niedziela, 20 marca 2011

"Lodowa pułapka" James Rollins

Tytuł oryginału: "Ice hunt"

Jedna z pierwszych wydanych  powieści Rollinsa. Nie jest tak dobra jak późniejsze książki, ale widać i czuć w niej ten pazur przygodowo - awanturniczy, który w pełni ujawni się w następnych pozycjach.
Zagubiona w wiecznym lodzie stacja polarna podczas testowania nowego systemu zostaje odnaleziona. Wszystko wskazuje na to, że jest to stara radziecka stacja badawcza. Dokładne przeszukanie pomieszczeń pokazuje, że przeprowadzano w niej badania związane z kriogeniką. W czasach zimnej wojny, każdy  kraj chciał mieć przewagę nad ewentualnymi wrogami. Nawet za cenę dokonywania najbardziej odrażających eksperymentów. W końcu trzeba ponieść jakieś koszty aby sukces lepiej smakował. Tylko dlaczego  stacja nazywa się Grendel? Co to jest grendel? Z takimi problemami przyjdzie zmierzyć się Matowi Pike, mieszkańcowi Alaski, byłem komandosowi, który ratując z wypadku lotniczego tajemniczego mężczyznę zostaje wplatany w niesamowity ciąg wydarzeń. Wraz z byłą żoną i jej ojcem przyjdzie mu stawić czoło tajemnicom stacji lodowej, jej niesamowitym mieszakańcom, radzieckim żołnierzom i ...... . Jak to zwykle bywa w tego typu powieściach zagrożenie czyha ze wszystkich stron, a cios zazwyczaj pada z najmniej spodziewanej strony.
Fajna lektura, wciąga i utrzymuje w napięciu przez wiele stron. Miejscami trochę przeszkadza dość słabe tłumaczenie, ale braki te giną w wartkim  nurcie akcji. I jak zwykle u Rollinsa do końca nie wiadomo co jest prawdą a co fikcją wymyśloną tylko na potrzeby książki.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz