Częstochowa w świadomości większości Polaków to miejsce święte. Nie dopuszczamy takiej możliwości, że mogłyby się tam dziać rzeczy złe. A jednak? Przecież tam żyją zwykli ludzie ze swymi zwykłymi problemami. A i na terenie klasztoru mogą się zdarzyć wyjątki od świętości.
Pewnego dnia u stóp Jasnogórskiego Klasztoru zagnieździła się włoska mafia. Jej przywódca został skazany przez sąd rodzinny na banicję. Na miejsce pokuty wybrał Polskę. Może powrócić na rodzinne łono, tylko gdy się w jakiś sposób zasłuży familiantom ( najlepiej wzbogacając ich konta o kolejne zera ). Czas więc zabrać się do pracy.
Równocześnie z klasztornej wieży, nieomal na głowę prowadzącego badania archeologiczne na dziedzińcu Cezarego, spada nieboszczyk. To niecodzienne wydarzenie stało się przyczynkiem do prowadzenia intensywnego śledztwa przez osoby nie mające do tego żadnych uprawnień. W tle majaczy jeszcze babecznik ( czy ktoś wie co to? ) oraz wielki gar bigosu. A wszystko to zawiedzie nas w otchłań wieków do tajemniczego bractwa i ukrytego przez nich skarbu (rzekomo).
"Miłość, szkielet i spaghetti" to lekka komedia kryminalna w stylu Joanny Chmielewskiej. Dość intrygująca akcja, zabawne postaci sprawiają, że lektura jest łatwa i przyjemna. I tylko tyle, bo po przeczytaniu tej książki nic w czytelniku nie zostaje. Sporo jest w niej także błędów merytorycznych. Nie da się np: zakopać w ziemi broni bez odpowiedniego zabezpieczenia, jak to czyni książkowa mafia. Taka broń stałaby się niezdatna do ponownego użytku. Rzadko także, którakolwiek kobieta po upojnej nocy z nieznajomym, dnia następnego obdzwania wszystkich dostępnych lekarzy tudzież rodzinę, celem ustalenia czy już zachorowała na rzeżączkę. Większości chorób wenerycznych nie da się stwierdzić po 24 godzinach od zakażenia. Żaden lekarz nie skierowałby więc takiej pacjentki badania. Są to jednak drobne wpadki a autorka dobrze rokuje na przyszłość. Czekajmy więc na kolejne książki.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz