyka swego dawnego kolegę ze studiów. Wraz z nim i jego znajomymi postanawia odbyć wycieczkę w góry. Awaria samochodu i nieoczekiwane obfite opady śniegu uniemożliwiają im powrót do hotelu. Wąska, górska droga położona daleko od ruchliwych szlaków nie rokuje nadejścia szybkiej pomocy. Jedynym ratunkiem jest zejście w dolinę, gdzie widać kilka chat. Może ich mieszkańcy udzielą pomocy rozbitkom, choć z żadnej z chat nie unosi się dym. Czyżby były to tylko letnie siedziby, w chwili obecnej zamknięte na głucho? rzeczywistość okazuje się bardziej przerażająca. Dolina jest faktycznie opuszczona, ale wszystkie ślady wskazują, że jej mieszkańcy opuścili ja znienacka i w pośpiechu, nie zabierając ze sobą niczego. Wygląda to tak, jakby na tajemniczy sygnał przerwali wykonywane zajęcia i odeszli w nieznanym kierunku. Co ich do tego skłoniło? Stopniowa penetracja doliny dostarcza nowych informacji. Osadnicy byli wyznawcami sekty zwanej Królestwem Bożym. Członkowie tego zgromadzenia są całkowicie podporządkowani charyzmatycznemu przywódcy. Czyżby to na jego rozkaz opuścili dolinę? I jeszcze trudniejsza sprawa, jak się stąd wydostać i wrócić do cywilizacji?
Myślicie, że to wszystkie komplikacje akcji tej książki? Jesteście w błędzie. To dopiero wstęp, preludium do dalszej historii. Przed wami jeszcze wiele zakrętów i niesamowitych zwrotów akcji zanim uda się rozwikłać zagadkę: co się stało z mieszkańcami Królestwa Bożego?
Od tej książki nie można się w żaden sposób oderwać. W kąt idą wszystkie zaplanowane czynności i zobowiązania. Lojalnie ostrzegam !
niedziela, 24 czerwca 2012
"Pułapka na sponsora" Tatiana Polakowa
Tytuł oryginału: "Kapkan na sponsora"
Po raz kolejny przekonałam się, że podróbka zawsze pozostanie podróbką. Nie da się w żaden sposób zastąpić produktu z najwyższej półki. Jakość zawsze wygra. Podobnie jest w literaturze. Książki Polakowej, szeroko reklamowane u nas jako nowe odkrycie na miarę Chmielewskiej, tak się mają do oryginału jak mercedes do poloneza. Ten ostatni to też samochód i też jeździ, tylko...... .
A wszystko zaczęło się od początkującej, a już niespełnionej pisarki, Anfisy. Pod wpływem swojej koleżanki postanawia nieopacznie, napisany własnoręcznie kryminał, udostępnić szerszej publiczności. W związku z tym rozsyła rękopis dzieła tu i tam. Odzew jest, oczywiście, zerowy. Wydawcy nie są zachwyceni wizją podmienionego trupa zakopanego w daliach. I oto pewnego dnia nasze bohaterki ze zdziwieniem odkrywają, że opisaną akcję kryminalną, ktoś postanawia wprowadzić w życie. Najpierw pojawiają się tajemnicze zwłoki, które według oficjalnej wersji zwłokami staną się dopiero za kilka dni. Potem dochodzi do zamachów na życie autorki kryminału oraz jej koleżanki. Nieudanych, zresztą, zgodnie z fabuła. Dalej nasze dziewczyny już nie czekają. W końcu, zgodnie z rękopisem, teraz ma dojść do śmierci przyjaciółki głównej bohaterki. Wiedząc, że nie mogą liczyć na pomoc milicji, postanawiają same podjąć intensywne śledztwo. Po drodze, jak to zwykle bywa, przydarzy im się dużo dziwnych przygód z tajemniczym przedstawicielem bliżej nieokreślonych służb włącznie. Finał jest oczywisty.
To moje pierwsze zetknięcie z pisarstwem Tatiany Polakowej. Sięgnęłam po jej książkę, gdyż jest przedstawiana jako następczyni Joanny Chmielewskiej. Cóż, kto czytał Chmielewską, nie zachwyci się Polakową. Płaska intryga, statyczna akcja i przewidywalne zakończenie. Brak polotu, fantazji i tego czegoś co ma tylko Joanna Chmielewska.
Pierwszy kontakt okazał się niestrawny, ale w zaprzyjaźnionej bibliotece są inne pozycje tej autorki. Może przy bliższym kontakcie polubię...?
