Tytuł oryginału: "La dama azul"
Książka zaczyna się wspaniale: tajny projekt szpiegowski realizowany wspólnie przez Watykan i jedną z agencji rządowych Stanów Zjednoczonych, chronowizja czyli oddziaływanie dźwiękiem na podświadomość człowieka, podróże astralne, tajemnicza kobieta w czerwonych mokasynach pojawiająca się w różnych zakątkach globu, hiszpański dziennikarz, którego do nieznanego mu celu wiodą znaki i sygnały - to czasy wspólczesne. W książce znajdują się także wątki historyczne - tajemnicza klaryska objawiająca się nagle w szesnastowiecznym Nowym Meksyku i ułatwiająca chrystianizację tych terenów oraz tytułowa Błękitna Dama.
Wszystko to brzmi wspaniale, ale rozczarowuje zakończenie ( przynajmniej mnie). Autorowi najwidoczniej zabrakło pomysłu na finał, sięgnął więc po zakończenie mistyczne. Anioły, to one mają stać za głównymi wydarzeniami opisanymi w książce. Pewna linia anielska została skoligacona z linią człowieczą. W wyniku tej krzyżówki powstały istoty obdarzone zdolnościami paranormalnymi np; bilokacją. Kościól katolicki przez lata wykorzystuje ich zdolności do własnych celów. Nadchodzi jednak czas, kiedy anioły postanawiają ujawnić, kto tak naprawdę stoi za objawieniami maryjnymi oraz jak były one przeprowadzane. Wykradają tajny dziennik, w którym zapisana jest formuła bilokacji i mają zamiar go opublikować. Wszystko to może grozić upadkiem Kościoła katolickiego.
Całość czyta się nienajgorzej, choć zawikłana i mało wyjaśniająca końcówka zdecydowanie obniża wartość książki, bo kto uwierzy, że kardynał Dziwisz także jest aniołem?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz