niedziela, 24 marca 2013

"Kawalerowie Angeliny" Brian O` Reilly


Tytuł oryginału: "Angelina`s Bachelors"

Kuchnia, gotowanie i czar włoskich potraw oto główni bohaterowie prezentowanej książki. Stanowić mają skuteczną terapię na smutek po stracie bliskiej osoby, zachwianie podstaw egzystencji i ogólną rujnację życia. Czy tak może być naprawdę? O tym trzeba się chyba przekonać na własnej skórze.
Angelina widzie zupełnie zwyczajne  życie, ani dobre ani złe. Ma męża, pracę i swoją pasję, jaką jest gotowanie. Każdy dzień jest do siebie podobny, a monotonię egzystencji przerywają nowe przepisy, której wypróbowuje w swojej kuchni. Pewnego dnia wszystko się zmienia. Frank umiera, firma bankrutuje i zaczyna brakować pieniędzy na życie. Na razie jeszcze jest polisa Franka, ale nie są to zbyt duże środki finansowe. I choć dzielnie wspiera ją najbliższa rodzina, Angelina musi szybko wymyślić jakiś patent, który pozwoli się jej  utrzymać. Cóż robi? Gotuje: maniacko, niepotrzebnie, bo nie ma  już komu jeść przygotowanych potraw. Gotuje, wbrew logice, do kresu sił. Nieco przerażona rodzina rozdaje przygotowane potrawy sąsiadom. I tu właśnie do akcji wkracza fart, bo wśród sąsiadów zbiera się grupa samotnych panów, lubiących dobrze zjeść, ale będących, najczęściej, na bakier z gotowaniem. To dla nich Angelina zaczyna codziennie przygotowywać posiłki, zarabiając w ten sposób na życie. Można by już w tym miejscu opowieść zakończyć, gdyby nie opatrzność, która lubi mieszać w ludzkich losach. Tak więc i przed naszą bohaterką jeszcze wiele trudnych chwil, ale wszystko, jak to w książkach bywa, zmierza do szczęśliwego finału.
Miła, sympatyczna, nic nie wnosząca opowiastka. Dobra na ponury nastrój związany z przedłużającą się zimą. Wyrobieni kulinarnie czytelnicy mogą pokusić się o własnoręczne przygotowanie zamieszczonych w książce potraw. Ja nie próbowałam. I tyle. Także niekoniecznie.




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz