Tytuł oryginału: "The Altar of Eden"
Już kilka razy na łamach tego blogu deklarowałam swoją wielką miłość do Rollinsa. Na każdą jego nową pozycję czekałam zawsze z ogromnym napięciem. Z góry mogłam założyć, że przede mną dobra lektura i świetna zabawa. Podobnie było przed przeczytaniem "Ołtarza Edenu". Tylko, że tym razem po lekturze byłam totalne rozczarowana. W moim odczuciu "Ołtarz Edenu" to chyba najgorsza książka tego autora.
W Zatoce Meksykańskiej został odnaleziony porzucony trawler. Ponieważ jego ładunek stanowią zwierzęta, do ich zbadania wezwana zostaje dr Lorna Polk. Już podczas pierwszego badania wychodzi na jaw, że na zwierzętach tych dokonywano eksperymentów genetycznych. Dokładniejsze analizy pozwalają stwierdzić, że były to głębokie ingerencje wewnątrz genomu. Sprawcy tych makabrycznych badań nie mogą pozwolić, aby prawda o ich działalności ujrzała światło dzienne. To oznacza, że dr Polk, jej współpracownikom i innym osobom, które miały kontakt ze zwierzętami grozi poważne niebezpieczeństwo. Ośrodek ACRES, w którym znalezione zwierzęta przechodzą kwarantannę, zostaje wysadzony w powietrze, a dr Polk uprowadzona na wyspę o znaczącej nazwie "Eden Utracony". Tu poznaje dalsze szczegóły programu badań. Prawda przerasta najkoszmarniejszy horror. Na tej rajskiej wysepce prowadzone są zaawansowane badania genetyczne, nie tylko na zwierzętach...
Uważam, że tym razem Rollins przegadał temat. Nawet najwytrwalszy czytelnik nie jest w stanie przebrnąć przez rozwlekłe opisy teorii genetycznych, ze szczególnym uwzględnieniem fraktali. Skomplikowane relacje pomiędzy bohaterami tylko zaciemniają obraz.
W "Ołtarzu Edenu" odnajdziemy wszystkie elementy dobrej powieści przygodowej. Całość jednak nie dorasta do poziomu, do którego przyzwyczailiśmy się w poprzednich pozycjach. Zdecydowanie wolę Sigmę !!!
poniedziałek, 30 stycznia 2012
poniedziałek, 23 stycznia 2012
"Milczące morze" Clive Cussler, Jack du Brul
Tytuł oryginału: " The Silent Sea".
Zaprzyjaźniona biblioteka ma w swoim księgozbiorze spory wybór książek Cusslera. Nie znam kolejności, w jakiej powstawały kolejne pozycje, czytam więc to co aktualnie jest na półce. Tak trafiłam na "Milczące morze" i przeżyłam ogromne rozczarowanie. To nie ten pisarz, nie ten styl, nie te postaci. Zbyt wiele opisów technicznych i szczegółów konstrukcyjnych poszczególnych urządzeń sprawiło, że chwilami miałam wrażenie, iż czytam instrukcje obsługi tostera, a nie książkę przygodową. W powodzi tych wszystkich danych ulotnił się gdzieś czar przygody i awantury, który był do tej pory znakiem firmowym Cusslera. Dużym minusem książki jest także jej wielowątkowość, czego przykład poniżej.
Rok 1941 - pięciu młodych chłopców postanawia spenetrować "Dół" - olbrzymi szyb, który pozostał po starej kopalni. Wyprawa kończy się tragicznie, jeden z braci ginie uwięziony przez przypływ. Kilka dni później, na wieść o ataku na Pearl Harbor, trójka z pozostałych przy życiu chłopców wstępuje do armii, aby w ten sposób odpokutować za śmierć brata w kopalni.Po zakończeniu wojny wracają na wyspę i ponownie penetrują szyb, odsłaniając jego niesamowitą historię. Znalezione ślady prowadzą do argentyńskiej dżungli. Niestety, ich samolot rozbija się i tajemnica "Dołu" wydaje się być pogrzebaną na zawsze.
W czasach obecnych - członkowie Korporacji wykonują kolejne zadanie. Tym razem mają odnaleźć szczątki szpiegowskiego satelity, który spadł na terytorium Argentyny. Przedzierając się przez dżunglę znajdują szczątki rozbitego wiele lat wcześniej samolotu. Postanawiają zawiadomić rodziny członków załogi, o tym co stało się z ich bliskimi. Po zakończeniu brawurowej akcji w Argentynie członkowie Korporacji wracają do Stanów i penetrują "Dół". Odkryte informacje wskazują jednoznacznie - załogę "Oregona" czeka wyprawa na Antarktykę.
Czasy obecne -w stacji badawczej Wilson/George na Antarktydzie dochodzi do masakry. Ktoś zamordował wszystkich pracowników stacji.
Rok 1498 - admirał Tsai Song zatapia u brzegów lodowego cypla dżonkę "Milczące morze", gdyż jej załogę opanowało zło.
Czasy obecne - jak splatają się te wszystkie wątki i do czego doprowadzi ludzka chciwość i zachłanność dowiecie się, gdy przeczytacie "Milczące morze". Dla entuzjastów gatunku i pisarza.
Zaprzyjaźniona biblioteka ma w swoim księgozbiorze spory wybór książek Cusslera. Nie znam kolejności, w jakiej powstawały kolejne pozycje, czytam więc to co aktualnie jest na półce. Tak trafiłam na "Milczące morze" i przeżyłam ogromne rozczarowanie. To nie ten pisarz, nie ten styl, nie te postaci. Zbyt wiele opisów technicznych i szczegółów konstrukcyjnych poszczególnych urządzeń sprawiło, że chwilami miałam wrażenie, iż czytam instrukcje obsługi tostera, a nie książkę przygodową. W powodzi tych wszystkich danych ulotnił się gdzieś czar przygody i awantury, który był do tej pory znakiem firmowym Cusslera. Dużym minusem książki jest także jej wielowątkowość, czego przykład poniżej.
Rok 1941 - pięciu młodych chłopców postanawia spenetrować "Dół" - olbrzymi szyb, który pozostał po starej kopalni. Wyprawa kończy się tragicznie, jeden z braci ginie uwięziony przez przypływ. Kilka dni później, na wieść o ataku na Pearl Harbor, trójka z pozostałych przy życiu chłopców wstępuje do armii, aby w ten sposób odpokutować za śmierć brata w kopalni.Po zakończeniu wojny wracają na wyspę i ponownie penetrują szyb, odsłaniając jego niesamowitą historię. Znalezione ślady prowadzą do argentyńskiej dżungli. Niestety, ich samolot rozbija się i tajemnica "Dołu" wydaje się być pogrzebaną na zawsze.
W czasach obecnych - członkowie Korporacji wykonują kolejne zadanie. Tym razem mają odnaleźć szczątki szpiegowskiego satelity, który spadł na terytorium Argentyny. Przedzierając się przez dżunglę znajdują szczątki rozbitego wiele lat wcześniej samolotu. Postanawiają zawiadomić rodziny członków załogi, o tym co stało się z ich bliskimi. Po zakończeniu brawurowej akcji w Argentynie członkowie Korporacji wracają do Stanów i penetrują "Dół". Odkryte informacje wskazują jednoznacznie - załogę "Oregona" czeka wyprawa na Antarktykę.
Czasy obecne -w stacji badawczej Wilson/George na Antarktydzie dochodzi do masakry. Ktoś zamordował wszystkich pracowników stacji.
Rok 1498 - admirał Tsai Song zatapia u brzegów lodowego cypla dżonkę "Milczące morze", gdyż jej załogę opanowało zło.
Czasy obecne - jak splatają się te wszystkie wątki i do czego doprowadzi ludzka chciwość i zachłanność dowiecie się, gdy przeczytacie "Milczące morze". Dla entuzjastów gatunku i pisarza.
niedziela, 15 stycznia 2012
"W ziemiańskim dworze: codzienność, obyczaje, święta, zabawy" Maja Łozińska
Już od prawie dwudziestu pięciu lat jestem zafascynowana wiekiem XIX. Zwłaszcza interesuje mnie życie codzienne tamtego okresu. Przeczytałam większość dostępnych pamiętników, dzienników i opracowań. Dlatego każdą nową pozycję o tej tematyce, która ukazuje się na księgarskim rynku, witam z niecierpliwością i oczekiwaniem. Może autorowi udało się dotrzeć do źródeł, o których nie wiedziałam?
Polski dworek, bielony, z łamanym dachem, zatopiony w malwach i dzikim winie. Strażnik polskich cnót i wartości. Sielanka, oaza spokoju. Jednak ten polski dwór aby przetrwać musiał być całkowicie samowystarczalnym przedsiębiorstwem z bardzo sprawnym zarządem i jeszcze sprawniejszym księgowym. Całe życie dworskie toczyło się zgodnie z rytmem przyrody. To zmieniające się pory roku warunkowały prace polowe, domowe, wpływały nawet na intensywność życia towarzyskiego.
Prezentowana książka podzielona jest na cztery główne rozdziały zgodnie właśnie z porami roku. W każdym z nich opisywane są przypadające na ten czas czynności, które musiały zostać wykonane aby dwór mógł dobrze i dostatnio funkcjonować. Poza zwykłymi dniami wypełnionymi pracą i życiem rodzinnym, autorka opisuje zwyczaje świąteczne, obrzędy w tym np: obrzędy weselne czy dożynkowe. Zaglądamy w każdy zakątek dworu i jego otoczenia, zapoznając się nie tylko z mieszkańcami ale także z wyposażeniem gospodarskim i domowym.
Książka podobała mi się, ale nie tak jak wspaniale dzieło Elżbiety Koweckiej "W salonie i w kuchni". Zbyt wiele suchych faktów, zza których nie widać ludzi. A to oni przecież są najważniejsi, bo nadawali tej epoce niepowtarzalny klimat i czar.
Polski dworek, bielony, z łamanym dachem, zatopiony w malwach i dzikim winie. Strażnik polskich cnót i wartości. Sielanka, oaza spokoju. Jednak ten polski dwór aby przetrwać musiał być całkowicie samowystarczalnym przedsiębiorstwem z bardzo sprawnym zarządem i jeszcze sprawniejszym księgowym. Całe życie dworskie toczyło się zgodnie z rytmem przyrody. To zmieniające się pory roku warunkowały prace polowe, domowe, wpływały nawet na intensywność życia towarzyskiego.
Prezentowana książka podzielona jest na cztery główne rozdziały zgodnie właśnie z porami roku. W każdym z nich opisywane są przypadające na ten czas czynności, które musiały zostać wykonane aby dwór mógł dobrze i dostatnio funkcjonować. Poza zwykłymi dniami wypełnionymi pracą i życiem rodzinnym, autorka opisuje zwyczaje świąteczne, obrzędy w tym np: obrzędy weselne czy dożynkowe. Zaglądamy w każdy zakątek dworu i jego otoczenia, zapoznając się nie tylko z mieszkańcami ale także z wyposażeniem gospodarskim i domowym.
Książka podobała mi się, ale nie tak jak wspaniale dzieło Elżbiety Koweckiej "W salonie i w kuchni". Zbyt wiele suchych faktów, zza których nie widać ludzi. A to oni przecież są najważniejsi, bo nadawali tej epoce niepowtarzalny klimat i czar.
piątek, 13 stycznia 2012
"Części intymne" Izabela Sowa
Jeśli ktoś sięgnie po tę książkę szukając klimatu owocowej trylogii, będzie rozczarowany. Nie ten czas, nie ci ludzie, nie to miejsce. Pozostał jednak ten sam ironiczno - satyryczny styl, który tak mnie urzekał. I ta sama dziwność w komponowaniu akcji książki, splataniu różnych wątków poszczególnych bohaterów.
Janusz, świeżo odkryty geniusz pisarski, ma wyjechać na prowincję w celu odbycia tzw. spotkań autorskich. Z góry wie, że będzie to niełatwa wyprawa. W końcu zadeklarowanemu mieszczuchowi trudno jest zostawić wygodny fotel, przytulną knajpę i przyjaciół. Sama prowincja jako taka nie jest także miejscem, gdzie chciałoby się spędzać czas ( nawet jeśli płacą nam za jego spędzanie). Od podpisanej umowy nie ma jednak odwrotu. Nasz bohater wyrusza więc w podróż życia. Przyjdzie mu skonfrontować się z rzeczywistością, o której wolałby zapomnieć lub nigdy nie wiedzieć. I my będziemy coraz szerzej otwierać oczy ze zdumienia, gdy z pozornie oderwanych kawałków zacznie nam układać się obraz prawdziwego Janusza. Faceta w średnim wieku, mieszkającego z królikiem, żywiącego się tylko bananami, zagmatwanego w podwójny romans z Miśkiem i z żoną Miśka. Dodatkowo, okazuje się, że jego największy bestseller to plagiat. Złośliwy los styka go z autorką bloga, którego obszerne fragmenty wykorzystał w swojej powieści. Do tego spotkania dochodzi na tej zapomnianej prowincji właśnie. Niełatwe ma życie nasz bohater. Oj, niełatwe.
"Części intymne" określane są jako ironiczna podróż w głąb samego siebie. Nie mogę się zgodzić z tym twierdzeniem. Jeśli to ma być podróż to bez biletu i w głąb niebytu. Bohater jest tylko biernym uczestnikiem wydarzeń. Za wszelką cenę stara się nie angażować, bo zaangażowanie budzi emocje, a tych w Januszu po prostu nie ma.
sobota, 7 stycznia 2012
"Zaginione imperium" Clive Cussler, Grant Blackwood
Tytuł oryginału: "Fargo Adventure #2: Lost Empire"
Sięgam po książki tego autora z radosnym oczekiwaniem na niezapomnianą przygodę. Dzieje się tak, gdyż mam w pamięci jego wcześniejsze pozycje, zwłaszcza te z panem Pittem. Niestety, nowe nie zawsze znaczy lepsze. Tworzenie przez autora wielu pozycji równocześnie, w różnych podgrupach i z różnymi współautorami, nie wychodzi im na dobre a raczej zdecydowanie obniża wartość każdej z nich.
Prezentowana książka to druga część przygód państwa Fargo. Podczas nurkowania u wybrzeży Tanzanii Sam i Remi odnajdują zatopiony przed wielu laty dzwon okrętowy. Z pomocą niezawodnej Selmy i jej ekipy udaje się ustalić z jakiego okrętu pochodzi. Po przewiezieniu go do Stanów dzwon zostaje poddany dokładnym badaniom co pozwala odkryć w jego wnętrzu tajemnicze znaki, które być stanowią mapę do dawno zaginionej krainy. Jak to zwykle jednak bywa w tego typu przygodach pojawiają się źli ludzie, dla których prawda o pochodzeniu dzwonu, a co za tym idzie rozwiązanie całej zagadki, stanowi śmiertelne niebezpieczeństwo. Dodatkowo popierają ich osoby z dużymi pieniędzmi i równie dużymi wpływami w świecie polityki. To wszystko zapowiada bezpardonową walkę.
Razem z naszymi bohaterami oraz z ich prześladowcami przemierzymy szlak począwszy od deszczowych lasów Madagaskaru po dżungle Ameryki Południowej. Poznamy wielu nowych ludzi ( w tym jak zwykle samego Cusslera - tym razem jako zbieracza trufli na Madagaskarze ), odkryjemy tajemnicę siedmiu jaskiń i zdecydowanie poszerzymy swoje wiadomości na temat liczb pierwszych i spirali Fibonacciego. Wszystko to doprowadzi do przewrotu w Meksyku i upadku władzy rządzącej. Tylko co z tym wspólnego mają Aztekowie? Przeczytajcie, jeśli chcecie.
Sięgam po książki tego autora z radosnym oczekiwaniem na niezapomnianą przygodę. Dzieje się tak, gdyż mam w pamięci jego wcześniejsze pozycje, zwłaszcza te z panem Pittem. Niestety, nowe nie zawsze znaczy lepsze. Tworzenie przez autora wielu pozycji równocześnie, w różnych podgrupach i z różnymi współautorami, nie wychodzi im na dobre a raczej zdecydowanie obniża wartość każdej z nich.
Prezentowana książka to druga część przygód państwa Fargo. Podczas nurkowania u wybrzeży Tanzanii Sam i Remi odnajdują zatopiony przed wielu laty dzwon okrętowy. Z pomocą niezawodnej Selmy i jej ekipy udaje się ustalić z jakiego okrętu pochodzi. Po przewiezieniu go do Stanów dzwon zostaje poddany dokładnym badaniom co pozwala odkryć w jego wnętrzu tajemnicze znaki, które być stanowią mapę do dawno zaginionej krainy. Jak to zwykle jednak bywa w tego typu przygodach pojawiają się źli ludzie, dla których prawda o pochodzeniu dzwonu, a co za tym idzie rozwiązanie całej zagadki, stanowi śmiertelne niebezpieczeństwo. Dodatkowo popierają ich osoby z dużymi pieniędzmi i równie dużymi wpływami w świecie polityki. To wszystko zapowiada bezpardonową walkę.
Razem z naszymi bohaterami oraz z ich prześladowcami przemierzymy szlak począwszy od deszczowych lasów Madagaskaru po dżungle Ameryki Południowej. Poznamy wielu nowych ludzi ( w tym jak zwykle samego Cusslera - tym razem jako zbieracza trufli na Madagaskarze ), odkryjemy tajemnicę siedmiu jaskiń i zdecydowanie poszerzymy swoje wiadomości na temat liczb pierwszych i spirali Fibonacciego. Wszystko to doprowadzi do przewrotu w Meksyku i upadku władzy rządzącej. Tylko co z tym wspólnego mają Aztekowie? Przeczytajcie, jeśli chcecie.
piątek, 6 stycznia 2012
"Księżniczka z lodu" Camilla Lackberg
Tytuł oryginału: "Isprinsessan"
Już wiem, dlaczego tę serię wydawniczą nazwano czarną. Tak mrocznego klimatu, natłoku tajemnic, niedokończonych spraw z przeszłości i innych zagadek można, z przysłowiową świecą, szukać w innych pozycjach.
Alexandra Wijkner, młoda, piękna i bogata właścicielka galerii w Sztokholmie, popełnia samobójstwo podcinając sobie żyły. Dokładna analiza przebiegu zdarzeń wyklucza jednak tę wersję.W związku z tym niewielki komisariat policji w małym, szwedzkim miasteczku staje przed ogromnym wyzwaniem. Trzeba znaleźć mordercę. Tylko czy skromnymi siłami policyjnymi uda się to zrobić? I z jakimi zagadkami trzeba będzie się zmierzyć?
Mijają kolejne dni, a w prowadzonym śledztwie nie ma żadnych postępów. Mnożą się kolejne tropy, poszlaki, brak jednak decydującego elementu, który pozwoliłby połączyć je w jedną, logiczną całość. W tym czasie dochodzi do kolejnego morderstwa. Czyżby w tej sennej okolicy działał seryjny morderca? Patrik Hedstrom, jeden z policjantów prowadzących śledztwo, przekonany jest, że morderstwa te są ze sobą powiązane a rozwiązanie zagadki ukryte jest w przeszłości. Trzeba odkryć przeszłość a wyjaśni się teraźniejszość.
"Księżniczka z lodu" to pierwsza część sagi wprowadzająca nas w krąg mieszkańców Fjallbacki. Niewątpliwym atutem tej książki jest galeria postaci, którą stworzyła autorka. Nawet bohaterowie drugo i trzecioplanowi są wyraźnie zarysowani, maja swój charakter i tworzą wokół siebie określony klimat. Jest to ważne ze względu na ich mnogość. Uwypuklone cechy osobowe pozwalają nam ich zapamiętać i nie pogubić się w dość zagmatwanej akcji.
Książka warta przeczytania, wciągajaca, ale wymaga uwagi i skupienia, aby nie stracić nic z wielowątkowej akcji.
Już wiem, dlaczego tę serię wydawniczą nazwano czarną. Tak mrocznego klimatu, natłoku tajemnic, niedokończonych spraw z przeszłości i innych zagadek można, z przysłowiową świecą, szukać w innych pozycjach.
Alexandra Wijkner, młoda, piękna i bogata właścicielka galerii w Sztokholmie, popełnia samobójstwo podcinając sobie żyły. Dokładna analiza przebiegu zdarzeń wyklucza jednak tę wersję.W związku z tym niewielki komisariat policji w małym, szwedzkim miasteczku staje przed ogromnym wyzwaniem. Trzeba znaleźć mordercę. Tylko czy skromnymi siłami policyjnymi uda się to zrobić? I z jakimi zagadkami trzeba będzie się zmierzyć?
Mijają kolejne dni, a w prowadzonym śledztwie nie ma żadnych postępów. Mnożą się kolejne tropy, poszlaki, brak jednak decydującego elementu, który pozwoliłby połączyć je w jedną, logiczną całość. W tym czasie dochodzi do kolejnego morderstwa. Czyżby w tej sennej okolicy działał seryjny morderca? Patrik Hedstrom, jeden z policjantów prowadzących śledztwo, przekonany jest, że morderstwa te są ze sobą powiązane a rozwiązanie zagadki ukryte jest w przeszłości. Trzeba odkryć przeszłość a wyjaśni się teraźniejszość.
"Księżniczka z lodu" to pierwsza część sagi wprowadzająca nas w krąg mieszkańców Fjallbacki. Niewątpliwym atutem tej książki jest galeria postaci, którą stworzyła autorka. Nawet bohaterowie drugo i trzecioplanowi są wyraźnie zarysowani, maja swój charakter i tworzą wokół siebie określony klimat. Jest to ważne ze względu na ich mnogość. Uwypuklone cechy osobowe pozwalają nam ich zapamiętać i nie pogubić się w dość zagmatwanej akcji.
Książka warta przeczytania, wciągajaca, ale wymaga uwagi i skupienia, aby nie stracić nic z wielowątkowej akcji.
Subskrybuj:
Posty (Atom)