Rosja najczęściej źle się nam, Polakom, kojarzy i chyba wiele jeszcze wody musi upłynąć, abyśmy w końcu zaczęli patrzeć i traktować ten kraj nie jak agresora, a jak zwykłego, a może nawet niezwykłego sąsiada. Bo zaiste to kraj niezwykły; sztuczny zlepek wielokulturowy, z którego na siłę chciano uczynić jedno, wzorcowe społeczeństwo. Czy to się udało? Pozornie nie, ale gdzieś głębiej, pod warstwą powierzchniowych kłopotów, tkwi duma z ZSRR i żal, że ten czas już nie wróci.
Tym razem autor zabiera nas w podróż łazikiem po Syberii. Ma zamiar przejechać z Moskwy do Władywostoku. Towarzyszą mu w drodze przygodnie zabrani ludzie, a każdy z nich opowiada mu swoją, najczęściej niewesołą, historię. Lista poruszanych problemów jest bardzo duża, od wszechobecnego alkoholizmu, narkomanii, braku jakiejkolwiek pracy i perspektyw, aż do sytuacji mniejszości narodowych. Każdy z opowiadających zostawia swój ślad, który - połączony z innymi śladami - da nam obraz rosyjskiej duszy. Przepełnionej tęsknotą za czymś nieokreślonym, żalem za minionymi czasami świetności ZSRR i teraźniejszością bez przyszłości. Tyle tylko zostało z przewodniego narodu.
Równocześnie książka przybliża nam wiele nieznanych faktów. Wyjaśnia, czym jest tytułowa biała gorączka, dlaczego drogowskazy na Syberii są podziurawione jak rzeszoto i ile partnerek seksualnych miewa w ciągu całego życia przeciętny Rosjanin.
Dodatkowym atutem książki jest umieszczenie na końcu każdego rozdziału fragmentów pochodzących z "Reportażu z XXI wieku". Zamieszczona w nim wizja społeczeństwa radzieckiego nowego stulecia, żyjącego w coraz większym dostatku i dobrobycie oraz rozpowszechnionego na całym świecie komunizmu, wydaje się kuriozalna w zetknięciu z prawdziwym życiem prawdziwych Rosjan, których historie mamy okazję poznać.
"Biała gorączka" to książka prawdziwa, szczera aż do bólu. I własnie dzięki temu na długo zapada w pamięć. Nic nie wybiela i nic nie upiększa. Pokazuje obraz rzeczywisty i dlatego jest warta przeczytania.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz