Moda retro króluje i to nie tylko w urządzaniu wnętrz, ale także w literaturze. Coraz więcej pojawia się książek osadzonych w realiach sprzed lat stu i więcej. Czasami są to próby nieudane z różnych powodów, ale od czasu do czasu trafi się jakaś perełka. Czy taką mamy przed sobą?
Lwów, przełom lat dwudziestych i trzydziestych ubiegłego wieku, czas Wielkiego Kryzysu. Komisarz Edward Popielski po spektakularnym i mało chwalebnym opuszczeniu szeregów stróżów prawa musi w tym ciężkim okresie przetrwać dwa lata, aby móc podjąć pracę jako prywatny detektyw. Samym trwaniem nie można jednak nakarmić rodziny i zapłacić rachunków, o przyjemnościach już nawet nie wspominając. Popielski udziela więc korepetycji i łapie wszystkie dorywcze prace, jakie się mu trafiają. Aż nagle dostaje zlecenie, a dokładniej dwa zlecenia. Pierwsze pochodzi od Renaty, jego dawnej uczennicy, obecnie pracującej w jednym z majątków pod Lwowem. Ma odnaleźć pracodawczynię Renaty, która zniknęła bez śladu. Drugie zlecenie pochodzi od dawnych kolegów z policji. Ma im pomóc (oczywiście nieoficjalnie) w jednym z prowadzonych właśnie śledztw. Popielski przyjmuje zlecenia i rozpoczyna własne, prywatne dochodzenie. Tym samym, nawet niczego nie przeczuwając, wpakuje się w olbrzymie kłopoty. Będzie musiał zmierzyć się nie tylko z tajemnicą Renaty, ale także stawić czoła jej wpływowemu i agresywnemu wielbicielowi i rozwiązać tajemnicę liczb Charona, a tym samym zagłębić się w żydowskiej gematrii.
Po raz pierwszy miałam kontakt z pisarstwem Marka Krajewskiego, choć wiele słyszałam o jego książkach. Oceny są różne, jedni ganią, inni chwalą. Ja będę wstrzemięźliwa, nie zganię, ale też nie pochwalę za bardzo. Książka mnie nie zachwyciła. Oczywiście prezentuje dobry, solidny warsztat, doskonałą znajomość ówczesnej rzeczywistości i realiów, ale fabuła jest mało porywająca, niezbyt skomplikowana, a zakończenie przewidywalne. Do końca książki jeszcze daleko, a czytający już wie, kto zabił. A przecież dobry kryminał powinien trzymać w napięciu do ostatniej kartki. Przeczytać jednak warto, bo to proza odbiegająca od powszechnie obowiązujących standardów.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz