sobota, 12 maja 2012

"Adieu. Przypadki księdza Grosera" Jan Grzegorczyk

Zawsze chciałam otworzyć drzwi klauzury, choć przez chwilę zerknąć na świat za kratami. Nigdy nie miałam takiej możliwości, ale dzięki książkom Jan Grzegorczyka udało mi się pośrednio wejść w świat kleru. Ciekawe doświadczenie, choć mało optymistyczne.
Ksiądz Wacław Olbracht prezentuje się nam jako ksiądz niezwykły. Obdarzony został szczególnym darem. Ten dar to umiejętność docierania do zwykłego człowiek. Do głębi jego jestestwa i odnajdowania tam ukrytego dobra. Poza tym ksiądz Wacław zawsze stara się nieść pomoc bez względu na konsekwencje jakie może ponieść. Bo w naszym świecie na bezinteresownie niesienie pomocy nie ma już miejsca. Co więcej wydaje się ono bardzo podejrzane. Dlatego też takie osoby jak ksiądz Wacław muszą zostać ukarane. I zazwyczaj zostają.
Mimo całej prezentowanej doskonałości Olbracht przeżywa rozliczne rozterki duchowe. Szuka odpowiedzi na dręczące go wątpliwości, przeżywa swoisty kryzys wiary. Zawsze jednak udaje mu się znaleźć właściwą drogę i pokonać własne słabości. Przez ten przerysowany idealizm i doskonałość wydaje się postacią nieprawdziwą. Z a mało w nim mimo wszystko grzesznego człowieka. Jego koledzy w kapłaństwie nie są już  tak doskonali. Grzeszą często i równie często udzielają sobie rozgrzeszenia. Alkoholizm, namiętne romanse, nadmierne przywiązanie do dóbr doczesnych wydają się standardem w tym środowisku. Te właśnie nałogi piętnuje Groser w swych felietonach ( Groser to pseudonim literacki Olbrachta). Oczywiście publikacje te nie przysparzają mu przyjaciół. Zostaje uznany za persona non grata i musi opuścić Polskę. Oficjalnie po to, aby przyjrzeć się działalności kościoła na zachodzie.
Dodatkowym walorem książki jest fakt, że jej akcja rozgrywa się na tle autentycznych wydarzeń. Zamach na World Trade Center, afery pedofilskie w kościele, działalność księdza Rydzyka. Takie umieszczenie akcji spowodowało, że wydaje nam się, iż jesteśmy jej bezpośrednimi uczestnikami. My przecież już wiemy co będzie dalej np: z biskupem Paetzem. Możemy więc w myślach polemizować z teoriami stawianymi przez bohaterów książki.
"Adieu" to mądra i głęboka książka. Bez ogródek pokazuje prawdę, której się domyślamy. Prawdę o współczesnym kościele i ludziach, którzy go tworzą. O błędach, wypaczeniach i ... nadziei, że tacy księża jak Groser istnieją gdzieś naprawdę.
A tak w ogóle to czy wiecie, że "adieu" znaczy "z Bogiem"? Ja o tym dowiedziałam się z tej książki. Lektura kształci.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz