środa, 11 września 2013

"Zbrodnia w efekcie" Joanna Chmielewska

Jestem wierna. Dlatego, każda nowa pozycja tej autorki musi być przez mnie natychmiast zakupiona. I przeczytana, oczywiście, też, o ile okoliczności i domowa rada nadzorcza pozwoli. Trzymając w dłoniach taką nową książkę odczuwam dreszczyk zaciekawienia i radości. Może ta pozycja to powrót do twórczości Joanny Chmielewskiej jaką pamiętam z dawnych lat? I cóż.... Każda kolejna książka to kolejne rozczarowanie, nie mam jednak zamiaru (przynajmniej na razie) przestać czekać. Może pewnego dnia ...
Człowiek w afekcie zdolny jest do czynów wielkich, tylko, że najczęściej w w efekcie afektu powstaje taka masa komplikacji, która przerasta Himalaje i komplikuje życie wszystkim dokoła. Tak było i tym razem. Pewnego deszczowego popołudnia, na działkach pracowniczych, pewna osoba działając w afekcie popełniła zbrodnię. Następnie porządnie zagrzebała nieboszczyka w kompoście, tak że ludzkie oko nie było w stanie go wypatrzeć. W tymże afekcie pominęła jednak pewien drobny szczegół. Otóż nieboszczykowi brakowało głowy, która w wyniku tegoż afektu została mu odrąbana. Co zresztą było bezpośrednią i jedyną przyczyną jego śmierci. Zagubiona głowa potoczyła się gdzieś w okoliczne chaszcze, a nieboszczyk zaczął użyźniać działkową glebę. I tak przez kilka lat, aż ktoś wpadł na pomysł, aby wyciąć rozrastający się bujnie bambus.Ten opuścić dobrze użyźnionego miejsca nie chciał dobrowolnie, musiano więc użyć środków przymusu, w wyniku czego dogrzebano się do zakopanego głęboko nieboszczyka, aktualnie w charakterze kościotrupa. Szkielet bez głowy wprawił w totalną prostrację Komendę Policji, bo niby jak odtworzyć wygląd denata? Na podstawie kształtu żeber? Ponieważ w naszym kraju popełnia się wiele przestępstw, sprawę szybko odłożona ad acta. Upłynęło znów kilka lat i na pobliskiej działce znaleziono czaszkę, tym razem bez korpusu. Szybko połączono obie sprawy i śledztwo mogło potoczyć się już zgodnie z procedurami, aż do szczęśliwego finału.
Znacie to? Znacie, bo to wszystko już było. I zaginiona głowa, i morderca o dość dziwnej konstrukcji psychicznej, i nawet poszukiwanie rozproszonego mienia przodków. A taką miałam nadzieję na coś nowego, choć w dawnym stylu, bez tasiemcowych wspomnień bohaterów i historii sięgającej piątego pokolenia. Bez zawikłanych i zawoalowanych odnośników do PRL - u, których młodsze pokolenie pewnie w ogóle nie zrozumie. Zbyt wiele słów, mało akcji to kwintesencja tej książki. Cóż, będę czekać dalej.





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz