Kresy, Dzikie Pola, dawne rubieże Rzeczpospolitej. Kiedyś ziemie te należały do nas, dziś niewiele już pozostało tam pamiątek po naszych przodkach. Dlatego tak ważne jest aby zachowac chocby pamięc o dawnych czasach, ludziach, którzy w nich żyli, miejscach i zwyczajach. Jednak aby pamiętac trzeba najpierw poznac, rozsmakowac się w tamtejszej rzeczywistości. Początkującym i tym bardziej zaawansowanym w kresowym świecie wspaniale pomogą się odnaleźc książki Katarzyny Węglickiej.
Tym razem przemierzymy bardzo długi kresowy szlak. Zwiedzimy nie tylko nieznane zakątki Wilna, Halicza, Czortkowa, ale odkryjemy wioski, których nie ma już na żadnych mapach (może poza wojskowymi sztabówkami). Oczami wyobraźni odwiedzimy miejsca, które przetrwały już tylko w pamięci nielicznych Polaków zamieszkujących te ziemie. Miejsca jednak zawsze wiążą się z ludźmi, którzy je zasiedlali. W książce więc najwięcej jest opowieści o dawnych mieszkańcach tamtych ziem. Adam Mickiewicz, Juliusz Słowacki, Maria Rodziewiczówna, matka Marcelina Darowska to tylko przykładowe postaci, które żyły i pracowały na wschodzie RP.
Lubię książki napisane przez tę autorkę. Zafascynowana XIX -wiecznymi pamiętnikami w książkach tych mogę odnaleźc dawne miejsca we współczesnych realiach. Jedno mam tylko do zarzucenia autorce. Te krótke sprawozdania z wypraw po Kresach są zbyt powierzchowne, dotykają zbyt wielu spraw przedstawiając je w dużym skrócie. Przydałoby się aby te krótkie opowieści przybrały kiedyś dłuższą formę.
piątek, 30 września 2011
czwartek, 22 września 2011
"Sklep potrzeb kulturalnych" Antoni Kroh
Dochodząc do wieku pewnego każdy z nas ze wzruszeniem zaczyna wspominac dzieciństwo. Idealizujemy je, bo patrząc z perspektywy lat jest to jedyna bezpieczna przystań. Wszystkie poznane w dzieciństwie osoby, zwiedzone miejsca, przeżyte dramaty i radości nabierają wraz z upływającym czasem barw szczególnych. Podobne odczucia ma się po przeczytaniu "Sklepu potrzeb kulturalnych". Nic to, że było biednie, zgrzebnie i szaro. Dzieciństwo spędzone w Bukowinie Tatrzańskiej było dla autora jednym z najlepszych wydarzeń w życiu. I byc może ukształtowało jego dalszą przyszłośc.
Sklep Potrzeb Kulturalnych istniał w Bukowinie naprawdę. I naprawdę taką nosił nazwę. Sprzedawano w nim oprócz obowiązkowej wówczas literatury propagandowej, poradniki rolnicze, lekury szkolne, przybory szkolne i......... papier toaletowy. Z nim było najwięcej kłopotu, bo starsznie zagracał i tak już ciasne pomieszczenie. Na szczęście, zdumieni faktem, że w takim grajdole jest ten wielce potrzebny artykuł higieniczny, letnicy, szybko go wykupywali i już nie było problemu.
Te książkę powinien przeczytac każdy, kto zainteresowany jest Podhalem.Tym prawdziwym, obdartym ze sztuczności i pozłoty jaką przybierało dla ceprów. Z góralską logiką przegrywały nawet najbardziej zaawansowane kampanie propagandy komunistycznej. Na nic się zdały te wyrafinowane akcje. Góral pozostał Góralem a Podhale Podhalem. I niech tak zostanie na wieki wieków.
Sklep Potrzeb Kulturalnych istniał w Bukowinie naprawdę. I naprawdę taką nosił nazwę. Sprzedawano w nim oprócz obowiązkowej wówczas literatury propagandowej, poradniki rolnicze, lekury szkolne, przybory szkolne i......... papier toaletowy. Z nim było najwięcej kłopotu, bo starsznie zagracał i tak już ciasne pomieszczenie. Na szczęście, zdumieni faktem, że w takim grajdole jest ten wielce potrzebny artykuł higieniczny, letnicy, szybko go wykupywali i już nie było problemu.
Te książkę powinien przeczytac każdy, kto zainteresowany jest Podhalem.Tym prawdziwym, obdartym ze sztuczności i pozłoty jaką przybierało dla ceprów. Z góralską logiką przegrywały nawet najbardziej zaawansowane kampanie propagandy komunistycznej. Na nic się zdały te wyrafinowane akcje. Góral pozostał Góralem a Podhale Podhalem. I niech tak zostanie na wieki wieków.
poniedziałek, 19 września 2011
"Sześc świętych kamieni" Matthew Reilly
Tytuł oryginału: "The six sacred stones".
Po przeczytaniu "Siedmiu cudów Starożytności" wydawało się, że nasz świat został uratowany już na zawsze i nic nie może mu zagrozic. Nic bardziej błędnego. Tartar jak się okazuje był tylko wstępem do totalnej zagłady i choc udało się na chwilę zapobiec katastrofie to nadal zagraża nam całkowite unicestwienie. Jest jednak dzielna ekipa, która zamierza uratowac ludzkośc - Jack West i jego oddział, Lily, Mistrz, Zoe i inni. Tworzą razem niesamowitą grupę zdolną wygrac nawet z samym diabłem. W nadchodzącej rozgrywce potrzebne będą im nie tylko niecodzienne umiejętności, którymi dysponują, ale także spora doza szczęścia, gdyż na drodze do celu staną im, jak zwykle, niebezpieczni przeciwnicy. Walka toczyc się będzie na wielu frontach. A ponieważ nagrody są niezmiernie cenne np: wiedza o niewyczerpanym źródle energii więc i będzie ona zażarta i bezkompromisowa.
Tym razem los będzie nas wiódł razem z bohaterami książki przez Chiny, ruiny Stonehenge, Egipt do serca dżungli gdzie żyje zapomniane przez wszystkich plemię Neetha. Ekipa Jacka Westa musi odnaleźc tajemnicze kamienie, o których informacje przetrwały tylko w podaniach i legendach. Na dodatek trzeba zrobic to w określonym czasie, tak aby mogły zostac przeprowadzone odpowiednie rytuały mające uchronic nasz glob. A zegar tyka już od pierwszej strony książki.
Kolejne fajne czytadło tego autora. Tym razem z dodatkowym smaczkiem, gdyż wiadomo, że powstanie częśc trzecia. Z niecierpliwością będę czekac na 17 grudnia br, gdyż na ten dzień zapowiedziana jest premiera "Pięciorga największych wojowników" czyli dalszych przygód Westa.
Po przeczytaniu "Siedmiu cudów Starożytności" wydawało się, że nasz świat został uratowany już na zawsze i nic nie może mu zagrozic. Nic bardziej błędnego. Tartar jak się okazuje był tylko wstępem do totalnej zagłady i choc udało się na chwilę zapobiec katastrofie to nadal zagraża nam całkowite unicestwienie. Jest jednak dzielna ekipa, która zamierza uratowac ludzkośc - Jack West i jego oddział, Lily, Mistrz, Zoe i inni. Tworzą razem niesamowitą grupę zdolną wygrac nawet z samym diabłem. W nadchodzącej rozgrywce potrzebne będą im nie tylko niecodzienne umiejętności, którymi dysponują, ale także spora doza szczęścia, gdyż na drodze do celu staną im, jak zwykle, niebezpieczni przeciwnicy. Walka toczyc się będzie na wielu frontach. A ponieważ nagrody są niezmiernie cenne np: wiedza o niewyczerpanym źródle energii więc i będzie ona zażarta i bezkompromisowa.
Tym razem los będzie nas wiódł razem z bohaterami książki przez Chiny, ruiny Stonehenge, Egipt do serca dżungli gdzie żyje zapomniane przez wszystkich plemię Neetha. Ekipa Jacka Westa musi odnaleźc tajemnicze kamienie, o których informacje przetrwały tylko w podaniach i legendach. Na dodatek trzeba zrobic to w określonym czasie, tak aby mogły zostac przeprowadzone odpowiednie rytuały mające uchronic nasz glob. A zegar tyka już od pierwszej strony książki.
Kolejne fajne czytadło tego autora. Tym razem z dodatkowym smaczkiem, gdyż wiadomo, że powstanie częśc trzecia. Z niecierpliwością będę czekac na 17 grudnia br, gdyż na ten dzień zapowiedziana jest premiera "Pięciorga największych wojowników" czyli dalszych przygód Westa.
środa, 7 września 2011
"Ostatnie pokolenie" Eliette Abecassis
Tytuł oryginału: "La derniere tribu"
Z opisu na okładce książki nie wynikało, że jest to kontynuacja dwóch poprzednich części. I choc teoretycznie można potrakowac tę książkę jak indywidualnośc, to w treści jest jednak wiele odniesień do poprzednich wydarzeń, które rzutują na obecne wydarzenia.
Ary Cohen, agent Mossadu, arcykapłan Esseńczyków, wyrusza do Japonii aby zbadac zamrożone zwłoki mężczyzny sprzed dwóch tysięcy lat. W dłoniach mężczyzny znaleziono zwój, który może stanowic ważny krok w ustaleniu pochodzenia religii szintoistycznej. Jak to zwykle bywa w takich przypadkach do rozwiązania zagadki wiedzie droga bardzo kręta i najeżona przeciwnościami. Aremu przyjdzie zmierzyc się nie tylko z potężną sektą, która zamierza przejąc władzę w Japonii, ale przede wszystkim z własnymi słabościami. Długa i mozolna wędrówka w głąb własnego umysłu pozwoli mu nie tylko poukładac własne życie, ale także doprowadzi go do rozwiązania całkowicie rzeczywistych zagadek.
Niewiele jest książek, które mi się nie podobają. I to właśnie jest jedna z nich. Nie umiem określic co spowodowało moją niechęc. Może kiepskie tłumaczenie? A może płytkośc akcji i postaci? Czytając ma się wrażenie beznamiętnośc opowieści głównego bohatera. Ważne wydarzenia, w których bierze udział, opowiada w sposób całkowicie pozbawiony emocji. Tak naprawdę, to dzieją się one gdzieś poza nim, a on jest ich biernym uczestnikiem.
Nie podoba mi się także usiłowanie dopasowania do siebie dwóch religii. Każda z nich istnieje osobno i niech tak zostanie. Jednym słowem - niekoniecznie !
Z opisu na okładce książki nie wynikało, że jest to kontynuacja dwóch poprzednich części. I choc teoretycznie można potrakowac tę książkę jak indywidualnośc, to w treści jest jednak wiele odniesień do poprzednich wydarzeń, które rzutują na obecne wydarzenia.
Ary Cohen, agent Mossadu, arcykapłan Esseńczyków, wyrusza do Japonii aby zbadac zamrożone zwłoki mężczyzny sprzed dwóch tysięcy lat. W dłoniach mężczyzny znaleziono zwój, który może stanowic ważny krok w ustaleniu pochodzenia religii szintoistycznej. Jak to zwykle bywa w takich przypadkach do rozwiązania zagadki wiedzie droga bardzo kręta i najeżona przeciwnościami. Aremu przyjdzie zmierzyc się nie tylko z potężną sektą, która zamierza przejąc władzę w Japonii, ale przede wszystkim z własnymi słabościami. Długa i mozolna wędrówka w głąb własnego umysłu pozwoli mu nie tylko poukładac własne życie, ale także doprowadzi go do rozwiązania całkowicie rzeczywistych zagadek.
Niewiele jest książek, które mi się nie podobają. I to właśnie jest jedna z nich. Nie umiem określic co spowodowało moją niechęc. Może kiepskie tłumaczenie? A może płytkośc akcji i postaci? Czytając ma się wrażenie beznamiętnośc opowieści głównego bohatera. Ważne wydarzenia, w których bierze udział, opowiada w sposób całkowicie pozbawiony emocji. Tak naprawdę, to dzieją się one gdzieś poza nim, a on jest ich biernym uczestnikiem.
Nie podoba mi się także usiłowanie dopasowania do siebie dwóch religii. Każda z nich istnieje osobno i niech tak zostanie. Jednym słowem - niekoniecznie !
niedziela, 4 września 2011
"W ciemno. Zabawne przypadki z podróży" Don George
Tytuł oryginału: "By the seat of my pants. Humorous tales of travel and misadventure."
Każdy kto choć trochę podróżował po świecie wie, że w odkrywaniu nowych miejsc najfajniejsze jest to co nieznane i nieprzewidywalne. Sztywne trzymanie się planu podróży odbiera jej posmak przygody, a staje się tylko odfajkowaniem kolejnych miejsc z listy. A ponieważ nie można przygotować się na wszelkie okoliczności czasami zdarzają się różnego rodzaju wpadki i nieoczekiwane zdarzenia. Właśnie o takich nieoczekiwanych okolicznościach opowiadają kolejni współautorzy książki. Okazuje się, że aby przeżyć zabawną przygodę nie trzeba wyruszać na kraj świata. Wystarczy np: wejść do biblioteki. Tak, tak, to szacowne miejsce może nam dostarczyć zdarzeń mrożących krew w żyłach. Musi być to jednak biblioteka w nudnej i cichej Holandii. I już. Mamy przygodę. Nawet podczas kupowania butów można się świetnie bawić. Pod warunkiem, że kupujemy buty kowbojskie a sklep usytuowany jest Austin. O bardziej oddalonych miejscach już nawet nie wspomnę. Im dalej tym ciekawiej i zabawniej. Choć nie zawsze.
Książka Dona George`a to zbiór relacji z podroży stworzony przez wielu autorów. Duża część z nich to zawodowi przemierzacze świata. Wspaniała jest więc świadomość, że i im zdarzają się niecodzienne wydarzenia, że i oni popełniają błędy kulturowe.
Ten zbiór opowiadań to dobra lektura i dla tych, którzy zamierzają wyruszyć na podbój świata, i dla tych którzy wolą poznawać go tylko ze swej kanapy. Dostarcza dobrej zabawy, a przy okazji pozwala dowiedzieć się trochę o świecie bardzo odległym i całkiem bliskim.
Każdy kto choć trochę podróżował po świecie wie, że w odkrywaniu nowych miejsc najfajniejsze jest to co nieznane i nieprzewidywalne. Sztywne trzymanie się planu podróży odbiera jej posmak przygody, a staje się tylko odfajkowaniem kolejnych miejsc z listy. A ponieważ nie można przygotować się na wszelkie okoliczności czasami zdarzają się różnego rodzaju wpadki i nieoczekiwane zdarzenia. Właśnie o takich nieoczekiwanych okolicznościach opowiadają kolejni współautorzy książki. Okazuje się, że aby przeżyć zabawną przygodę nie trzeba wyruszać na kraj świata. Wystarczy np: wejść do biblioteki. Tak, tak, to szacowne miejsce może nam dostarczyć zdarzeń mrożących krew w żyłach. Musi być to jednak biblioteka w nudnej i cichej Holandii. I już. Mamy przygodę. Nawet podczas kupowania butów można się świetnie bawić. Pod warunkiem, że kupujemy buty kowbojskie a sklep usytuowany jest Austin. O bardziej oddalonych miejscach już nawet nie wspomnę. Im dalej tym ciekawiej i zabawniej. Choć nie zawsze.
Książka Dona George`a to zbiór relacji z podroży stworzony przez wielu autorów. Duża część z nich to zawodowi przemierzacze świata. Wspaniała jest więc świadomość, że i im zdarzają się niecodzienne wydarzenia, że i oni popełniają błędy kulturowe.
Ten zbiór opowiadań to dobra lektura i dla tych, którzy zamierzają wyruszyć na podbój świata, i dla tych którzy wolą poznawać go tylko ze swej kanapy. Dostarcza dobrej zabawy, a przy okazji pozwala dowiedzieć się trochę o świecie bardzo odległym i całkiem bliskim.
piątek, 2 września 2011
"Zmiłuj się" Jean - Christophe Grange
Tytuł oryginału: "Miserere"
Sięgając po "Zmiłuj się" wiedziałam, że przede mną zagadka na najwyższym poziomie. Grange potrafi zaskoczyć czytelnika nagłymi zwrotami akcji, zawikłaną i rozgałęzioną intrygą, niecodziennymi rozwiązaniami technicznymi.
Lionel Kasdan, emerytowany policjant,jest jednym z członków parafii ormiańskiej. Pewnego dnia na terenie przynależnego do parafii kościoła dochodzi do morderstwa. Ofiarą jest cichy i spokojny organista parafialny, Wilhelm Goetz. Trudno ustalić w jaki sposób dokonano morderstwa. Jeszcze trudniej znaleźć motyw. Kasdan zaczyna więc prowadzić własne, nieoficjalne śledztwo. Pomaga mu w nim Cedric Volokine, także policjant, w chwili obecnej przebywający na odwyku. Wkrótce giną kolejne osoby związane z Goetzem, a wszystkie posiadane informacje wskazują, że zabójcą może być dziecko. Trop jak znajdą nasi detektywi zawiedzie ich nie tylko do tajemniczej kolonii, ale także w mroki II Wojny Światowej, gdzie być może, ukryte jest rozwiązanie mnożących się zagadek. Tak zagmatwane śledztwo wymagać będzie od głównych bohaterow zmierzenia się z wieloma przeciwnościami, w tym z własną przeszłością.
Lubię tego autora za niekonwencjonalne pomysły, nieszablonowe zagadki. Tym razem jednak wydaje mi się, że trochę przesadził. Umieszczenie w jednej powieści tak rozległego spectrum ( naziści, Pinochet, tajemicza sekta zajmująca się badaniem możliwości ludzkiego głosu, rozliczne grupy specjalne francuskiej policji ) to zbyt wiele. W pewnym momencie czytelnik gubi się w rozlicznych postaciach i wątkach. Niemniej jest to dobra i wciągająca lektura. A perspektywa zabijania wrogów głosem nadzwyczaj kusząca. Czyż nie?
Sięgając po "Zmiłuj się" wiedziałam, że przede mną zagadka na najwyższym poziomie. Grange potrafi zaskoczyć czytelnika nagłymi zwrotami akcji, zawikłaną i rozgałęzioną intrygą, niecodziennymi rozwiązaniami technicznymi.
Lionel Kasdan, emerytowany policjant,jest jednym z członków parafii ormiańskiej. Pewnego dnia na terenie przynależnego do parafii kościoła dochodzi do morderstwa. Ofiarą jest cichy i spokojny organista parafialny, Wilhelm Goetz. Trudno ustalić w jaki sposób dokonano morderstwa. Jeszcze trudniej znaleźć motyw. Kasdan zaczyna więc prowadzić własne, nieoficjalne śledztwo. Pomaga mu w nim Cedric Volokine, także policjant, w chwili obecnej przebywający na odwyku. Wkrótce giną kolejne osoby związane z Goetzem, a wszystkie posiadane informacje wskazują, że zabójcą może być dziecko. Trop jak znajdą nasi detektywi zawiedzie ich nie tylko do tajemniczej kolonii, ale także w mroki II Wojny Światowej, gdzie być może, ukryte jest rozwiązanie mnożących się zagadek. Tak zagmatwane śledztwo wymagać będzie od głównych bohaterow zmierzenia się z wieloma przeciwnościami, w tym z własną przeszłością.
Lubię tego autora za niekonwencjonalne pomysły, nieszablonowe zagadki. Tym razem jednak wydaje mi się, że trochę przesadził. Umieszczenie w jednej powieści tak rozległego spectrum ( naziści, Pinochet, tajemicza sekta zajmująca się badaniem możliwości ludzkiego głosu, rozliczne grupy specjalne francuskiej policji ) to zbyt wiele. W pewnym momencie czytelnik gubi się w rozlicznych postaciach i wątkach. Niemniej jest to dobra i wciągająca lektura. A perspektywa zabijania wrogów głosem nadzwyczaj kusząca. Czyż nie?
czwartek, 1 września 2011
"Brak wiadomości od Gurba" Eduardo Mendoza
Tytuł oryginału: "Sin noticias de Gurb"
Czy wyobrażaliście sobie kiedyś jak bardzo dziwne i nieracjonalne jest nasze życie z punktu widzenia np: kosmity? Ta cała bezsensowna bieganina za małymi rzeczami, nieustanna chęć posiadania więcej i więcej, drobne zawiści, małe kłamstewka i wielkie przekręty. To my - ludzie. Pewnie są wyjatki od powyższego opisu, ale kto z nas jest bez grzechu? I oto mamy okazję spojrzeć na naszą rasę z zupełnie innej perspektywy.
Kosmita, nieznany nam z imienia, przybywa wraz z towarzyszem, w misji badawczej na naszą planetę. Towarzysz, zwany Gurbem, od razu ginie gdzieś w ziemskich odmętach. Bez niego nasz główny bohater nie może odlecieć, gdyż do prowadzenia pojazdu kosmicznego potrzebne są dwie istoty. Nie ma więc innego wyjścia jak sprobować przystosować sie do ziemskich warunków i czekając na wiadomość od Gurba, badać ludzkie zachowania i samych ludzi jako takich. Co i rusz wprawiamy kosmitę w konsternację. Kierując się częściej emocjami niż zdrowym rozsądkiem jesteśmy całkowicie nieprzewidywalni. Wnioski wyciągane z naszych zachowań są więc zaskakujące i odświeżające zarazem.
"Brak wiadomości od Gurba" to solidna porcja humoru. Eduardo Mendoza wyśmiewając nasze ludzkie przywary, pozwala nam spojrzeć na siebie oczami obcej istoty, dla której większość celów, do których dążymy nic nie znaczy.Liczy sie tylko czysty intelekt, a ten nie potrzebuje drogiego opakowania. Czy wobec tego jestesmy tak strasznym gatunkiem? Chyba nie, skoro kosmici postanowili zostać tu na dłużej.
Czy wyobrażaliście sobie kiedyś jak bardzo dziwne i nieracjonalne jest nasze życie z punktu widzenia np: kosmity? Ta cała bezsensowna bieganina za małymi rzeczami, nieustanna chęć posiadania więcej i więcej, drobne zawiści, małe kłamstewka i wielkie przekręty. To my - ludzie. Pewnie są wyjatki od powyższego opisu, ale kto z nas jest bez grzechu? I oto mamy okazję spojrzeć na naszą rasę z zupełnie innej perspektywy.
Kosmita, nieznany nam z imienia, przybywa wraz z towarzyszem, w misji badawczej na naszą planetę. Towarzysz, zwany Gurbem, od razu ginie gdzieś w ziemskich odmętach. Bez niego nasz główny bohater nie może odlecieć, gdyż do prowadzenia pojazdu kosmicznego potrzebne są dwie istoty. Nie ma więc innego wyjścia jak sprobować przystosować sie do ziemskich warunków i czekając na wiadomość od Gurba, badać ludzkie zachowania i samych ludzi jako takich. Co i rusz wprawiamy kosmitę w konsternację. Kierując się częściej emocjami niż zdrowym rozsądkiem jesteśmy całkowicie nieprzewidywalni. Wnioski wyciągane z naszych zachowań są więc zaskakujące i odświeżające zarazem.
"Brak wiadomości od Gurba" to solidna porcja humoru. Eduardo Mendoza wyśmiewając nasze ludzkie przywary, pozwala nam spojrzeć na siebie oczami obcej istoty, dla której większość celów, do których dążymy nic nie znaczy.Liczy sie tylko czysty intelekt, a ten nie potrzebuje drogiego opakowania. Czy wobec tego jestesmy tak strasznym gatunkiem? Chyba nie, skoro kosmici postanowili zostać tu na dłużej.
Subskrybuj:
Posty (Atom)