środa, 1 sierpnia 2012

"Wojna domowa" Mira Michałowska

Każdy w tym kraju zna serial "Wojna domowa". Można go nie lubić, można się nim nie zachwycać, ale znać trzeba. Podstawą do jego stworzenia były opowiadania drukowane w jednej z gazet. Właśnie one złożyły się na prezentowaną książkę. A ta zachwyca swoją autentycznością i ponadczasowością, bo tak naprawdę nic się nie zmieniło. Może dziś zamiast Anuli mamy Wiktorię, a zamiast Pawła Szymona, może zamiast słuchania płyt współczesne nastolatki godzinami rąbią w gry komputerowe, ale problemy z porozumieniem się z rodzicami pozostały takie same. Dwa kolejne pokolenia rzadko się ze sobą dogadują, bez względu na czasy w jakim przyszło im żyć. Tak to już chyba ustanowiła natura czyli jednym słowem, siła wyższa.
Perypetie pary nastolatków przedstawione z perspektywy osoby dorosłej. Pierwsze "ważne" problemy, pierwsze miłości, prywatki a wszystko to okraszone peerelowskim smaczkiem życia codziennego. Cudo po prostu. Tylko, że przy czytaniu ogarnia nostalgia. Bo przecież my, dorośli, też kiedyś byliśmy nastolatkami. Mieliśmy swój własny świat, który szczelnie chroniliśmy przed inwazją starych. Wygłaszaliśmy zdecydowanie radykalne opinie najczęściej kontra rodzice i marzyliśmy o dniu, w którym będziemy dorośli. Szczęsny czas...
Chyba nie da się czytać tej książki nie mając pod powiekami serialowych scen. Czytając z zapałem tropiłam więc wszystkie zmiany i niezgodności z serialem ( a jest ich sporo ). Dodatkowym bonusem dla fanów "Wojny domowej"są niewykorzystane przez reżysera historię. To dobra lektura na upalne, wakacyjne dni.








Brak komentarzy:

Prześlij komentarz