Po raz kolejny przekonałam się, że podróbka zawsze pozostanie podróbką. Nie da się w żaden sposób zastąpić produktu z najwyższej półki. Jakość zawsze wygra. Podobnie jest w literaturze. Książki Polakowej, szeroko reklamowane u nas jako nowe odkrycie na miarę Chmielewskiej, tak się mają do oryginału jak mercedes do poloneza. Ten ostatni to też samochód i też jeździ, tylko...... .
A wszystko zaczęło się od początkującej, a już niespełnionej pisarki, Anfisy. Pod wpływem swojej koleżanki postanawia nieopacznie, napisany własnoręcznie kryminał, udostępnić szerszej publiczności. W związku z tym rozsyła rękopis dzieła tu i tam. Odzew jest, oczywiście, zerowy. Wydawcy nie są zachwyceni wizją podmienionego trupa zakopanego w daliach. I oto pewnego dnia nasze bohaterki ze zdziwieniem odkrywają, że opisaną akcję kryminalną, ktoś postanawia wprowadzić w życie. Najpierw pojawiają się tajemnicze zwłoki, które według oficjalnej wersji zwłokami staną się dopiero za kilka dni. Potem dochodzi do zamachów na życie autorki kryminału oraz jej koleżanki. Nieudanych, zresztą, zgodnie z fabuła. Dalej nasze dziewczyny już nie czekają. W końcu, zgodnie z rękopisem, teraz ma dojść do śmierci przyjaciółki głównej bohaterki. Wiedząc, że nie mogą liczyć na pomoc milicji, postanawiają same podjąć intensywne śledztwo. Po drodze, jak to zwykle bywa, przydarzy im się dużo dziwnych przygód z tajemniczym przedstawicielem bliżej nieokreślonych służb włącznie. Finał jest oczywisty.
To moje pierwsze zetknięcie z pisarstwem Tatiany Polakowej. Sięgnęłam po jej książkę, gdyż jest przedstawiana jako następczyni Joanny Chmielewskiej. Cóż, kto czytał Chmielewską, nie zachwyci się Polakową. Płaska intryga, statyczna akcja i przewidywalne zakończenie. Brak polotu, fantazji i tego czegoś co ma tylko Joanna Chmielewska.
Pierwszy kontakt okazał się niestrawny, ale w zaprzyjaźnionej bibliotece są inne pozycje tej autorki. Może przy bliższym kontakcie polubię...?
piątek, 15 czerwca 2012
"Ofiara losu" Camilla Lackberg
Tytuł oryginału: "Olycksfageln"
Dobrze, że mamy już późną wiosnę, taki czas pozwala na zagłębianie się w mrocznych kryminałach skandynawskich bez groźby wpadnięcia w głęboką depresję, na którą narażeni są co wrażliwsi czytelnicy. A więc przed nami kolejny powrót do nadmorskiej Fjallbacki.
Tym razem wszystko zaczyna się od wypadku samochodowego. Ginie w nim młoda kobieta, a zebrane dowody i rekonstrukcja zdarzenia wskazują, iż przyczyną katastrofy było nadużycie przez nią alkoholu. Zdarzenie to najprawdopodobniej zostałoby potraktowane przez policję jako rutynowy przypadek, gdyby nie fakt, że rodzina i znajomi denatki zgodnie twierdzili, iż nigdy nie brała do ust nawet kropli alkoholu. To oraz inne drobne nieścisłości spowodowały, że Patrik ( jeden z policjantów )postanowił bliżej przyjrzeć się innym podobnym wypadkom. W wyniku prowadzonego śledztwa okazuje się, że w podobnych okolicznościach zginęło już, w całej Szwecji, kilka osób. Wszystko wskazuje więc, że tym razem mamy do czynienia z seryjnym mordercą.
W pobliskiej miejscowości jedna ze stacji telewizyjnych zaczyna kręcić kolejną część popularnego reality show. Wydarzenie to burzy senny nastrój miasteczka i przysparza dodatkowej pracy posterunkowi policji w Tanumshede. Gdy pewnego dnia okazuje się, że jedną z uczestniczek programu znaleziono martwą w śmietniku policjanci mają pełne ręce roboty. Dobrze więc, że ich grono powiększyło się o Hannę, która wydaje się być bardzo kompetentną i rzetelną policjantką. Tylko czy na pewno?
Zazwyczaj w kryminałach seryjnych mamy tylko jeden stały element. Najczęściej jest to główny bohater rozwiązujący zagadki kryminalne w coraz to innych miejscach czy środowiskach. Camilla Lackberg zastosowała zupełnie odmienną konwencję. Ściśle i niezmiennie trzyma się i bohaterów, i środowiska, i miejsca akcji. Przez ten zabieg opowiadana historia staje się nierealna, zwłaszcza dla czytelnika, który pokusi się o przeczytanie wszystkich tomów. Statystycznie rzecz biorąc w co drugim domu Fjallbacki i przyległych miejscowości dochodzi do zbrodni. To za dużo, nawet jak na pogrążoną w śniegach Szwecję.
Jakiś czas temu przeczytałam wywiad z autorką tej mrocznej serii. Wydała mi się bardzo sympatyczną i pogodną osobą. Skąd więc bierze pomysły na tak czarne i poplątane historie?
Dobrze, że mamy już późną wiosnę, taki czas pozwala na zagłębianie się w mrocznych kryminałach skandynawskich bez groźby wpadnięcia w głęboką depresję, na którą narażeni są co wrażliwsi czytelnicy. A więc przed nami kolejny powrót do nadmorskiej Fjallbacki.
Tym razem wszystko zaczyna się od wypadku samochodowego. Ginie w nim młoda kobieta, a zebrane dowody i rekonstrukcja zdarzenia wskazują, iż przyczyną katastrofy było nadużycie przez nią alkoholu. Zdarzenie to najprawdopodobniej zostałoby potraktowane przez policję jako rutynowy przypadek, gdyby nie fakt, że rodzina i znajomi denatki zgodnie twierdzili, iż nigdy nie brała do ust nawet kropli alkoholu. To oraz inne drobne nieścisłości spowodowały, że Patrik ( jeden z policjantów )postanowił bliżej przyjrzeć się innym podobnym wypadkom. W wyniku prowadzonego śledztwa okazuje się, że w podobnych okolicznościach zginęło już, w całej Szwecji, kilka osób. Wszystko wskazuje więc, że tym razem mamy do czynienia z seryjnym mordercą.
W pobliskiej miejscowości jedna ze stacji telewizyjnych zaczyna kręcić kolejną część popularnego reality show. Wydarzenie to burzy senny nastrój miasteczka i przysparza dodatkowej pracy posterunkowi policji w Tanumshede. Gdy pewnego dnia okazuje się, że jedną z uczestniczek programu znaleziono martwą w śmietniku policjanci mają pełne ręce roboty. Dobrze więc, że ich grono powiększyło się o Hannę, która wydaje się być bardzo kompetentną i rzetelną policjantką. Tylko czy na pewno?
Zazwyczaj w kryminałach seryjnych mamy tylko jeden stały element. Najczęściej jest to główny bohater rozwiązujący zagadki kryminalne w coraz to innych miejscach czy środowiskach. Camilla Lackberg zastosowała zupełnie odmienną konwencję. Ściśle i niezmiennie trzyma się i bohaterów, i środowiska, i miejsca akcji. Przez ten zabieg opowiadana historia staje się nierealna, zwłaszcza dla czytelnika, który pokusi się o przeczytanie wszystkich tomów. Statystycznie rzecz biorąc w co drugim domu Fjallbacki i przyległych miejscowości dochodzi do zbrodni. To za dużo, nawet jak na pogrążoną w śniegach Szwecję.
Jakiś czas temu przeczytałam wywiad z autorką tej mrocznej serii. Wydała mi się bardzo sympatyczną i pogodną osobą. Skąd więc bierze pomysły na tak czarne i poplątane historie?
środa, 13 czerwca 2012
"Laboratorium" Douglas Preston, Lincoln Child
Tytuł oryginału: "Mount Dragon"
Dopadł mnie już chyba wakacyjny nastrój. Pamiętniki straciły nieco ze swego uroku, za to wciągają książki awanturniczo - przygodowe. Wakacje przed nami, może więc uda mi się przeżyć jakąś ciekawą przygodę. Mam tylko nadzieję, że nie będą to wydarzenia na miarę właśnie opisywanego "Laboratorium".
Wezwanie do Brenta Scopesa, twórcy i prezesa potężnej GeneDyne, dla szeregowego pracownika tej korporacji, może oznaczać tylko jedno: kłopoty. Dlatego też Guy Carson po takim wezwaniu zaczął pakować rzeczy. Ponieważ jednak los bywa przewrotny i lubi płatać figle Guy nie tylko dostał awans ale został także przeniesiony do jednego z najnowocześniejszych laboratoriów na świecie, skrytego w pustynnych piaskach kompleksu badawczego zwanego Mount Dragon. Ma włączyć się w dość już zaawansowane prace nad tajnym projektem badawczym mającym zrewolucjonizować współczesny świat medyczno - genetyczny. Ewentualny sukces wiązać się będzie z ogromnym prestiżem w środowisku naukowym i całkiem realnymi korzyściami finansowymi. Należy więc szybko zabrać się do pracy i znaleźć błąd, który popełnił poprzednik.Tylko ( że też zawsze musi być jakieś tylko !), do końca nie wiadomo co stało się z poprzednikiem Guya. W każdym razie trafił do szpitala w stanie ciężkim. Nic to jednak dla naszego dzielnego badacza. Teraz jest jego czas i musi wykorzystać szansę, którą otrzymał. Z zapałem więc przystępuje do pracy. Niestety, początkowy optymizm w miarę bezowocnego szukania błędu zaczyna przeradzać się w coraz posępniejszy nastrój. Dodatkowo praca w specjalnie zabezpieczonym laboratorium piątego stopnia i pyskata asystentka, nie sprzyjają twórczemu rozwiązywaniu problemów. Sytuacja komplikuje się jeszcze bardziej, gdy na terenie laboratorium dochodzi do skażenia i śmierci jednego z pracowników. Na dodatek, wielki szef oczekuje wyników. Czy uda się go zadowolić?
Kolejna książka wspaniałego duetu Preston & Child i podobnie jak poprzednie świetnie napisana. Skomplikowana intryga z drugim dnem pozwala czytającemu na tworzenie miliona własnych rozwiązań, z których żadne nie będzie właściwe. Spora dawka informacji o genetyce, umiejętnie wpleciona w treść książki, pobudza do zainteresowania się tym tematem.
Ja osobiście, będę miała teraz dodatkową rozrywkę przy czytaniu książek tej pary. Będę usiłowała policzyć, w ilu książkach odwołują się, choćby szczątkowo, do Indian Anasazi. Jak na razie mam już dwie pozycje na swojej liście.
Dopadł mnie już chyba wakacyjny nastrój. Pamiętniki straciły nieco ze swego uroku, za to wciągają książki awanturniczo - przygodowe. Wakacje przed nami, może więc uda mi się przeżyć jakąś ciekawą przygodę. Mam tylko nadzieję, że nie będą to wydarzenia na miarę właśnie opisywanego "Laboratorium".
Wezwanie do Brenta Scopesa, twórcy i prezesa potężnej GeneDyne, dla szeregowego pracownika tej korporacji, może oznaczać tylko jedno: kłopoty. Dlatego też Guy Carson po takim wezwaniu zaczął pakować rzeczy. Ponieważ jednak los bywa przewrotny i lubi płatać figle Guy nie tylko dostał awans ale został także przeniesiony do jednego z najnowocześniejszych laboratoriów na świecie, skrytego w pustynnych piaskach kompleksu badawczego zwanego Mount Dragon. Ma włączyć się w dość już zaawansowane prace nad tajnym projektem badawczym mającym zrewolucjonizować współczesny świat medyczno - genetyczny. Ewentualny sukces wiązać się będzie z ogromnym prestiżem w środowisku naukowym i całkiem realnymi korzyściami finansowymi. Należy więc szybko zabrać się do pracy i znaleźć błąd, który popełnił poprzednik.Tylko ( że też zawsze musi być jakieś tylko !), do końca nie wiadomo co stało się z poprzednikiem Guya. W każdym razie trafił do szpitala w stanie ciężkim. Nic to jednak dla naszego dzielnego badacza. Teraz jest jego czas i musi wykorzystać szansę, którą otrzymał. Z zapałem więc przystępuje do pracy. Niestety, początkowy optymizm w miarę bezowocnego szukania błędu zaczyna przeradzać się w coraz posępniejszy nastrój. Dodatkowo praca w specjalnie zabezpieczonym laboratorium piątego stopnia i pyskata asystentka, nie sprzyjają twórczemu rozwiązywaniu problemów. Sytuacja komplikuje się jeszcze bardziej, gdy na terenie laboratorium dochodzi do skażenia i śmierci jednego z pracowników. Na dodatek, wielki szef oczekuje wyników. Czy uda się go zadowolić?
Kolejna książka wspaniałego duetu Preston & Child i podobnie jak poprzednie świetnie napisana. Skomplikowana intryga z drugim dnem pozwala czytającemu na tworzenie miliona własnych rozwiązań, z których żadne nie będzie właściwe. Spora dawka informacji o genetyce, umiejętnie wpleciona w treść książki, pobudza do zainteresowania się tym tematem.
Ja osobiście, będę miała teraz dodatkową rozrywkę przy czytaniu książek tej pary. Będę usiłowała policzyć, w ilu książkach odwołują się, choćby szczątkowo, do Indian Anasazi. Jak na razie mam już dwie pozycje na swojej liście.
Subskrybuj:
Posty (Atom)